Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaufanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaufanie. Pokaż wszystkie posty

3 września 2015

Boża obecność

Czasami myślimy, że Bogu umykają jakieś rzeczy - sprawy i wydarzenia, które nie ułożyły się po naszej myśli.
Zwłaszcza wtedy, kiedy faktycznie układają się w złe puzzle.
Często w modlitwach, ale i nie tylko przekonuję się o tym, że Bóg jest przy nas cały czas obecny - i w tych dobrych i w tych złych chwilach także.
Przekonuję się o tym wtedy, kiedy otrzymuję cichutkie odpowiedzi, albo podpowiedzi, albo wtedy kiedy jestem zaskakiwana tym z jaką siłą może działać modlitwa.
To, że Diabeł (albo też my sami) układa puzzle w złą układankę nie oznacza tego, że Bóg nie poukłada klocków na nowo, albo tego, że coś uszło Jego uwadze.
Myślę jednak, że lepiej modlić się przed każdym przedsięwzięciem zawczasu.
Boże prowadzenie to piękna rzecz, a zaufania Bogu uczymy się przez całe życie.
Zaufania jednak nie możemy nabrać, jeżeli nie pozostaniemy z kimś w bezpośredniej relacji.
Tę relację budujemy właśnie dzięki modlitwie i czytaniu Pisma Świętego.
Pozdrawiam i miłego dnia życzę.

29 lipca 2015

Wiarygodność

Zadzwonił wczoraj do mojego syna jakiś pan z ogłoszenia.
Miał przyjść dzisiaj do niego i odkupić kartę graficzną.
Umówili się punktualnie co do godziny, raz nawet tamten przestawił godzinę spotkania.
Dzieciak czekał na faceta cały dzień, stresował się, gładził pudełko z kartą, sprawdzał czy wszystko w nim gra, itd.
Gość nie przyszedł, nie zadzwonił, nie odwołał wizyty. Choćby przez szacunek dla drugiego człowieka.
Kilka dni temu, tak dla odmiany, napisał do mnie kolega z podstawówki (a potem nawet zadzwonił).
Chciał się spotkać ze mną, bo... muzycy przecież mają wspólne tematy.
Ja nawet cieszyłam się na to spotkanie, ponieważ też chciałam sobie z nim pogadać i o muzyce też.
Głusza i cisza, a termin spotkania już chyba minął.
Wystarczyło przecież, choćby coś wymyślić...


Jest mi przykro.
Przykro mi z tego powodu, że nie jestem w stanie dać dziecku tego o czym marzy.
Mój syn odkłada na nowy komputer.
Ja, pomagam mu na tyle na ile potrafię.
Jednak niepotrzebnie znowu zawiódł się na człowieku.
To na razie tylko dzieciak, a już się przysposabia... do dorosłości.

W czasach kiedy mój dziadek był młody, słowo oznaczało SŁOWO.

7 lipca 2015

Czujność

Przez ostatnich kilka dni nie miałam dostępu do internetu - panowie informatycy pomylili kabelki...
I nie wiem od czego zacząć, bo tak naprawdę niewiele się dzieje (z jednej strony).
Mój bajzel w głowie pomału się kurczy, a to już przecież bardzo dużo.
Bóg uczy mnie cierpliwości, czujności, zaufania i miłości do ludzi.
Chyba jeszcze wielu innych dobrych rzeczy, których na razie nie potrafię sprecyzować, jednak czuję w sobie pozytywne zmiany, przede wszystkim w swojej postawie w stosunku do Boga.
Odpowiedzi pojawiają się na tematy, które dotychczas (przez wiele lat) mnie trapiły, a może raczej... trawiły od środka.
Nie będę o nich pisać - ani o odpowiedziach, ani o swoich problemach -, w sumie nie wiem czy byłabym zrozumiana przez czytelnika.
Jedno jest pewne: słowo "cierpliwość" mogłabym wyryć sobie na czole markerem.
Cierpliwość dotyczy także odpowiedzi, które mają się dopiero pojawić.
Nauka bycia czujnym jest moją inną, ważną lekcją, którą muszę opanować, aby nie stracić dobrej relacji z Bogiem.
Min. również z tego powodu przestałam pić w ogóle alkohol.
Niestety nawet piwo potrafi uśpić czujność, a co za tym idzie: zdolność rozróżnienia tego co pochodzi od Boga, a co nie.
Pozdrawiam.

2 lipca 2015

Przestrzeń do działania

Zgodnie z postanowieniem, doczłapałam się autobusem miejskim do dzikiej plaży, porośniętej tu i ówdzie trzciną.
Woda, w moim odczuciu była jeszcze zbyt chłodna, aby się w niej kąpać.
Popluskałam się tylko od pasa w dół.
W autobusie jednak nie było "plebsu", ani pijanych panów.
Normalni ludzie, którzy po pracy chcieli wypocząć.
Nie lubię tego miejsca, na którym zatrzymuje się autobus.
W ogóle nie lubię tej całej ulicy.
Kiedyś ją uwielbiałam nawet, mimo, że stoją na niej hipermarkety, a obok nich znajdują się duże parkingi.
W sumie nic ciekawego się tam nie znajduje.
Kiedy odczaruję wszystkie ulice w tym mieście, które zakaziłam swoim niestrudzonym sercem, naprawdę nie wiem.
Pan chyba nieco skąpi mi swoich słów w tym temacie (kiedy to piszę, czuję, że to może do końca nie jest tak).
Otrzymuję nieraz wskazówki dotyczące spraw bieżących, a tu tak głucho.
Prawdopodobnie sama zagarnęłam cały teren dla siebie i nie pozwalam Mu na działanie.

