30 czerwca 2015

Rower

Kiedyś obiecałam wstawić fotki z wycieczki rowerowej.
Dzisiaj właśnie pojechałam na przejażdżkę za miasto, na wieś, ale oprócz czterech przyklejonych do twarzy much - nie licząc jednej połkniętej -, żadnych innych pamiątek nie przywiozłam, ponieważ - o ironio - córka rozładowała mi telefon tuż przed wyjazdem.
Piękne są te polskie łąki i lasy i pola. I zdewastowane przystanki autobusowe i puszki piwa na nich i wszystko inne też.
Albo nie. Najpiękniejsza jest fabryka chemikaliów.
Na szczęście widziałam ją tylko na horyzoncie.
No i jeszcze - ale tylko oczyma wyobraźni - widziałam swoją wysportowaną sylwetkę, też na horyzoncie.
Czego to ja nie widziałam...
Tak czy siak, kocham jazdę na rowerze.
Dotleniona głowa jest bardziej skora do optymizmu.
Za to mniej skora do narzekań i gadatliwości...

28 czerwca 2015

Znowu pada deszcz,

ale tęczy już raczej nie będzie - za późno...
Poza tym jezioro jednak zaliczyłam. Na krótko, bo na krótko, ale jednak.
Tzn. ja się nie kąpałam, ale dzieci tak.
Być może za tydzień pojedziemy nad morze, do Gdańska, albo Sopotu.
Jeśli dożyję.
Deeeszcz!!!

https://www.youtube.com/watch?v=qyoFl1ux2z8

Relax

Wyobrażacie sobie autobus, który wyrusza w trasy tylko wtedy, kiedy jest ładna pogoda?
W moim mieście, jak co roku latem, rusza taka linia sezonowa, dzięki której pasażerowie mogą dojechać autobusem miejskim nad jezioro położone o kilka km stąd (od miasta, w którym mieszkam).
No ale jak pada deszcz to autobus zostaje w domu.
Widać jestem lepsza od autobusu.
W związku z powyższym (pogoda) uaktywniam swojego fisia i robię sobie dzisiaj dzień piękności, tudzież dzień zabaw z dziećmi.
Poszyję też na maszynie i porobię różne rzeczy, na które zwykle nie mam czasu.
Total relax.
Miłej niedzieli.

27 czerwca 2015

Strach

Zabić miłość przez tchórzostwo?
Można tak?
A można.
Odpowiedź, która w modlitwie się pojawiła, opowiadała o czyimś strachu.
A właściwie o... "wystraszeniu się"...
Tak, tak. Mogłam nie pyskować tyle.

Osobiście uważam, że jestem wyjątkowym tchórzem.
Ale nie potrafię wyobrazić sobie tego, żeby strach miałby mnie powstrzymywać przed kochaniem.
A bardziej - przed uzewnętrznieniem uczuć.
Koleżanka (ta od rowerów wodnych) powiedziała, że ja z miłości potrafiłabym wskoczyć w ogień.
Nie rozumiem mężczyzn.
Nie rozumiem mężczyzn, którzy się boją.
Boją się, bo nie potrafią zaufać.
Nie miałam w planie nikogo krzywdzić.
Wolałabym samą siebie skrzywdzić najpierw, aniżeli.....................

Dziwne czasy.

Rower wodny

Słońce, Słońce, Słońce.
Pierwszy dzień wakacji został należycie przywitany przez pogodę.
Jeśli temperatura się utrzyma, zrobimy jutro z przyjaciółką i dziećmi wypad nad jezioro.
Oby pogoda tylko nie spłatała nam figla, bo mamy w planie rowery wodne.
Potem ona wyjeżdża za granicę i już nie będzie drugiej takiej okazji.
A poza tym wszystko w porządku. Prawie.
Kosmetyczka stwierdziła, że mam pier....olca.
Tu zmarszczka, tam kreseczka.
Że wymyślam i że przesadzam.
Czyli nie jest źle.
Druga dobra rzecz, to to, że kolega nie otruł się pastami (oliwkową, z makrelą, oraz pomidorową), które mu z dobroci serca ofiarowałam (bo sama nie mogłam ich jeść).
Byłam jednak uczciwa i uprzedziłam, że w paście pomidorowej są ryby i skorupiaki. I że jest w smaku ohydna.
I żeby lepiej uważał na zdrowie.
Ale jest Ok. Smakowało mu, żyje.
Kiedy mu te pasty dawałam - tam na dole, koło domu -  widziałam, że ksiądz się przykleił do szyby.
Taki młody i wysoki.
Nie wiem czy on tak z nudów, czy z innego powodu.
Ciekawe o co mu chodziło.

26 czerwca 2015

Zmierzch

Czytając swojego bloga stwierdziłam, że jest on dość nudny.
Poza tym faktycznie można się zastanawiać nad tym, czy autor faktycznie ma równo pod sufitem.
Niestety sama nie odpowiem sobie na to pytanie.
Tak czy siak popiszę od czasu do czasu, może a nóż wyłoni się z tych notek jakaś cenna myśl.
Myślę, że człowiek naprawdę zawsze i wszędzie będzie poszukiwać kontaktu z drugim człowiekiem, a także będzie poszukiwać kontaktu z Bogiem.
Ja zaczęłam poszukiwać Boga chyba dlatego, że w swoim życiu zabrnęłam trochę za daleko.
Niespełniona miłość, która o mały włos mnie nie zabiła... i rozdarcie serca.
Jaki lek miałby mi na to pomóc?
Jezus jednak przychodzi z pomocą...
Niesie nadzieję i ukojenie.
Szkoda, że czasem tak trudno się na Niego zdecydować.
Ostatnio kumpela pytała mnie o sposoby zwalczania zaparć (proszę wybaczyć mi ten niewyszukany przykład).
Napisałam jej w smsie, że dobry jest na to szpinak, śliwki, woda i olej na czczo, i tak dalej.
Stwierdziła, że "kurcze", że na najprostsze i oczywiste metody nikt nie zwraca uwagi.
I jeszcze jedna osoba, to samo mi niedawno powiedziała.
Nie pamiętam jednak kto.
Ale to zmęczenie.
Jaskółki za oknem strasznie piszczą...
Dobrej nocy.

25 czerwca 2015

Odwiedziny bloga

Zapraszam do aktywnego komentowania bloga :)
Prawdę powiedziawszy, nie wiem czy ktoś to autentycznie czyta, czy wejścia są tylko przypadkowe, albo z "automatu".

