Pokazywanie postów oznaczonych etykietą modlitwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą modlitwa. Pokaż wszystkie posty

30 marca 2016

Modlitwa wysłuchana

Mili Państwo
Chciałam Wam złożyć życzenia świąteczne, ale miałam problem z routerem, więc i połączenie z internetem było niemożliwe.
Życzę zatem wszystkim szczęścia, pomyślności i wszystkiego co dobre; spokoju, bliskości z Bogiem, pełni miłości i wytrwałości.
Teraz, po świętach - myślę że każda okazja do składania sobie życzeń jest dobra.

Zastanawiałam się wczoraj nad modlitwami, które są "niewysłuchane" przez Boga.
Wzięłam słowo w cudzysłów, ponieważ to, żeby Bóg nie słyszał, czy tak jak napisałam: nie wysłuchiwał naszych modlitw jest rzeczą niemożliwą.
Przewertowałam kilka artykułów w internecie w poszukiwaniu informacji - byłam ciekawa co na ten temat mają do powiedzenia inni chrześcijanie - po czym doszłam do wniosku, że nie jestem sama w swoich poszukiwaniach.
Brak odpowiedzi na modlitwę bywa trudnym doświadczeniem, które może postawić naszą wiarę pod znakiem zapytania.
Bywa, że przez wiele miesięcy możemy modlić się o jakąś sprawę, a czasem nawet i lat.
Nie wiem, czy brak odpowiedzi w postaci spełnienia naszej modlitwy oznacza odpowiedź negatywną - w tym rozumieniu przeczącą.
A co np. jeśli modlimy się o jakąś ciężko chorą osobę i ta osoba mimo naszych modlitw nadal jest bardzo chora? Czy to oznacza, że powinniśmy zaprzestać naszej modlitwy?
W tym miejscu przypomina mi się biblijna przypowieść o natrętnym przyjacielu.

Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. Łk, 11, 5-8 

Albo o natrętnej wdowie:

Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem. Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie. I Pan dodał: Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?

Sama często bywałam jak ten natrętny przyjaciel, czy też natrętna wdowa.
I bynajmniej nie mówię tu tylko o modlitwie, ale o postawie życiowej, dzięki której mogłam coś "ugrać".
A jeżeli modliłam się o coś latami i ... nie działo się nic - przynajmniej w moim rozumieniu -, zwykle pojawiał się ból. Ból i żal, ale nie tyle z powodu sytuacji, o którą się modliłam i która mimo moich usilnych modlitw nie uległa zmianie, ale z powodu milczenia Boga.
Myślę, że milczenie Boga jest często jedynym z najtrudniejszych doświadczeń, które może dotknąć chrześcijanina.
Biblijny Zachariasz (ojciec Jana Chrzciciela) modlił się o syna do późnej starości.
Jego żona była już bardzo starą kobietą kiedy zaszła w ciążę.
Ich modlitwa trwała kilkadziesiąt lat zanim otrzymali to, o co prosili Boga.
Zachariasz najwidoczniej stracił wiarę w to, że kiedykolwiek zostanie wysłuchana, bo kiedy spotkał Anioła, który zapowiedział narodziny syna, nie uwierzył mu.

To, czy nasza modlitwa jest zgodna z wolą Boga powinniśmy omawiać z Bogiem, w modlitwie.
Biblia winna być naszym kompasem. Wówczas i modlitwa znajdzie swój właściwy kierunek.
Z takich, czy z innych przyczyn Bóg może odwlekać jej spełnienie.
U Boga wszystko ma swój czas, ma On też pełną i doskonałą perspektywę naszego życia, a także i życia innych ludzi, którzy w nasze życie są w jakiś sposób wpleceni (albo i nie).
Pełną perspektywę wszystkich wydarzeń.
Bóg z czasem - może to być nawet bardzo długi czas - objawi nam swój doskonały plan dla naszego życia. Zrozumienie może pojawić się  dużo później. Pojawią się nowe doświadczenia, słowa natchnione przez Ducha Świętego, czasem wypływające z ust innych ludzi.
Czasem to właśnie nasze modlitwy wymagają uzdrowienia. Nie mówię o modlitwach o zdrowie, pracę, męża, dziecko, bezpieczeństwo, zapewnienie podstawowych potrzeb życiowych, czy inne ważne dla naszego życia rzeczy.
Piszę o takich wyborach, które nas samych unieszczęśliwiłyby po jakimś czasie, mimo, iż dzisiaj niekoniecznie zdajemy sobie z tego sprawę.
Ale to, czy modlitwa jest zgodna z wolą Boga, czy też nie - bo jej dopełnienie jest np. kwestią czasu -  wymaga dyskusji, w modlitwie, właśnie z Panem Bogiem.
I pokory, żeby umieć przyjąć to co przygotował dla nas Pan Bóg, a nie to przy czym tak się upieramy.

