Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nawrócenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nawrócenie. Pokaż wszystkie posty

5 stycznia 2016

Miałam dzisiaj piękny sen

Śnił mi się Jezus. Powrócił na Ziemię aby zebrać swój lud.
Stał na skale, a ta skała znajdowała się wysoko, na górze.
Tam czekał na ludzi, którzy mieli przypłynąć do niego z nurtem bardzo krętej rzeki.
Zanim wskoczyłam do rzeki, aby popłynąć z jej prądem do Jezusa przypatrywałam się ludziom, którzy wzdłuż tej rzeki stali.
Były to osoby z mojej rodziny, znajomi, oraz nieznajomi.
Spośród wszystkich zebranych tylko kilkoro rozpoznało Jezusa.
Znajdowali się tam też moja mama, oraz dziadek.
Niestety oni również byli ślepi (duchowo) i tylko tępo patrzyli się przed siebie.
Czułam się bardzo szczęśliwa, że na własne oczy mogłam zobaczyć Jezusa i że On był taki realny i rzeczywisty, dlatego z tej radości zaczęłam głośno do dziadka wołać, że Jezus przyszedł.
Wołałam tak kilkakrotnie, jednak Jezus nakazał mi zaprzestać. Wytłumaczył, że dziadek i tak Go nie zobaczy (nie dostrzeże).
Potem wskoczyłam do rzeki i popłynęłam z jej nurtem ku Jezusowi, który już na mnie czekał.
Stał przy nim duży, prosty krzyż.
Jezus pochwycił mnie, a potem błogosławił kładąc jedną rękę na mojej głowie.
Stałam na skraju przepaści, jednak nie zwracałam na nią uwagi, gdyż nie odczuwałam strachu.
Czułam się bezpiecznie. Można powiedzieć, że tak jak u ojca w ramionach, jednak to było znacznie piękniejsze. Wiedziałam, że teraz On dba o moje bezpieczeństwo.
Pan Jezus trzymając rękę na mojej głowie bardzo głośno śmiał się patrząc w stronę Nieba i mówił, że teraz będziemy razem już na wieki.
Byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa, a po przebudzeniu zdumiona, że Jezus ze spotkania ze mną... także jest bardzo szczęśliwy.

3 stycznia 2016

Kilka słów o nawróceniu

Nawróciłam się ponad sześć lat temu.
I można by powiedzieć, że to było siedem lat temu, jednak moje życie - a ściślej mówiąc postępowanie - w ogóle nie świadczyło o przemianach, które dokonują się w takich momentach w sercu człowieka.
Siedem lat temu rozpoczął się dość trudny okres w dziejach mojego życia, a wydarzenia, które wtedy miały miejsce całkowicie zaabsorbowały moją uwagę i odsunęły od Boga, do którego ledwo zdążyłam przylgnąć - choć to i tak zbyt mocne słowo.
Rok później byłam już na tyle połamana, żeby zrozumieć, że przez życie nie mogę iść w pojedynkę.
Pewnego dnia, kiedy siedziałam na ławce w parku, przyszła do mnie myśl, aby poprosić znajomą o Biblię.
Wysłałam do niej sms, na który dość długo nie odpowiadała.
Zrobiło mi się trochę głupio, wszak była niedziela - dzień wolny od pracy - i pomyślałam, że odpoczywa, albo po prostu spędza wolny czas z rodziną.
Nie odpisywała jednak dlatego, ponieważ w momencie kiedy chciała sięgnąć po telefon, kot go łapą zrzucił i telefon rozsypał się na drobne części. Po jego złożeniu całkowicie się zablokował i przestał działać.
Znajoma wówczas pomodliła się i telefon nagle odblokował się.
Być może sprawa wydaje się prozaiczna, a dla niektórych przypadkowa, jednak takich sytuacji miałam znacznie więcej.
Zwłaszcza wtedy, kiedy chciałam iść do zboru, albo wtedy kiedy zaczynałam się modlić.
Jednego razu tuż przed wyjściem z domu na nabożeństwo zapalił mi się kabel od pralki, innym razem nagle zachorowałam na grypę żołądkową... Jeszcze innym razem mama zrobiła awanturę.
I tak to szło. Często coś stawało mi na przeszkodzie.
Dzisiaj - tytuł bloga nie jest przypadkowy - miewam wzloty i upadki w wierze, jednak moim życiowym celem jest żyć blisko Boga i nigdy - nawet w tych najtrudniejszych momentach - nie tracić wiary, oraz nadziei.
Modlę się o poszerzanie swoich /duchowych/ granic (o podobne rzeczy modlił się Jabes -  biblijna postać), a także o otwartość na Boży - jak dotąd zakryty przede mną - plan dla mojego życia.
Diabeł będzie dokładał wszelkich starań i wynajdywał sposoby na to aby odsunąć nas od Boga.
Dlatego bardzo ważna jest codzienna modlitwa i czytanie Słowa Bożego, którego on tak nienawidzi.
Z czasem wszystkie wydarzenia w życiu ułożą się w logiczną całość.
Pozdrawiam serdecznie.