Pozdrawiam

Skrzynka pocztowa

Kiedy dzisiaj zatopiłam się w modlitwie, popłynęło kilka krótkich odpowiedzi...Bóg potrafi opowiedzieć także o czyimś cierpieniu...
Bóg widzi to, czego my nie widzimy.
Dlaczego mi o tym powiedział?
Być może problem pośrednio także mnie dotyczy.
Albo i nie... pośrednio.
Ten człowiek wygląda przecież na takiego uśmiechniętego...

24 czerwca 2015

Moje miasto

Chyba faktycznie sobie odpuszczę.
Dam sobie na luz i Bogu.
Widocznie wszystkiego wiedzieć nie muszę, nie teraz.
Myślałam dzisiaj o podróży w dalekie krainy.
Nie wiem, skąd mi się ten zapał do podróżowania wziął, ostatnio przecież nieco zastygłam...
Przyszło mi coś takiego do głowy, że wraz ze zmianą miejsca zamieszkania pojawią się nowi ludzie i nowe odpowiedzi, a także nowe perspektywy. Te duchowe także. A może i przede wszystkim.
Doszły w pewnym momencie do mnie takie oto słowa: "przygotuj się".
W sumie...
Mam sentyment do tego miasta.
Nie wiem tylko, czy ono też ma do mnie taki sam sentyment jaki ja mam do niego...

23 czerwca 2015

Dlaczego?

Nie chciałam robić żadnego wpisu - jeszcze do przed chwilą, ale mi się odmieniło właśnie...
Dzisiaj poświęciłam modlitwie nieco więcej czasu.
Nie zawsze przychodzi ona lekko.
Nie zawsze, bo zależy to od problemów w niej poruszanych.
Sprawy trudne, kiedy się je rusza, wiadomo, że bolą.
Bóg to nie kumpel z ławki, rzadko się zdarza, że słyszymy Go wyraźnie, albo że w ogóle Go słyszymy.
I to też jest trudne, bo może wzmagać uczucie osamotnienia, zwłaszcza wtedy, kiedy borykamy się z poważnymi problemami.
Ja dzisiaj, po długiej w moim odczuciu modlitwie usłyszałam słowo: "odpuść sobie".
Ono tak nagle jakby rozbłysło w mojej głowie...
I ledwo je uchwyciłam, było tak delikatne.
Odpowiedź w sumie mało pocieszająca, biorąc pod uwagę, że pytanie które kierowałam do Boga było dla mnie naprawdę ważne.
Nawet jest mi trochę przykro z powodu takiej odpowiedzi i czuję się nieco urażona.
Moje pytanie rozpoczynało się od słowa "dlaczego".
A właściwie na co Bogu  tyle tajemnic?
To żart oczywiście.
Rzecz jasna, pojawiają się czasem wątpliwości: "A może to nie od Boga?"
Albo: "Może oszalałam?"
Jezus jednak powiedział: "Moje owce słuchają Mego głosu".

Na pokrzepienie znalazłam "przez przypadek" ostatnie kazanie Św. Pamięci Davida Wilkersona (gorąco polecam).
Oto link:
http://sermons.worldchallenge.org/pl/node/29819

 

22 czerwca 2015

Prowadzenie

Chciałabym jeszcze aby Pan poukładał mi ten cały mętlik w głowie.
Mętlik wywołany jest przeszłością, brakiem danych informacyjnych w kwestiach ważnych.
Kiedy pomiędzy dwojgiem ludzi brakuje szczerej rozmowy i porozumienia, kiedy zaczyna brakować uczciwości, zaczynają rodzić się konflikty.
Kiedyś jeden pastor powiedział, że Bóg jest specem od zadań niemożliwych.
Piękne, prawda?
Z drugiej jednak strony niemożliwością jest aby Bóg robił coś, co nie jest zgodne z Jego wolą.
A Bóg ma swoją wolę.
I ja niestety też mam swoją.
Nie zawsze się z Bogiem zgadzam.
Kiedyś pewnie połknie mnie wieloryb.

Fuj

Chyba nie nadaję się do szkoły przetrwania.
Widziałam kiedyś takie programy telewizyjne, w których uczestnicy walczyli o milion dolarów i dlatego zżerali różne świństwa, albo skakali po dachach, itd.
Kilka dni temu kupiłam sobie w Biedronce jakieś pasty do smarowania chleba.
Jedna z nich to pomidorowa (strasznie ohydna).
Dzisiaj doczytałam, że znajdują się w niej szczątkowe ilości skorupiaków i małż.
Czy oni na głowę upadli?
Na samą myśl o tej paście włosy stają mi dęba na rękach - dosłownie - na sztorc.
Be.

Ps. Zapytałam kolegę, czy chce te pasty (mam ich kilka).
Twierdzi, że tak.
Jeszcze nie wie co go czeka (nie podałam mu składu).

Obudź się

Zastanawiam się nad tym, czy pisać o tym, o czym chcę napisać, czy też nie.
Już chyba wspominałam kiedyś, że przyjdzie taki moment, w którym google, albo inna korporacja rządząca internetem, albo w ogóle jakaś inna korporacja, np. rządowa, wsadzi mi chip w tyłek i powie, że to dla mojego dobra.
Ale Ok.
Wczoraj, kiedy kładłam się spać, miałam brudne myśli (zdarza się).
Jednak po odmówionej modlitwie, myśli wyprostowały się (TEŻ SIĘ ZDARZA).
Kiedy już zasypiałam, otrzymałam słowo "obudź się".
Nie wiedziałam szczerze mówiąc, czy to moje majaki senne, czy też nie, ale siłą woli wytrzeszczyłam oczy i...obudziłam się.
Potem otrzymałam kilka słów dotyczących mojej przyszłości, jednak oszczędzę czytelnikom szczegółów (bardzo mi przykro, ale to zbyt osobiste).
Bóg ma jakiś plan dla mojego życia i chyba moje planowanie nie ma tutaj nic do rzeczy.
Dzisiaj natomiast uświadomiłam sobie, że muszę zerwać ze swoimi grzechami.
Uwielbiam być zaskakiwana przez Boga i szczerze mówiąc nie chcę już dłużej budować twierdz na naszej wspólnej drodze...