3 stycznia 2016

Kilka słów o nawróceniu

Nawróciłam się ponad sześć lat temu.
I można by powiedzieć, że to było siedem lat temu, jednak moje życie - a ściślej mówiąc postępowanie - w ogóle nie świadczyło o przemianach, które dokonują się w takich momentach w sercu człowieka.
Siedem lat temu rozpoczął się dość trudny okres w dziejach mojego życia, a wydarzenia, które wtedy miały miejsce całkowicie zaabsorbowały moją uwagę i odsunęły od Boga, do którego ledwo zdążyłam przylgnąć - choć to i tak zbyt mocne słowo.
Rok później byłam już na tyle połamana, żeby zrozumieć, że przez życie nie mogę iść w pojedynkę.
Pewnego dnia, kiedy siedziałam na ławce w parku, przyszła do mnie myśl, aby poprosić znajomą o Biblię.
Wysłałam do niej sms, na który dość długo nie odpowiadała.
Zrobiło mi się trochę głupio, wszak była niedziela - dzień wolny od pracy - i pomyślałam, że odpoczywa, albo po prostu spędza wolny czas z rodziną.
Nie odpisywała jednak dlatego, ponieważ w momencie kiedy chciała sięgnąć po telefon, kot go łapą zrzucił i telefon rozsypał się na drobne części. Po jego złożeniu całkowicie się zablokował i przestał działać.
Znajoma wówczas pomodliła się i telefon nagle odblokował się.
Być może sprawa wydaje się prozaiczna, a dla niektórych przypadkowa, jednak takich sytuacji miałam znacznie więcej.
Zwłaszcza wtedy, kiedy chciałam iść do zboru, albo wtedy kiedy zaczynałam się modlić.
Jednego razu tuż przed wyjściem z domu na nabożeństwo zapalił mi się kabel od pralki, innym razem nagle zachorowałam na grypę żołądkową... Jeszcze innym razem mama zrobiła awanturę.
I tak to szło. Często coś stawało mi na przeszkodzie.
Dzisiaj - tytuł bloga nie jest przypadkowy - miewam wzloty i upadki w wierze, jednak moim życiowym celem jest żyć blisko Boga i nigdy - nawet w tych najtrudniejszych momentach - nie tracić wiary, oraz nadziei.
Modlę się o poszerzanie swoich /duchowych/ granic (o podobne rzeczy modlił się Jabes -  biblijna postać), a także o otwartość na Boży - jak dotąd zakryty przede mną - plan dla mojego życia.
Diabeł będzie dokładał wszelkich starań i wynajdywał sposoby na to aby odsunąć nas od Boga.
Dlatego bardzo ważna jest codzienna modlitwa i czytanie Słowa Bożego, którego on tak nienawidzi.
Z czasem wszystkie wydarzenia w życiu ułożą się w logiczną całość.
Pozdrawiam serdecznie.

28 grudnia 2015

Oddanie

Kilka dni temu przeczytałam na stronie Deon.pl artykuł poświęcony modlitwie, a ściślej mówiąc warunkom, które należy spełnić aby nasze modlitwy mogły zostać przez Boga wysłuchane.
Nie jestem katoliczką, jednak jeśli treści artykułów czy książek, bądź też w innej formie przekazywanych informacji na temat wiary, Boga, czy ogólnie mówiąc spraw "ducha" opierają się na Biblii chętnie do tego typu opracowań zaglądam.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,813,bog-uzdrawia-po-znajomosci.html
W powyższym artykule najbardziej zastanowił mnie opisany przez autora "warunek pierwszy".
Powinniśmy o nim pamiętać chcąc by nasza modlitwa podobała się Bogu.
Każdy zapewne zna ze swojej własnej historii modlitwy, w których z pełną ufnością i wiarą w sercu prosił Pana o jakieś rzeczy bez oddawania uprzednio Mu tego o co prosił.
Jednak ofiarowanie Bogu rzeczy, o które Go prosimy jest pięknym aktem wdzięczności z naszej strony (a wdzięcznemu sercu Pan Bóg zawsze będzie obficie błogosławił), oraz zawierzenia Mu siebie całego.
Modląc się o jakąś rzecz, albo o osobę na której nam zależy np. o męża, albo żonę, albo o cokolwiek innego warto najpierw ofiarować Bogu to o co Go prosimy.
Czasami taka modlitwa jest także aktem przebłagalnym, który wynika z uniżenia/ukorzenia się przed Bogiem i całkowitego Jemu posłuszeństwa.