6 sierpnia 2015

Światło

Gdyby ten blog mógł być formą pamiętnika...
Byłaby to raczej specyficzna książka.
I obawiam się, że zbyt niezrozumiała dla wielu.
Co prawda nie interesują mnie statystyki, ale pochopne uwagi też raczej nie.
Aktualnie jestem Chrześcijanką bez zboru.
I nie to, że nie ma w moim mieście żadnego zboru.
Zostałam w nim dość szybko zaklasyfikowana do takich, którzy raczej nie osiągają spektakularnych efektów w drodze podążania za Jezusem.
Przyznaję. Fajerwerków raczej brak.
Gdyby jednak przeczytać od początku te wszystkie świadectwa, o których napisałam na blogu.
Mogłabym powiedzieć, że ta wyboista droga, którą przeszłam, usłana jest prawdziwymi diamentami.
Jednakowoż jest tak kręta, że nie ma sensu o niej pisać.
Jednak to, że podążało się krętą drogą można dostrzec dopiero z pewnej odległości.
I nie chodzi wcale o dystans do problemów, który nabiera się z czasem upływających dni, albo lat.
Bardziej chodzi o właściwe fundamenty.
O to, że Jezus otwiera (chciałabym powiedzieć: otworzył) mi oczy.
O to, że Biblia jest księgą piękną, a zarazem bardzo prostą.

Nikt nie chodzi w Twoich butach, nikt nie wie, jaką drogę Ty przeszedłeś (dlatego nikt nie ma prawa Cię osądzać).
Zawsze jednak warto mieć u boku dobrego przewodnika i właśnie na te dopiero nadchodzące dni.
Bóg przecież nie powiedział jeszcze swojego ostatniego słowa.
Wierzysz?

Za jakiś czas napiszę o tym, jaką drogę Pismo Święte musiało przejść zanim wpadło w moje ręce.
To takie małe świadectwo będzie.
Pozdrawiam.

27 lipca 2015

Miłość


Przykro patrzeć na swoich bliskich.
Na swoich bliskich, których tak bardzo kocham.
Niektórzy starzeją się i cierpią.
Niektórzy po prostu nie mają środków do życia.
Nie jestem w stanie pomóc dziadkowi i babci.
Śmierć jest przecież nieuchronna.
A oni są już bardzo starzy.
Dzisiaj śnił mi się dziadek.
Stał gdzieś pośród młodych ludzi i łamał się z nimi chlebem.
To na znak oddania swojego życia Jezusowi.
Bardzo się o niego martwię.
Chcę go jeszcze kiedyś zobaczyć.
W ogóle chciałabym zobaczyć jeszcze wielu innych ludzi.
Nawet tych, którzy nie poznają mnie na ulicy.
Jeśli nie teraz, to później. Poczekam.

16 lipca 2015

Świadectwa ludzi, którzy widzieli Niebo

Na stronie, do której link podaję poniżej można znaleźć przepiękne świadectwa ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną.
Obejrzałam chyba już wszystkie i powiem tyle, że zrobiły na mnie mocne wrażenie.
Naprawdę skłaniają do zastanowienia się nad sobą i nad swoim dotychczasowym życiem.
Jeśli ktoś nie wierzy w Boga, to może warto aby zapoznał się z relacjami z podróży do Nieba i wysłuchał tego co mają do powiedzenia ludzie, którzy... w zasadzie nie powinni już żyć.
Zapraszam.

https://www.youtube.com/playlist?list=PL_RzR3XzM96UkAQTHMWjPuAisU7Xg5q3a
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.