Jak ja to kocham

Jakie dane przetwarzamy, gdy korzystasz z Google
  • Gdy korzystasz z usług Google, na przykład do pisania wiadomości w Gmailu lub komentowania filmów w YouTube, przechowujemy tworzone przez Ciebie informacje.
  • Gdy na przykład szukasz restauracji w Mapach Google lub oglądasz film w YouTube, przetwarzamy informacje o tej aktywności, w tym informacje o oglądanym filmie, identyfikatory urządzenia, adresy IP, dane z plików cookie oraz informacje o lokalizacji.
  • Wszystkie te informacje traktujemy jako „dane osobowe”, gdy są powiązane z Twoim kontem Google.
  • Opisane powyżej informacje przetwarzamy też, gdy używasz aplikacji i stron wykorzystujących usługi Google, takie jak reklamy, Analytics i odtwarzacz wideo YouTube (...)
A co jeśli się nie zgodzę?
Nici z bloga.
Kto za, łapka w górę.

21 czerwca 2015

Kazanie - Kiedy Bóg nas słucha i odpowiada...?

Przyczyna braku odpowiedzi może znajdować się znacznie głębiej.
Otwartość to jedna sprawa, a grzech druga (pisałam już kiedyś o tym).
Co na ten temat ma do powiedzenia pastor Mirosław Kulec?
Zapraszam do wysłuchania kazania.
http://kpjch.pl/kazania-rozne/753-kazanie-kiedy-bog-nas-sucha-i-odpowiada

Open door

Właśnie doszło mnie takie oto słowo: "otwórz się".
Czy to przyczyna, dla której Bóg nie odpowiada na moje niektóre pytania, niektóre modlitwy?
Podejrzewam, że zbyt kurczowo trzymam się swoich własnych emocji, oraz swoich własnych konstrukcji myślowych.
Nie tworzę dość dużo przestrzeni dla Boga.
Jednak nie mam chyba jeszcze w pełni zaufania do Pana (dotychczas sądziłam, że jest inaczej).
Mimo...poczynionych postępów.
Muszę poczynić następne i raczej na pewno...mniej główkować!
Tak!

Lubię Lady Pank

Pomoc przy zakupie ubrań

Rany, zapomniałabym.
Kiedyś pisałam o swoich zakupach w pewnym Lumpeksie.
Wtedy otrzymałam od Boga słowo "pomogę ci".
To było po modlitwie z prośbą o pomoc przy zakupie ubrań.
Być może to, co teraz napiszę "zabrzmi" banalnie, ale i w banałach Bóg też przecież prowadzi człowieka - życie często składa się z Banałów.
Kilka dni temu znalazłam w pewnym sklepie całą górę ubrań, w większości idealnie dopasowanych do mojej sylwetki za naprawdę niewielkie pieniądze.
Mam teraz kilka nowych sukienek, jakąś spódnicę, fajny komplet w biało-niebieskie paski - też ze spódniczką.
Za to też należą się Bogu podziękowania.
W końcu obiecał mi pomoc w zakupach.
Fajnie mieć tatę :)

Rejs

A, już wszystko rozumiem.
Capitan Morgan to nazwa rumu.
Zresztą na tej koszulce jest dopisek "rum".
Teraz już wszystko jasne :)
Póki co, modlę się i modlę i nadal cisza...
Język przysechł mi do podniebienia, a serce omdlało.
Ile bym dała za magiczny eliksir rozumienia rzeczy dziwnych.
Może o to właśnie chodzi, żeby na tych pustyniach umieć wytrwać w wierze i modlić się?
Być może taki czas potrzebny jest na wzrost.
Chciałabym móc 1 dzień spędzić w niebie.
Mam już nawet całą listę pytań do Pana Boga.
Może 5, albo 10...
Tych najważniejszych.
O, a może to dobry sposób spisać sobie na kartce papieru niektóre pytania.
Jeśli kiedyś dostanę na którekolwiek z nich odpowiedź, będę mogła je odkreślić.
Ech, mam dość.

20 czerwca 2015

Koszulka

Chyba kobieta po 30-ce, która chodzi po ulicy w kolorowych T-shirtach musi wyglądać dość zabawnie.
Dzisiaj nie chciało mi się szukać ubrań w szafie, więc chwyciłam za to, co miałam pod ręką.
A pod ręką miałam akurat koszulkę córki, taką krwistoczerwoną z Kapitanem Morganem.
Tzn. jest na niej napis Kapitan Morgan i obrazek pirata z mieczem.
Jakiś łysy gość z naprzeciwka gapił się na tą koszulkę i głupi uśmiech miał na twarzy.
Ale dlaczego?

Na wskroś

Dwa dni temu, kiedy chciałam dowiedzieć się...
Nie otrzymałam odpowiedzi.
Natomiast wtedy, kiedy zaczęłam zastanawiać się nad swoim synem, nad jego stosunkiem do życia, i nie pytałam Boga o nic, otrzymałam słowa: "pomóż mu".
Dzisiaj Pan milczy.
A tak bardzo bym chciała sobie z Nim pogadać.
Mam tyle pytań do Niego.
Scenariusze, podróże, lepsza praca nie są moimi marzeniami.
Chcę móc częściej słyszeć Boga.
Chcę doświadczać Jego miłości.
Ktoś, kto raz doświadczył  miłości staje się prawdziwym nałogowcem.

Dzisiaj szewc chciał się ze mną umówić.
Mówił, że mam ładne oczy, itd.
Dobry człowiek, ale dość stary.
Ma może z 70 lat, albo więcej.
Powiedziałam, że niedługo wyjeżdżam.
Nie wiem co miałam powiedzieć żeby go nie urazić...
Ludzie chodzą tacy samotni.

I to i tamto

Koleżanka mówi, żebym nie łapała 100 srok za 1 ogon, wtedy kiedy planuję zajęcia dla siebie.
Ale z bloga nie zrezygnuję, obojętnie, czy jest poczytny, czy nie.
Z lekcji pianina też nie.
Wyjazd do Gdańska raz w miesiącu mnie nie zbawi (korki).
Scenariusz, tak jak zaplanowałam, będę pisać, ale nie sądzę, że w jakimś zawrotnym tempie.
Raczej stawiam na systematyczność, a nie ilość.
No i nauka angielskiego.
Na to kładę największy nacisk, i temu poświęcę najwięcej czasu.
Tak oto rozdzielę swoje wolne chwile, czas wolny od obowiązków, na których brak raczej nie mogę narzekać.
Cieszę się jednak, że je mam.
I że mam dla kogo pracować.
Te moje mniejsze i większe nadzieje - w Bogu mogę je mieć, ale tu na Ziemi.
Jedynie w Piekle nie ma żadnych szans na zmiany.
Tutaj jednak są one nieuniknione.