Co ciekawe, wczoraj moja córka opowiedziała mi pewną historię - legendę, którą sama przez przypadek wyszukałam jej w internecie.
Zaczęło się od tego, że obudziła się zbyt wcześnie i przeszkadzała mi spać.
Bardzo się jej nudziło i nie wiedziała co z sobą o tak wczesnej porze począć.
Wpadłam na pomysł, żeby poszukać w telefonie (mam w nim internet) jakieś bajki do czytania.
Otworzyłam pierwszy lepszy link.
Byłam zbyt zmęczona żeby skupiać się na przeszukiwaniu internetu celem odnalezienia jakichś konkretnych bajek.
Kilka godzin później opowiedziała mi legendę o Świętym Patryku, którą rano przeczytała w internecie.
Legenda o Świętym Patryku wzorowana jest na autentycznych wydarzeniach historycznych.
Św. Patryk - z pochodzenia Szkot - został uprowadzony do niewoli przez Irlandczyków, którzy do wybrzeży Szkocji przypłynęli na łodzi.
W Irlandii sprzedano go jako niewolnika i trzymano w niewoli przez siedem lat. Musiał tam ciężko pracować jako pastuch.
Przez ten czas nie zapominał jednak o modlitwach, w których prosił Boga o uwolnienie.
Obiecał Bogu, że jeśli pozwoli mu wydostać się z niewoli, powróci do Irlandii jako kapłan i będzie prowadził ten kraj ku chrześcijaństwu.
Dzięki pomocy Bożej udało się młodzieńcowi w końcu uciec.
Św. Patryk dotrzymał obietnicy i po powrocie do Irlandii głosił Ewangelię, a swoje życie całkowicie podporządkował służbie Bogu.

Historia ta przypomina mi o tym, że w życiu powinniśmy ofiarować Bogu swoje cele (w tym imodlitewne prośby), a także podporządkować je woli Bożej.
Przypomina mi także o tym, że nasze życie nie należy tylko do nas samych.
Historia ta jest odzwierciedleniem prawdy, o której przeczytałam w cytowanym przez siebie artykule (link podałam powyżej).
Dla mnie osobiście pokrzepiające jest również to, że zwieńczenie modlitwy następuje czasem po długich latach, o czym wspomniałam w swoich wcześniejszych wpisach.


25 grudnia 2015

Wytrwałość w modlitwie

Święta upływają w atmosferze spokoju.
Czasami przerywa ją jednak mój uniesiony głos.
Dzieci wolą komputer od świata żywych.
Z tego też powodu - jak i z powodu (ich) słabych wyników w nauce zawieszam dalszą edukację.
Poniekąd szkoda, jednak są na tym świecie rzeczy ważniejsze od...
Może i nie ambicji, ale... własnych planów?

Fragment dnia spędziłam dzisiaj na modlitwie.
Myślę, że jestem jak natrętna wdowa.
Potrafię modlić się o jedną sprawę przez wiele lat.
Czasem nie wiem czy brak odpowiedzi wynika z błędnie postawionego pytania, z niewyznanych grzechów, czy też z jakichś innych przyczyn. Np. z tego, że dla Boga czas nie istnieje w takim rozumieniu jak dla nas.
Nie wiem też czy moja modlitwa jest zgodna z wolą Boga.
Jeśli przyczyna braku odpowiedzi leży w tym właśnie miejscu, wierzę, że i to mi Bóg objawi - we właściwym czasie.
Poddawać się jednak nie zamierzam.
Pozdrawiam.