27 maja 2015

Proście, a będzie wam dane

Rany, czasem ciężko się przebić przez życie i nie stracić nadziei.
Nie jestem żadną poetką, więc moje wiersze nie są może jakiejś super jakości.
Są jakie są.
Niekiedy nie potrafię w inny sposób wyrazić swoich trudnych myśli...
Tak, najgorszą ze zbrodni jest odebrać człowiekowi nadzieję.
Ludzie odbierają nadzieję, na szczęście Bóg ją przywraca.
Ale nie zawsze dosłownie i nie zawsze w taki sposób w jaki byśmy chcieli sobie to wyobrazić.
To, co może wydawać się najtrudniejsze do przyjęcia, to to, że Jego <dla nas> nadzieje, niekoniecznie muszą się nam <z początku> podobać.
Mnie, nadzieja, że odzyskam kogoś, kogo darzyłam gorącym uczuciem została odebrana, przez samego Pana Boga.
Choć trudno przeniknąć Jego myśli (myślę, że jest to niemożliwe), musimy przyjąć z wiarą, że to co/kogo dla nas Sam wybierze <wg własnego uznania> ma swoje głębokie podłoże i uzasadnienie i jest najlepszą z najlepszych opcji. Jedyną słuszną decyzją.
Tak jak pisałam, zrozumienie przychodzi z czasem.

Jakże to trudne.

Ps. Szukajcie innego wpisu pod tym samym tytułem.




23 maja 2015

Zakupy

Jak zawsze w sobotę wybrałam się dzisiaj na zakupy.
Moje dzieciaki wyrastają co jakiś czas ze swoich ubrań, poza tym jest wiosna, a niedługo lato i wszyscy potrzebujemy odświeżenia swojej garderoby.
W sklepie z ubraniami spędziłam dzisiaj nawet sporo czasu.
Udało mi się wybrać kilka rzeczy, ale przy stojaku ze spódnicami stwierdziłam, że żadna z nich nie podoba mi się.
Raz, że były jakieś strasznie pstrokate, a do tego większość z nich w falbany, za którymi specjalnie nie przepadam.
Zaznaczę, że chęć posiadania spódnicy nie jest jakąś moją fanaberią.
Ja po prostu nie mam ani jednej spódnicy na lato.
W pewnym momencie przyszła mi do głowy taka myśl, że większość rzeczy, które dzisiaj wykonałam - wykonałam samodzielnie.
Wszystko sama, z własnej woli, z własnych chęci i własnymi siłami i wg własnego uznania.
Nie znalazłam nawet małej chwili na modlitwę, nie zastanowiłam się nad tym, czego Bóg chce ode mnie i szczerze mówiąc w ogóle Go w moim planie dnia nie uwzględniłam.
Za tym stwierdzeniem przyszła zaraz myśl, żeby się pomodlić.
Tak, o te spódnice i inne ubrania, które są mi potrzebne.
Poprosiłam Boga o to, aby pomógł mi je wybrać.
Po zakończonej, krótkiej modlitwie otrzymałam odpowiedź od Boga w postaci słów: "pomogę ci".
Nie spodziewałam się odpowiedzi na modlitwę w tak prozaicznej sprawie. 
W ogóle nie spodziewałam się żadnej odpowiedzi.
Czasami nie rozumiem rachuby Boga. 
W znacznie poważniejszych sprawach, które omawiałam w modlitwach latami, nie otrzymywałam odpowiedzi, a w kwestii, która może wydawać się nie tak bardzo istotna, odpowiedź pojawiła się znienacka.
Jestem za nią Panu Bogu niezmiernie wdzięczna.
Całe moje serce uległo w tamtym momencie przemianie.
Przede wszystkim poczułam ogromną wdzięczność za wiele dóbr, którymi On chce mnie nadal obdarowywać każdego dnia, ale na które ja Mu nie pozwalam, bo wciąż o Nim zapominam.
Wszystko pojawi się w odpowiednim momencie, ale na pewno nie samo z siebie.
Bóg chce pomagać, ale my Mu zwyczajnie musimy na to pozwolić.


10 maja 2015

Ps

Zapomniałabym.

Bóg częściej zaczął do mnie przemawiać od czasu, kiedy pisać na swoim starym blogu zaprzestałam.
Widocznie tego ode mnie chciał - tego, żebym to Jemu chwałę oddawała, np. tutaj, opowiadając o tym, jak wiele dobrego dla mnie uczynił.
Tak na marginesie - na tamtym blogu pożegnała mnie tylko jedna stała czytelniczka.
Przemiła dziewczyna, nie blogerka.
Miałam wielu, różnych czytelników (najczęściej wśród blogerów), którzy odwiedzali mój blog tylko wtedy, kiedy ja odwiedzałam ich blogi i pozostawiałam na nich komentarze.
Wiem, śmieszne to.
Oczywiście, nie piszę o okresach kiedy blog ukazywał się na głównej stronie jednego ze znanych serwisów.
Wtedy statystyki bardzo rosły, czasem do 50 tys.wejść dziennie.
Ale w blogowaniu nie o statystyki chodzi.
Nie liczy się ilość wejść, lecz jakość wpisów.
Zdaje się, że położyłam i jedno i drugie.
Dobrej nocy, albo dzień dobry.
W każdym razie ja (s)padam :)

kwiecień 2015r.
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.