19 czerwca 2015

Miłość

Zazwyczaj odpowiedzi otrzymuję od Boga wtedy, kiedy nie pytam Go o nic.
I wtedy kiedy w ogóle nie kontroluję swoich myśli...
Kilka dni temu (było to nad ranem, w łóżku) zastanawiałam się nad swoją wątłą relacją z Bogiem.
Myślałam o swoich uchybieniach i błędach w tej kwestii. W ogóle o stanie moralnym mojego jestestwa.
Kiedy rozmyślaniom stało się zadość, doszły do mnie takie oto słowa: "czekam na ciebie".
Tego typu momenty - w których Pan przemawia do mnie - są dla mnie dużym zaskoczeniem, jednak bardzo miłym.
Bóg naprawdę tęskni za naszym powrotem.
A ja?
Moje siły kapitulują, czuję, że staję się coraz bardziej ufna i coraz bardziej... zaskakiwana przez Pana Boga.
A teraz chyba już troszkę zmęczona nawet - jest późno.
Tak czy siak, ma dla mnie dużo wyrozumiałości, i szczerze mówiąc nie wiem czym sobie na to zapracowałam.
Ale chyba niczym.
Może po prostu taka jest miłość ?


Bóg zawsze działa we właściwym momencie

Mam takiego kolegę, z którym rozumiemy się jak rodzeństwo.
Kiedyś chodziliśmy razem do zboru, a potem poszliśmy jeszcze do szkoły.
Potem on odpadł ze szkoły, a ja ze zboru.
No i spotykamy się od czasu do czasu na spacerach w parku.
W związku z tym, że kupił sobie nowy telefon z nowym numerem i że ten numer jest co jakiś czas nieaktywny (kiedy próbuję się dodzwonić włącza się sekretarka z całkiem innej sieci, a sms-y często w ogóle nie dochodzą - problem z wysyłaniem), kontakt mamy nieco bardziej sporadyczny.
Przedwczoraj czułam się przygnębiona (bardziej niż zwykle), o czym powiedziałam Bogu w modlitwie.
Zastanawiałam się nad tym czy Pan rzeczywiście chce mi pomóc. I czy mnie w ogóle wysłuchuje.
Jednym słowem chwilowy kryzys wiary (nawet księża czasem na to cierpią). 
Ten smutek spowodowało spotkanie dwa dni wcześniej XY (albo duplikatu) na ulicy.
Po prostu ruszyło to we mnie pewne głęboko zakopane emocje.
Zaczęłam przeszukiwać pocztę emailową z nadzieją, że ktoś do mnie napisał.
Ale niestety...
Chciałam koniecznie z kimś pogadać (chodziło mi o osobę wierzącą w Boga).
Puściłam też znajomej strzałkę - ona zwykle oddzwania, ponieważ ma darmówki do mnie.
Niestety, tym razem nie oddzwoniła.
Nagle patrzę, przychodzi jakiś sms...
To właśnie od kolegi. Zapytał czy nie poszłabym z nim na spacer...
Mogłam nawet odpowiedzieć na jego sms, co w przypadku niezidentyfikowanych problemów z elektroniką graniczy z cudem (zwykle po kilka tygodni nie mamy z sobą łączności).
Na spacer poszliśmy, rozmowa z nim bardzo mi pomogła.
Co ciekawe, na drugi dzień znowu odnowiły się problemy z telefonem i teraz nie mamy z sobą kontaktu.
Trudno powiedzieć co jest przyczyną usterki.
Najważniejsze jest to, że Bóg działa we właściwym momencie.
Czasami dopiero kapitulacja sił ludzkich daje Bogu przestrzeń do działania.
Na dzisiaj (a może na teraz) tylko tyle.
Pozdrawiam.

18 czerwca 2015

Ps

To obiecane (wpis "Dzień dobry") "następne" świadectwo dopiero napiszę.

Dobranoc

A tak na marginesie, to to że na blogu pojawiają się świadectwa (Bożego Działania) też jest świadectwem.
Bóg mi to kiedyś obiecał, tzn. nowe świadectwa (wtedy, kiedy kończyły mi się "stare")
Być może ktoś kiedyś czytał wcześniejsze moje wypociny.
Dobrej nocy.

Dzień dobry :)

Dzisiaj wiele nie napiszę.
Mam straszny syf w chacie. Ogółem: dużo sprzątania, ale mało czasu, bo o 5.00 pobudka (a potem galop do roboty).
Mimo wszelakich słabości, zwątpień, złamań, nałogów i stanów depresyjnych

https://www.youtube.com/watch?v=6sDqEhud8c0&index=24&list=RDqKeYmd7EK9k

mam wiele dowodów na to, że Bóg czynnie - choć z ukrycia - bierze udział w moim życiu.
Gramatycznie to, albo nie, ale pal licho.
Kto mnie czyta, ten wie, że parę dni temu minęłam na ulicy XY, który był do złudzenia podobny do mojej dawnej (albo i nie) miłości.
Owego pamiętnego dnia (kilka godzin wcześniej) zadałam Bogu pytanie o to czy w sercu XY znajdują się jeszcze jakieś okruchy...
Skarżyłam się też w modlitwie na mój wewnętrzny mętlik.
Po zakończonej modlitwie pojawiły się znienacka słowa "pomogę ci".
Gość z ulicy promieniował uśmiechem, patrzył się bardzo znacząco, biło od niego w moim kierunku ciepło...
Być może Pan użył innej osoby - ale bardzo podobnej do pierwowzoru - po to, aby odpowiedzieć na moje pytanie..
Niestety minęło parę ładnych lat od naszego ostatniego spotkania, więc mam wątpliwość czy to był XY, czy nie.
Teraz rzecz jasna trapi mnie to "troszeczkę".
Znowu Bogu przeszkadzam.
W następnym odcinku będzie następne świadectwo, no i...oczywiście mniej zakręcone ;)
Pozdrawiam i zapraszam do lektury :)
 