11 listopada 2015

Listopad

Połowa dnia już dawno za nami, a ja niestety dzisiaj nic konstruktywnego jeszcze nie zrobiłam, ponieważ dopiero wstałam z łóżka. Po kilkunastu godzinach snu nadal czuję się zmęczona.
Boli mnie głowa, jednak już nie tak mocno, mdłości na szczęście też ustąpiły.
Bardzo możliwe, że to grypa, albo, że lekarz wczoraj przeholował z zastrzykami - dostałam ich chyba osiem, jak nie więcej. 
Dzień jakiś taki melancholijny, pada deszcz - czyli, że znowu.
O tym, że dzisiaj święto narodowe, nie będę wspominać, chociaż - w radio patriotycznie bardzo.
Google też zrobiło nam miłą niespodziankę w postaci biało - czerwonych napisów z bocianem pomiędzy literkami (to żart?).
Sporo ostatnio czytuję wiadomości politycznych i przyznam, że najbardziej rozbawiają mnie ironiczne komentarze pod adresem cyrku z naszej areny politycznej.
Daruję sobie jednak szczegóły, każdy (oprócz mnie) w domu przecież ma telewizor..
Sporo też ostatnio czytywałam proroctw dla świata, oraz dla Polski i to też na moją głowę nie podziałało jak balsam - a wręcz odwrotnie.
Ojciec Klimuszko powiedział tuż przed śmiercią, że na skutek bomb zrzuconych do Atlantyku, nastąpi ogromne wypiętrzenie wód i kawał Europy, ale i nie tylko Europy (np. Ameryka) znajdzie się pod wodą.
Np.Elbląg, o którym ojciec wspomniał, gdyż w nim mieszkał, też znajdzie się pod wodą.
Moje miasto, podobnie jak Elbląg znajduje się kilkadziesiąt km od morza, jednak wzniesione jest znacznie wyżej od Elbląga.
Zobaczymy co będzie, ale chyba nie będzie tak super. Mimo, że nie wszystkie proroctwa wyglądają identycznie (chodzi mi głównie o proroctwa głoszone przez chrześcijan), to jednak w dużej mierze się pokrywają/uzupełniają (przede wszystkim Polska wg proroków jest miejscem stosunkowo bezpiecznym, a wręcz najbezpieczniejszym).
Biblia jednak jest najbardziej wiarygodnym źródłem , niestety dość mocno zaszyfrowanym.
Mimo to nie jesteśmy zwolnieni - jako chrześcijanie - z obowiązku czytania Pisma Świętego i nie poprzestawaniu na informacjach bądź co bądź niewiadomego źródła....
Fasadowanie się kapokami i tak nic nie pomoże bez oczyszczenia serca w modlitwie i szczerej pokuty.

Pozdrawiam.

19 września 2015

Tylko nie zapomnij

Dzisiaj dzień taki piękny, a ja czuję się nie najlepiej i... nie zachowuję najlepiej.
Ale przecież zawsze nie można być takim idealnym ;)
Zastanawiałam się nad tym, czy pisać o tym, o czym chcę napisać, czy nie.
I doszłam do wniosku, że...
Właściwie to nie doszłam do żadnego wniosku.
Wczoraj przed snem miałam chwilę czasu na poukładanie sobie swoich spraw z Bogiem.
Albo może: przed Bogiem.
Myślałam sobie o tym, że - tak jak pisałam o tym ostatnio - mało się modlę.
Nagle jednak, te wszystkie moje rozmyślania musiały się zatrzymać, ponieważ w pewnym momencie otrzymałam takie oto słowa, które potem zapisałam sobie szybko w notatniku telefonu - po to, żeby ich później nie zapomnieć:
"Ja jestem twój Bóg".
Kiedy po jakimś czasie (po ok. 10 minutach) zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy faktycznie mogłam otrzymać od Pana te słowa, pojawiła się jeszcze druga odpowiedź:
"Tylko nie zapomnij".
Drugie zdanie było dla mnie przestrogą.
Tak prędko przecież zapominam. Wystarczy chwila nieuwagi, zmartwienia, niepokoje, które wywołane są przez nieudolnych polityków...
To był jakby błysk...I cicha, cichuteńka myśl, która do mnie przyfrunęła...
I nie sen, bo nie spałam....

3 września 2015

Nie poddawaj się

Jeszcze do końca nie rozumiem, dlaczego Boże odpowiedzi - głęboko wierzę, że są to odpowiedzi na moje do Boga modlitwy - często dotyczą spraw, które co prawda bardzo mnie absorbują, jednak związane są zwykle z bieżącymi problemami, a nie np. z problemem, który trapi mnie od ładnych paru lat.
Ok, skłamałabym. Bóg odpowiedział (albo słowem, które pojawiło się podczas modlitwy, albo i słowami z ust innych osób, a czasami dziwnymi zbiegami okoliczności) na kilka pytań związanych z problematyczną kwestią, jednak wciąż odczuwam jakiś niedosyt.
Faktycznie, skłania mnie to nieustawania w modlitwie i łomotania w drzwi - jeśli pukanie zwykłe nie wystarczy.
Czasami czuję zniechęcenie, smutek i przygnębienie, kiedy modlę się o coś całymi latami, a potem okazuje się, że Bóg ogłuchł.
Bywa, że zarzucam wtedy na jakiś modlitwę, czytanie Pisma Świętego...
By na powrót stanąć w gotowości do walki.
Teraz zaczynam rozumieć znaczenie słów, że wiara nie jest dla mięczaków, ale dla prawdziwych twardzieli.
Jeśli wymiękniesz <w wierze i wytrwałości>, nie wygrasz bitwy, nie osiągniesz celu - który tak czy inaczej...
MUSI BYĆ ZGODNY Z WOLĄ BOGA!