17 czerwca 2015

70 groszy

W drodze powrotnej minęłam pana menela, który zwykle na mój widok drze się na cały głos: "Dlaczego pani taka smutna zawsze chodzi?".
Czasem jednak zdarza się, że zawoła: "O! Widzę, że dzisiaj jest pani uśmiechnięta!".
Swoją drogą, bardzo pogodny człowiek.
No, ale pewnie ma to swoje logiczne wytłumaczenie.
W dużej mierze jego rytm dnia wyznaczają odstępy czasu, pomiędzy dopadnięciem kolejnej flaszki taniego wina czereśniowego, albo jabola.
I tym razem nie uszedł jego uwadze stan mojego ducha, który najwyraźniej miałam wymalowany na twarzy.
- Dlaczego pani zawsze...?
Szczerze mówiąc nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
Nie chciałam zagłębiać się w przyczyny swojego smutku, tam, gdzieś pośród ulicznych nieznajomych i miejskiego zgiełku, który od czasu do czasu zagłuszał to, czego czasem nie chcielibyśmy pomyśleć.
Z zamyślenia wyrwało mnie wołanie, tym razem o 70 groszy...
70 groszy, o które menel prosił, bo mu zabrakło do czegoś tam...
- Ale niech pani nie myśli, że ja jestem pijany.
Miałam akurat przy sobie jakieś drobne, namiastki szczęścia - być może.
Można za nie kupić alkohol.
Ciepły uśmiech, dobre słowo, są w cenie złota.
Ten pan jest bogaty.

https://www.youtube.com/watch?v=QGDs9gONIPA

Climatologia geografica

Uwieńczeniem dnia było zrobienie... gromadki zakupów w Biedronce.
To moja codzienna cowieczorna rozrywka.
Kiedy obładowana nadmiarem towaru dodreptałam do kasy ( towar miałam w kartoniku po mlekach ), z wierzchołka góóóry zakupów spadło na ziemię masło.
Jakaś pani, która w wyścigu do kasy była pierwsza - bo mnie wyprzedziła - schyliła się ze współczuciem i położyła masło z powrotem na wierzchołek Mont Everestu.
Za chwilę jej mąż dołączył do akcji i okazał się prawdziwym gentlemenem, ponieważ przepuścił mnie na pozycję pierwszą w kolejce do kasy.
- Tym razem pani przeholowała.
Dodał jeszcze po cichu pomagając mi wyładować towar z kartonika " jakiś numerek... telefonu ? ".
Yyyyyyy?
- To bardzo ładnie z państwa strony, że mnie przepuściliście do kasy.
Ja też czasem przepuszczam. Zwykle jednak jak ktoś ma mniej rzeczy ode mnie.
- Ja tam zawsze przepuszczam - dodał mąż -, jak mają mniej i nawet jak mają więcej ode mnie. I tak jest całe życie. I nic z tego nigdy nie mam. Zawsze wychodzę na zero.
- Ale to później punktuje - zauważyła żona.
- Przytaknęłam posłusznie głową, bo wiem, że dobre uczynki... posłusznie wracają.
- Zawsze zdążysz potem jeszcze jakieś zakupy donieść...- dodała na koniec.

15 czerwca 2015

Konstelacja

Uwielbiam tę piosenkę.
Może trochę kiczowata i głos się gościowi trzęsie, ale naprawdę ją lubię :P
Podoba mi się nuta.

https://www.youtube.com/watch?v=0UjU0kPb-6Y

Zmysły

Obawiam się, że postradałam wszystkie zmysły.
Kiedy zadałam Panu pytanie, czy to był XY czy nie, po czym otworzyłam Biblię, mój wzrok padł bezpośrednio na zdanie:
"Przekonasz się o tym w tym dniu, kiedy będziesz biegał z izby do izby, aby się ukryć" (I Księga Królewska 22, 25)
Muszę jednak modlić się o mądrość.
Oby jednak modlitwa została wysłuchana.
Mam nadzieję, że Pan pomaga postrzelonym...
I takim od strzały Amora, i takim "w ogóle" też.

Szkielet

Nie wiem, czy to był on?
Mijałam kogoś na ulicy, wlepiał we mnie wzrok.
Był bardzo podobny do XY, jednak zaczęłam się rumienić - na szczęście na moją twarz padało słońce - i nie przyjrzałam się dokładnie.
Teraz zjada mnie ciekawość.
Och...

Zabawa wczoraj była przednia.
Kręgle okraszone piwem toczyły się tak jak chciały.
Nie wszystkich znałam, ale to nieistotne.
Z koleżanką, która biegle mówi po angielsku dogadałam się - przetłumaczy mój scenariusz.
Dzisiaj na brudno zaczęłam robić już szkic.
Szkielet scenariusza został postawiony, w sumie pomysł zrodził się częściowo kilka dni temu, a częściowo wczoraj, na kręglach - wraz z tytułem -, oraz dzisiaj w trakcie pisania.
Podejrzewam, że zrekonstruuję go jeszcze z tysiąc razy i że za jakiś czas w ogóle nie będzie przypominał pierwowzoru.
Już przydałby mi się laptop.
Nie wyobrażam sobie ślęczeć przed monitorem odwrócona tyłkiem do całego świata.
No ale wszystko w swoim czasie - to czego tak bardzo nienawidzę.
Wielu rzeczy nie lubię, a najbardziej chyba czekania.
Kto to u licha był?

PS. Czy mój blog jest aż tak nudny, że prawie nikt tu nie wchodzi?
Pozdrawiam

14 czerwca 2015

Ibero

Tak jeszcze trochę mniej tematycznie.
Znalazłam kilka dni temu fajną muzykę na youtube.
Kiedy słucham tych rytmów, mam ochotę pojechać do Hiszpanii, w której zresztą już kiedyś byłam.
I tak mi się tli pojechać tam znowu, może za rok z dziećmi na wakacje?
Nie wiem tylko jak poradzę sobie z porozumiewaniem się.
Hiszpański?
Nie, nie.
Nie sto srok za ogon.
Póki co, dzisiaj idę ze szkolnymi - z dawnych czasów - znajomymi - na kręgle.
To dla odsapnięcia, złapania świeżego oddechu - odetchnięcia... od siebie samej ;)
Pozdrawiam.

Kłamstwo

Kiedy ktoś nachalnie wypytuje Cię o uczucia, a ty starasz się być /nazbyt/ uczciwym, a nie otrzymujesz nic w zamian, doprowadza to do zbytniego przeciążenia pokładu.
W życiu powinna dominować równowaga, a zwłaszcza w zasadniczych kwestiach, w relacjach międzyludzkich.
Kiedy czujesz miłość, dostrzegasz ją w czyichś oczach, i widzisz jednoczesne jej powstrzymywanie, szamotaninę drugiego człowieka, myślisz "kurcze, chyba jestem do kitu".
Ktoś dokonuje na tobie, na sobie aborcji.
Może to dość dosadne słowo, jednak bardzo obrazowe.
Kłamstwo potrafi zabić, podobnie jak prawda, która czasem bywa miażdżąca.
Jednak w najważniejszych kwestiach nie wolno kłamać.
Kiedyś napisał do mnie pewien poeta.
Wiersz opowiadał o tym, że nie można kłamać miłości.
Wysłał mi ten wiersz dokładnie w momencie kiedy zastanawiałam się, czy ktoś faktycznie mnie okłamywał... kłamał miłości.
Zapytałam się o to, czy jemu faktycznie się to zdarzyło.
Jemu, jako zadawcy.
Odpowiedział, że tak, że dwa razy.
Już więcej do mnie nie napisał.
Moje pytanie chyba było dość niewygodne, podejrzewam, że bolesne.
Strach nie jest dobrym doradcą.
Jego wiersz mówił o tym, że kłamstwo zabija nie tyle osobę okłamywaną, co samego kłamcę.
Zabija od wewnątrz...

Kruszejące ściany

Napisała do mnie niedawno znajoma - też blogerka.
Jej blog był wyróżniony, jednak zrezygnowała z pisania na nim, na koszt innej działalności pisarskiej.
Ja też kiedyś prowadziłam inny blog, o czym wcześniej wspominałam.
Zachęcała mnie gorąco do pisania scenariusza.
Ostatnio bardzo okroiłam swoje plany, aby nie łapać 100 srok za jeden ogon.
Pisanie scenariusza plasuje się gdzieś w czołówce zaplanowanych przedsięwzięć.
Jednak gdybym dzisiaj miała się do tego zabrać, chyba nic by z tego nie wyszło.
Dużo czasu staram się poświęcać na modlitwę.
Znowu kruszę - a raczej Bóg kruszy we mnie... żel beton.
W trakcie modlitwy za pewnego mężczyznę - o to aby nie trafił do piekła - pojawiło się słowo "dziękuję".
Chyba na potwierdzenie tego, że dla Boga bardzo ważna jest modlitwa wstawiennicza.
I na potwierdzenie tego, że modlitwa może zmienić czyjś kierunek.
Zastanawiałam się nad tym, czy słowo pochodziło od Ducha Św.
Głęboko wierzę w to, że tak.
A kiedy Pan pomoże mi w pewnej sprawie, która bardzo mnie trapi, nie wiem.
Czas, czas, czas... nie leczy ran.
Dajmy Bogu czas.

12 czerwca 2015

Wszystkie kolory tęczy

Często chodzę bardzo smutna.Zastanawiam się nad tym, czy nie mam depresji.
Chrześcijanie też czasem na nią cierpią.
Zdarza się i tak.
Przed chwilą nad niebem znowu zawisła tęcza.
A wisiała nad nim chyba kilkanaście minut...

A teraz jeden z moich ulubionych utworów Joe Hisaishi z użyciem środków "oszczędny minimalizm".

 
https://www.youtube.com/watch?v=24Oh8GAhk3A

Wieści

Mam ostatnio jakąś taką motywację do tego, żeby uczyć się języków.
Na świecie mieszka tylu chrześcijan, z którymi nawet nie mam możliwości porozmawiać.
Kiedy czytam kazania Św.P. Wikersona, albo książkę Richarda Sigmunda, myślę "kurcze, bardzo chciałabym porozmawiać z tymi osobami".
Richard Sigmund jest już jednak bardzo stary...
A z Wilkersonem, wiadomo, po ptokach :/
Jeśli uda mi się napisać dobry scenariusz, także będę potrzebować języka obcego.
A teraz z innej... bajki...
Przed wczoraj zostałam zaproszona przez swoich dziadków do restauracji - niedługo ich małe, okrągłe święto.
Nie wiedziałam jednak co w tym uroczystym dniu na siebie założę.
Nie to, żebym miała za dużo rzeczy w szafie.
Sukienki mam co prawda trzy, ale dwie pasują bardziej na co dzień, a w tej trzeciej występowałam na przyjęciach rodzinnych już wiele razy.
Ku mojemu zdumieniu, w moim ulubionym Lumpeksie znalazłam dzisiaj wyjątkową perełkę.
Piękną, soczyście różową sukienkę bez ramion, w której wyglądam jak księżniczka.
I to jedynie za 6 zł.
I w dodatku w moim lekko ponad stan rozmiarze ;0
To tyle z wieści z mojego zapyziałego miasteczka.
Pan nadal milczy.
Ech...

10 czerwca 2015

Ps.

Co do tekstu Wilkersona, który można przeczytać klikając w link umieszczony w poprzednim poście, to dodam tyle, że był mi bardzo potrzebny...
Bardzo, bardzo, bardzo.
Odpowiedział na wiele moich pytań, którymi dręczyłam Boga przez lata.
I dzisiaj, kiedy modliłam się... w ubikacji.
Ech.
Świętej pamięci David Wilkerson odpowiedział na moje pytania wtedy, kiedy jeszcze nie zdążyłam ich postawić.
Zdumiewająca jest ponadczasowość jego wypowiedzi.
Wierzę, że pisał (mówił?) pod natchnieniem Ducha Świętego.
Nie tylko pod wpływem doświadczenia życiowego, o nie.
To bije w oczy.


David Wilkerson

Ja trafiłam na ten tekst dzisiaj i od razu trafił wprost do mojego serca...
Uważam, że jest wręcz genialny.
Mam nadzieję, że innym osobom też pomoże.
W sieci można znaleźć wszystko i nic, dlatego nie zawsze łatwo jest wyłowić perełki.
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do przeczytania - do końca.
http://www.tscpulpitseries.org/polish/tshurt.htm

9 czerwca 2015

Hiob odc.2

Pisałam wczoraj o Hiobie.
Co prawda zdawkowo i skrótowo, ale po co się  rozpisywać, skoro można od razu do sedna przejść ;)
O tym, że to nasze postrzeganie samych siebie i innych naokoło i wszystkiego też, jest trochę krzywe, to wiadomo od dawien dawna.
I przez ten swój krzywy pryzmat Hiob sam się na straty spisał.
No i nie ma co się chłopakowi dziwić, że podupadł na duchu.
Każdy by się w takich okolicznościach załamał.
Problem polega na tym, że kiedy patrzymy na siebie samych i na nasze życie własnymi oczami, to faktycznie ryzyko błędnego werdyktu jest bardzo duże.
I jeszcze jedna rzecz:
Z wersetu, wokół którego cały czas  kołuję, jasno wynika, że Bóg nie wysłuchuje wszystkich modlitw.
  (...) a Job, mój sługa, będzie się modlił za was, gdyż tylko jego modlitwy wysłucham (...)
Znając historię Hioba wiemy dlaczego Bóg nie wysłuchuje wszystkich modlitw.
Jednak pytanie "jakich modlitw?" nie jest do końca poprawne.
"Czyich?"  - byłoby na miejscu.
Nie będę jednak odpowiadać na to pytanie.
Odpowiedź znajduje się w środku - w samym sercu: w Ewangelii.