Boża obecność

Czasami myślimy, że Bogu umykają jakieś rzeczy - sprawy i wydarzenia, które nie ułożyły się po naszej myśli.
Zwłaszcza wtedy, kiedy faktycznie układają się w złe puzzle.
Często w modlitwach, ale i nie tylko przekonuję się o tym, że Bóg jest przy nas cały czas obecny - i w tych dobrych i w tych złych chwilach także.
Przekonuję się o tym wtedy, kiedy otrzymuję cichutkie odpowiedzi, albo podpowiedzi, albo wtedy kiedy jestem zaskakiwana tym z jaką siłą może działać modlitwa.
To, że Diabeł (albo też my sami) układa puzzle w złą układankę nie oznacza tego, że Bóg nie poukłada klocków na nowo, albo tego, że coś uszło Jego uwadze.
Myślę jednak, że lepiej modlić się przed każdym przedsięwzięciem zawczasu.
Boże prowadzenie to piękna rzecz, a zaufania Bogu uczymy się przez całe życie.
Zaufania jednak nie możemy nabrać, jeżeli nie pozostaniemy z kimś w bezpośredniej relacji.
Tę relację budujemy właśnie dzięki modlitwie i czytaniu Pisma Świętego.
Pozdrawiam i miłego dnia życzę.

1 września 2015

Pośród zgiełku

Mieszkam niedaleko kościołów, które w zasadzie bardzo rzadko odwiedzam.
Odeszłam od religii katolickiej już dość dawno temu, a mianowicie po pewnym bardzo ważnym dla ludzi wiary wydarzeniu zwanym bierzmowaniem.
To właśnie wtedy doszłam do wniosku, że Kościół Katolicki serwuje groch z kapustą i że jego nauki nie trzymają się kupy.
Jednak to nie jest do końca tak, że ze wszystkimi jego naukami się nie zgadzam i że do kościoła w ogóle nie lubię chodzić.
Bardzo lubię atmosferę kościołów - atmosferę sacrum.
Dzisiaj miałam taki dobry czas z Panem Bogiem i to właśnie w starym, pięknym kościele katolickim, obok którego mieszkam.
I mimo, że kościół znajduje się w samym centrum miasta - gdzieś pośród zgiełku i warkotu maszyn, mogłam pomodlić się w absolutnej ciszy, którą gwarantują stare, ceglaste, wybudowane w zamierzchłych czasach mury.
Coś czuję, że ciężko jest przebić się przez te mury i że ciężko mi  będzie jeszcze przez jakiś czas.
Słyszałam kiedyś, że jakiś więzień (może z Alkatras?) wydłubał w ścianie łyżeczką tunel, przez który potem uciekł z więzienia.
"Ściany", są oczywiście tylko metaforami nawiązującymi do przeszkód, które pojawiają się na naszych drogach.
Jednak czymże są ściany, w porównaniu z górami, które dzięki wierze możemy przenosić ?

28 sierpnia 2015

Boży plan

Aha! I jeszcze tak dla odbrązowienia...
Czasem faktycznie Bóg mówi "nie".
Ale tylko w uzasadnionych przypadkach, ze względu na nasze (albo i czyjeś) dobro.
Chyba istnieje przecież jeszcze coś takiego jak plan Boży?
Nie oznacza to jednak, że modlitwa nie została wysłuchana.
Modlitwa została wysłuchana, a werdykt zawsze będzie dla nas pozytywnym zaskoczeniem.
Prędzej, czy później.

A teraz zmykam do miasta, kupić buty młodemu.

Boża ekonomia

Córka przed chwilą do mnie powiedziała: "Na razie nie pisz, na razie nie masz przecież świadectw".
Świadectw mam jednak bez liku.
Nie o wszystkich napiszę, gdyż są zbyt osobiste.
Nie ze wszystkich dotknięć Bożego Palca zdajemy sobie też sprawę.
Są oczywiście rzeczy, o które modliłam się latami...
I nic. Puszcza Białowieska.
Najgorszą, a zarazem najlepszą rzeczą (najlepszą, bo pocieszającą) jest dla mnie całkiem odmienna od naszej ekonomia czasu Boga (a także ekonomia Bożych dóbr, ale o tym innym razem).
Bywa ona bardzo frustrująca - z jednej strony.
Jesteśmy Hiobami, którzy nieźle muszą się nacierpieć, zanim Bóg nas wysłucha.
Dlatego też - z drugiej strony - nie warto tracić nadziei.
Nigdy, przenigdy.
Wszystkim swoim czytelnikom życzę tego z całego serca.
Miłego dnia, albo i nocy.
Pozdrawiam.