Właśnie teraz, pisząc ten tekst uświadomiłam sobie, że do modlitwy powinnam dorzucić prośbę o nowe oczy.
I nie chodzi o kolor, bo ten jest całkiem Ok.
Ach, gdybym miała Jego pryzmat, byłoby znacznie...
Niech będzie, że ciekawiej.
A na pewno... trafniej.

Scenariusz

Myślę wciąż o tym swoim scenariuszu.
Podejrzewam, że wezmę się za niego dopiero po wakacjach.
Na wtedy też zaplanowałam sobie zakup laptopa.
Niestety, na razie mam bardzo okrojony budżet.
Plany robię zazwyczaj z dużym wyprzedzeniem.
Już wybiegam myślami naprzód i zastanawiam się nad tym, czy ktoś zechciałby na podstawie mojego scenariusza nakręcić film.
W Polsce nie ma czegoś takiego jak kino chrześcijańskie.
Kręci się co prawda filmy katolickie, ale mój nie ma odwoływać się do żadnej religii.
Raczej chciałabym ukazać w nim jakąś ciekawą historię, w odniesieniu do prawd ukrytych w Ewangelii.
Prawd, które mają trafić do ludzi, a nie do denominacji.
Scenariusz ma być ciekawy i inspirujący, a nie odstraszający, czy indoktrynujący.
Póki co, nie mam w głowie nawet jego zarysu.
Ufam, że... jeszcze.

Czekanie na wiatr

To już chyba ostatnia kawa, którą w siebie dzisiaj wtłoczyłam.
Już i tak dawno przekroczyłam limit dzienny.
Znowu męczą mnie wspomnienia.
Niepotrzebnie chodzę ścieżkami, które pobudzają mnie do wspomnień.
Czy to kiedyś minie?
Nie wiem, czy kiedykolwiek się jeszcze zakocham.
Gdzieś w środku podupadła wiara w swoją kobiecość.
Hmm...
Yolo.
Zatem po tych kilku swoich kawach i gruntownych upadkach może powinnam w końcu pomyśleć o sobie?
Wciąż walczę o Słowa od Pana.
I o mądrość i o dar proroczy.
Bóg niestety znowu zamilkł...
Mam nadzieję, że nie na wieki.
Nie przepadam za gadatliwymi osobami, ale to już byłaby lekka przesada.
Zastanawiam się nad tym, jak sobie radzą zakonnicy?
Chyba też muszą czuć się bardzo osamotnieni...

8 czerwca 2015

Noc

Przez ostatnie dwa dni byłam tak zmęczona i roztargniona, że nawet jeśli Duch Św. cokolwiek by do mnie powiedział - a być może i mówił -, nie usłyszałabym tego.
Dlatego tak bardzo lubię wieczory i noce.
Dzieci śpią, a ja mam czas na układanie swoich myśli.
I na układanie się do snu.
Kocham ciszę,
w przerwach między zgiełkiem.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek usłyszała Pana w hałaśliwym miejscu, albo wtedy kiedy sama nie byłam wyciszona.
Jednak to i tak Bóg zwykle mnie uspokaja.


7 czerwca 2015

Pikowanie

Jedynym pozytywem wynikającym z upadku na glebę jest to, że kiedy człowiek jest już zbyt mocno poobijany, to przypomina sobie o czymś takim jak modlitwa i wołanie do Boga.
Takie modlitwy nieudaczników mają zwykle ogromna moc.
Nie za bardzo wierzę w ludzi szczęśliwych.
Wierzę w ludzi zadowolonych, spełnionych, urządzonych, usamodzielnionych, otoczonych przyjaciółmi, wielbionych i kochanych.
Wszystko to namiastki szczęścia, dające złudzenie samowystarczalności.
Pikowanie w dół zepsutym samolotem - jeśli upadek nie jest zbyt tragiczny w skutkach - pozwala odbić się od dna.
Zwykle jednak... od dna grzechów.
Co ciekawe, Bóg bardzo często dotykał mnie w chwilach pokuty.
Czasem nawet przemawiał.
Na razie cisza...
Cisza, której nienawidzę.
Nie ma w niej fajerwerków.
Jedyną nadzieją jest ta, którą przeczytałam w Słowie Bożym.
Ta, którą nagromadziłam wcześniej.
Takie zapasy na trudne chwile.
Niestety, jestem człowiekiem, który przywykł do hipermarketów, do tego, że wszystko czego potrzebuję jest na wyciągnięcie ręki.
W zbyt długich kolejkach do kasy przebieram z nogi na nogę.

6 czerwca 2015

Howard Pittman

Bóg cudów

Co pewien czas, osoba którą się opiekuję, skądinąd także nawrócony człowiek - odwiedza gabinet psychiatry - to ze względu na jej schorzenie neurologiczne.
Ten dość miły lekarz rutynowo kieruje chorych na wszelkiego rodzaju psychologiczne terapie.
Niestety jeszcze do niedawna nie docierały do niego argumenty w postaci tego, że ów metody psychologii nie są miłe Bogu, dalekie wszakże od nauki Chrystusa.
Namolny upór w połączeniu z przekonaniem o konieczności holistycznego podejścia do leczenia wszelkich schorzeń układu nerwowego dały efekt w postaci... jeszcze większego uporu, bez chęci indywidualnego podejścia do każdego człowieka z osobna.
Kiedy postanowiłam sprawę zawierzyć Bogu - usta tego lekarza opatrzyć plastrem, tak żeby nie mógł mówić rzeczy, które nie podobają się Panu - lekarz zamilkł.
Od czasu, kiedy zostały przedłożone Panu /w tej sprawie/ modlitwy, lekarz spuścił z tonu - oby na zawsze - i nie wiem dlaczego przestał  naciskać, a nawet w ogóle wspominać o jakichkolwiek dziwnych świeckich metodach.
I mogłabym w tę dziwną jego zmianę nie uwierzyć, ale jako osoba towarzysząca sama byłam świadkiem jego zamilknięcia od czasu kiedy zaczęłyśmy się o te wizyty modlić, tj. jakieś kilka miesięcy temu.
Ten wyjątkowo uparty człowiek - uparty jak osioł - w ogóle zdaje się, zmienił swoje nastawienie do drugiego człowieka, a może po prostu zapomniał o tym czego on chce?
Najwyraźniej moja modlitwa została wysłuchana i co najważniejsze: była zgodna z wolą Boga.