4 sierpnia 2015

Pohybel

Znowu nie powinnam pisać...
Sterta bałaganu i klejąca się podłoga, nie zrobiony obiad.
Do tego zmęczenie, oraz zmęczenie upałem.
Nagrzany asfalt dodatkowo podtrzymuje wysokie temperatury.
Fajnie, że powróciło do Polski lato.
Jutro pewnie pojadę z córką nad jezioro, miejskim autobusem.
To są rzeczy bardzo prozaiczne.
Bo ja... chyba nie mam zbyt wielkich wymagań od życia - na szczęście.
Mam za to nieco większe wymagania od Boga.
Od Niego wymagam rzeczy niemożliwych.
Podobno jest specem od zadań niewykonalnych.
To dobrze. Nawet bardzo dobrze.
Domagam się sprawiedliwości.
Ale tylko w tej jednej kwestii... (w innym wypadku bałabym się prosić).
W tej, w której jedynie Ty Panie byłeś świadkiem.
Sen.

27 lipca 2015

Boża ochrona

Chciałabym opowiedzieć o pewnej historii, o której usłyszałam niedawno od mojej znajomej.
To tak w nawiązaniu do wpisu pt. "Igła w stogu siana".
Kiedy jakieś dwa, albo trzy lata temu w naszym mieście spadł bardzo obfity deszcz i znaczna część piwnic została zalana wodą, oraz różnymi zanieczyszczeniami, piwnica mojej znajomej pozostała przez wodę nietknięta.
W tym czasie nie było jej w domu (pojechała do innego miasta odwiedzić rodzinę) i o deszczu dowiedziała się dopiero po przyjeździe, od sąsiadki.
To taka typowa piwnica w starych blokach podzielona na małe klateczki.
Pomiędzy podłogą a drzwiami były bardzo duże szpary, jednak jej piwniczka pozostała w środku zupełnie sucha.
Sąsiadka znajomej była w niezłym szoku, kiedy obie zeszły obejrzeć piwnicę.
Ta część piwnicy, która należała do mojej znajomej pozostała całkowicie nietknięta wodą, oraz mułem.


Moja znajoma jest Chrześcijanką i bardzo często modli się o bezpieczeństwo swojego domu.
To wydarzenie jednak i ją samą bardzo zaskoczyło.
Dodam, że jej piwniczka nie znajduje się na żadnym podwyższeniu, ani nie jest w żaden sposób uszczelniona.
Bóg naprawdę potrafi zaskakiwać.

12 lipca 2015

Schody

Kurcze, naprawdę nie wiem, dlaczego niektóre modlitwy trwają latami, zanim zostaną wysłuchane.
Wszystko jest takie niewymierne.
Przed chwilą siedziałam na schodach, trochę się odseparowałam od świata.
Kiedy zatopiłam się w modlitwie, zauważyłam u góry na schodach kota.
Gapił się na mnie z wytrzeszczonymi oczami.
Potem zaczął się ocierać o słupki od poręczy, a później zszedł po schodach i mrucząc zaczął ocierać się o mnie.
Ciekawe co w takiej kociej głowie siedzi?
Po modlitwie czuję znowu takie ciepło na czubku głowy, wyraźną zmianę...
Mimo, że zmian brak.
Niektórzy mówią, że wiara jest dla mięczaków.
Nieprawda.
Wiara jest dla prawdziwych twardzieli.

9 lipca 2015

Einstein

Czy Bóg zmienia zdanie?
W Biblii pełno jest wersetów dotyczących tego, że Bóg nie zmienia zdania.
Ale są i przykłady na to, że usilna modlitwa sprawiedliwego potrafi zdziałać cuda.
Nie będę sypać teraz wersetami, nie mam ich w głowie.
Czytałam kiedyś piękną historię, która rozgrywała się gdzieś w czasach średniowiecza.
Dotyczyła ona małżeństwa - bardzo biednych, ale pobożnych ludzi -, które z jakichś powodów nie mogło mieć dziecka.
Puenta była taka, że mimo, iż Bóg powiedział, że nie da im dziecka (powiedział im to przez proroka, który w modlitwie prosił o dziecko dla nich), to po latach jednak urodziło im się dziecko.
Stało się tak dlatego, że nie ustawali w modlitwie i mimo wcześniejszych modlitw o potomka, które w zasadzie nie zostały wysłuchane - nie odwrócili się od Boga.
Wkleiłabym link do tego opowiadania, ale jego chyba już nie ma na tej stronie.

A teraz, zanim pójdę spać, wkleję jeszcze fragment mojej rozmowy z nastoletnim synem.
O coś się mnie pytał, nie pamiętam już jednak o co :)

Ja: (...) Czy ty myślisz, ze ja jestem chodzącym Einsteinem ?
Młody: Nie. Einstein by na te czasy nic nie rozkminił.
Nawet jak się porusza w Mario strzałkami.

Zmienna pogoda

Poranny smutek osiągnął swoje apogeum, do przed chwilą.
Nie wiem kiedy ostatni raz czytałam Pismo Święte, ale z braku alternatyw na poprawę samopoczucia (nawet modlitwa nie skutkowała), złapałam za Biblię.
Księgę otworzyłam ot tak, na przypadkowej stronie.
Jest w Biblii sporo zakładek ze ścinków papierów, rysunków, sprawdzianów dzieci i Bóg raczy wiedzieć z czego jeszcze.
Otworzyłam Księgę na małym kwiatuszku z papieru, który podarowała mi niegdyś córka.
Kwiatuszek oznaczył rozdział Izajasza 62.
O dziwo, przeczytanie rozdziału bardzo mi pomogło (gdyby nie to, nie miałabym ochoty, ani siły robić nowego wpisu na blogu).
Czuję teraz na czubku głowy takie ciepło i  "rzeźkość", a moje samopoczucie diametralnie się zmieniło.
Ogólnie jestem sfrustrowana walką.
I już sama nie wiem, czy to walką z Bogiem, czy walką przed Bogiem, z samą sobą.
Nęka mnie nadal kilka problemów z przeszłości, których sama nie potrafię poukładać.
Odpowiedzi, na które liczyłam nie pojawiły się.
"Masz być cierpliwa"- ta, jak widać musi mi w zupełności wystarczyć.
Muszę być bardzo czujna, żeby nie pomylić się i nie zasymilować jakichś swoich własnych myśli...
Dlatego dobra relacja z Bogiem - silna i mocna, oparta na systematycznej  modlitwie są najlepszymi drogowskazami dla osoby szukającej swojej drogi (no i oczywiście czytanie Pisma Świętego).
Cóż. Nikt nie powiedział, że będzie lekko.

Chmury zawisły nad moim domem i nad domami sąsiadów, jednak mój nastrój na szczęście nie przypomina już tego za oknem.
O, właśnie wyszło Słońce.

2 lipca 2015

Wspólnota duchowa

Diabeł tak bardzo nienawidzi ludzi, to niesamowite.
Czasem widzę jak bliskie mi osoby cierpią.
Jeśli oni mają słabą wiarę, wiem, że ja muszę za nich walczyć.
Może to i nawet nie kwestia wiary u tych ludzi, ale umęczenia cierpieniem.
Kiedy każda zła myśl nagle się ziszcza, to znaczy że naprawdę coś złego się dzieje w życiu człowieka.
Jednak nie ma wolności bez solidarności.
Nie pozwolę ci zginąć.
Modlitwa do Jezusa zwycięży każde zło.

7 czerwca 2015

Pikowanie

Jedynym pozytywem wynikającym z upadku na glebę jest to, że kiedy człowiek jest już zbyt mocno poobijany, to przypomina sobie o czymś takim jak modlitwa i wołanie do Boga.
Takie modlitwy nieudaczników mają zwykle ogromna moc.
Nie za bardzo wierzę w ludzi szczęśliwych.
Wierzę w ludzi zadowolonych, spełnionych, urządzonych, usamodzielnionych, otoczonych przyjaciółmi, wielbionych i kochanych.
Wszystko to namiastki szczęścia, dające złudzenie samowystarczalności.
Pikowanie w dół zepsutym samolotem - jeśli upadek nie jest zbyt tragiczny w skutkach - pozwala odbić się od dna.
Zwykle jednak... od dna grzechów.
Co ciekawe, Bóg bardzo często dotykał mnie w chwilach pokuty.
Czasem nawet przemawiał.
Na razie cisza...
Cisza, której nienawidzę.
Nie ma w niej fajerwerków.
Jedyną nadzieją jest ta, którą przeczytałam w Słowie Bożym.
Ta, którą nagromadziłam wcześniej.
Takie zapasy na trudne chwile.
Niestety, jestem człowiekiem, który przywykł do hipermarketów, do tego, że wszystko czego potrzebuję jest na wyciągnięcie ręki.
W zbyt długich kolejkach do kasy przebieram z nogi na nogę.