5 czerwca 2015

Na wyciągnięcie ręki

Coraz częściej spoglądam w lustro i widzę oznaki upływającego czasu.
Nie czuję się już taka ładna jak niegdyś.
Wykrzywiam mordkę na wszystkie sposoby chcąc usprawnić nieużywane mięśnie - zamierzam dorobić się bicepsów.
A tak trochę bardziej na serio, to zapytałam się wczoraj Boga o to czego On ode mnie chce.
Wiele razy nękałam Go swoimi prośbami, błaganiami, wymuszałam żeby w końcu się odezwał.
Chciałam wielu rzeczy i z uporem maniaka walczyłam o nie.
Nie wiem jednak czego Bóg ode mnie chce, jakie ma plany i oczekiwania w stosunku do mojej osoby.
Od kilku dni sączy się w moim sercu pragnienie napisania scenariusza do filmu chrześcijańskiego.
Dzisiaj to sączenie przemieniło się w ciepło - takie rozkoszne ciepło, z którego tryskają promyki miłości.
Tak, tak.
Zanim skomponowałam nowy utwór, zanim w ogóle pojawiła się jakakolwiek koncepcja, czułam go najpierw w swoim sercu (!).
Większość moich utworów zrodziło się z serca.
Nieoczekiwany przypływ natchnienia i to rozpływające się w sercu ciepło są oznaką czegoś pięknego.
Czegoś, co dopiero ma się narodzić.
Jeśli ów pragnienie, ta cichutka, wewnętrzna potrzeba nie ustąpi miejsca jakimś innym, ciekawszym alternatywom, jestem gotowa napisać scenariusz.
Poza tym, ja wcale nie zamierzam pisać.
Myślę, że Pan zrobi to za mnie.
Będę czekała na to, aż opowie mi swoją historię...



4 czerwca 2015

Obiecane świadectwo z Indii

Zapraszam do przeczytania.
Zresztą na stronie jest parę innych, niesamowitych świadectw Bożego działania w życiu ludzi.
https://www.cai.org/pl/swiadectwa/burst-eye-healed-god

Bez znaku zapytania.

Wieczór zrobił się nie do zniesienia.
Najpierw syn robił mi na złość, wręcz był zawzięty, potem ja się wkurzyłam i zrobiło się nieprzyjemnie.
Pewnie nie napiszę niczego nowego, ale przykro mi.
Z tego powodu i z wielu innych.
Chciałabym kupić mu nowy komputer, ale na razie nie mam na to pieniędzy.
Witaj Polsko, witaj nowy prezydencie. 
Niesiesz nadzieję.
Jakiś facet na OLX walczył dzisiaj o to, żebym mu sprzedała klaser ze znaczkami za 30 zł.
Nawet ich nie widział, a już zbijał cenę.
Napisałam mu, że oddam je za darmo.
Odpowiedział, że nie będzie wybrzydzać, jeśli za free..
Marzę o tym, aby dzieciom zorganizować piękne wakacje.
Domek na 3 dni, podróż tramwajem wodnym, a jak mi starczy odwagi i powera to biwak pod namiotem.
Nie jest łatwo być samotnym rodzicem.
Dzisiaj na spacerze w parku, odwróciłam się i zagapiłam na faceta, który bardzo patrzył mi się w oczy.
Też przykuł moją uwagę.
Kiedy spojrzałam na niego odwrócona, cały czas się na mnie gapił z uśmiechem na twarzy.
Jutro zakupy, jutro wolne, jutro...
Może uśmiech, może wiarę...
Co przyniesie jutro.

Odpowiedź

Dzisiaj otrzymałam kolejną odpowiedź.
Wiele lat pytałam Pana - do znudzenia -, o to czy X pamięta , o to czy tęskni, itd.
Takie babskie pytania, typowe dla kobiet.
Pomyślałam, że nie, skoro nie otrzymuję odpowiedzi, mimo całej swej namolności.
W pewnym momencie, kiedy siedziałam sobie w parku na ławce usłyszałam, oraz jakby wewnętrznie "zobaczyłam" słowo "pamiętam".
To nie było "tęsknię", albo i "nie tęsknię".
Jedynie "pamiętam".
A dlaczego w 1 osobie l. pojedynczej?
Nie wiem do końca.
Tak jakby ten człowiek sam mi na pytanie odpowiedział.
Wewnętrznie mogłam to zobaczyć.
Był poważny bardzo.
Po co zostało mi to pokazane?
Nie wiem.
Być może znowu upłynie kilka ładnych lat, zanim zrozumiem.

Ekonomia czasu

Nie wiem dlaczego Bóg odpowiada na pytania czasem po wielu latach.
Bywało, że na mniej istotne pytania otrzymywałam odpowiedzi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a odpowiedzi na nurtujące mnie pytania - dopiero po wielu latach.
I to naprawdę tylko na niektóre pytania.
Nie wiem, czy jestem wdzięcznym dzieckiem, czy nie.
Raczej smutnym dość, trochę zniechęconym, a może doświadczonym (?).
Chyba pisałam kiedyś o ekonomii czasu Boga.
Jest jaka jest.
Nie przebijemy się przez nią.
Sam moment nadejścia odpowiedzi jest dla mnie ogromną zagadką.
Bywa, że następuje on tuż po modlitwie, bywa, że po paru godzinach od modlitwy, bywa, że po paru latach jej wielokrotnego odmawiania, ale w niedługim czasie po odmówieniu... tej ostatniej.
To tak jakby walić bez końca w ścianę i nie wierzyć w to, że kiedyś ona runie.
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.