6 czerwca 2015

Bóg cudów

Co pewien czas, osoba którą się opiekuję, skądinąd także nawrócony człowiek - odwiedza gabinet psychiatry - to ze względu na jej schorzenie neurologiczne.
Ten dość miły lekarz rutynowo kieruje chorych na wszelkiego rodzaju psychologiczne terapie.
Niestety jeszcze do niedawna nie docierały do niego argumenty w postaci tego, że ów metody psychologii nie są miłe Bogu, dalekie wszakże od nauki Chrystusa.
Namolny upór w połączeniu z przekonaniem o konieczności holistycznego podejścia do leczenia wszelkich schorzeń układu nerwowego dały efekt w postaci... jeszcze większego uporu, bez chęci indywidualnego podejścia do każdego człowieka z osobna.
Kiedy postanowiłam sprawę zawierzyć Bogu - usta tego lekarza opatrzyć plastrem, tak żeby nie mógł mówić rzeczy, które nie podobają się Panu - lekarz zamilkł.
Od czasu, kiedy zostały przedłożone Panu /w tej sprawie/ modlitwy, lekarz spuścił z tonu - oby na zawsze - i nie wiem dlaczego przestał  naciskać, a nawet w ogóle wspominać o jakichkolwiek dziwnych świeckich metodach.
I mogłabym w tę dziwną jego zmianę nie uwierzyć, ale jako osoba towarzysząca sama byłam świadkiem jego zamilknięcia od czasu kiedy zaczęłyśmy się o te wizyty modlić, tj. jakieś kilka miesięcy temu.
Ten wyjątkowo uparty człowiek - uparty jak osioł - w ogóle zdaje się, zmienił swoje nastawienie do drugiego człowieka, a może po prostu zapomniał o tym czego on chce?
Najwyraźniej moja modlitwa została wysłuchana i co najważniejsze: była zgodna z wolą Boga.

23 maja 2015

Zakupy

Jak zawsze w sobotę wybrałam się dzisiaj na zakupy.
Moje dzieciaki wyrastają co jakiś czas ze swoich ubrań, poza tym jest wiosna, a niedługo lato i wszyscy potrzebujemy odświeżenia swojej garderoby.
W sklepie z ubraniami spędziłam dzisiaj nawet sporo czasu.
Udało mi się wybrać kilka rzeczy, ale przy stojaku ze spódnicami stwierdziłam, że żadna z nich nie podoba mi się.
Raz, że były jakieś strasznie pstrokate, a do tego większość z nich w falbany, za którymi specjalnie nie przepadam.
Zaznaczę, że chęć posiadania spódnicy nie jest jakąś moją fanaberią.
Ja po prostu nie mam ani jednej spódnicy na lato.
W pewnym momencie przyszła mi do głowy taka myśl, że większość rzeczy, które dzisiaj wykonałam - wykonałam samodzielnie.
Wszystko sama, z własnej woli, z własnych chęci i własnymi siłami i wg własnego uznania.
Nie znalazłam nawet małej chwili na modlitwę, nie zastanowiłam się nad tym, czego Bóg chce ode mnie i szczerze mówiąc w ogóle Go w moim planie dnia nie uwzględniłam.
Za tym stwierdzeniem przyszła zaraz myśl, żeby się pomodlić.
Tak, o te spódnice i inne ubrania, które są mi potrzebne.
Poprosiłam Boga o to, aby pomógł mi je wybrać.
Po zakończonej, krótkiej modlitwie otrzymałam odpowiedź od Boga w postaci słów: "pomogę ci".
Nie spodziewałam się odpowiedzi na modlitwę w tak prozaicznej sprawie. 
W ogóle nie spodziewałam się żadnej odpowiedzi.
Czasami nie rozumiem rachuby Boga. 
W znacznie poważniejszych sprawach, które omawiałam w modlitwach latami, nie otrzymywałam odpowiedzi, a w kwestii, która może wydawać się nie tak bardzo istotna, odpowiedź pojawiła się znienacka.
Jestem za nią Panu Bogu niezmiernie wdzięczna.
Całe moje serce uległo w tamtym momencie przemianie.
Przede wszystkim poczułam ogromną wdzięczność za wiele dóbr, którymi On chce mnie nadal obdarowywać każdego dnia, ale na które ja Mu nie pozwalam, bo wciąż o Nim zapominam.
Wszystko pojawi się w odpowiednim momencie, ale na pewno nie samo z siebie.
Bóg chce pomagać, ale my Mu zwyczajnie musimy na to pozwolić.


Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.