Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chrześcijaństwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chrześcijaństwo. Pokaż wszystkie posty

17 lipca 2016

Film "Armagedon"

Wklejam link do chrześcijańskiego filmu.
Z perspektywy tego co mówi na temat dni ostatecznych Biblia, ale też z perspektywy dzisiejszych wydarzeń film nabiera innego wymiaru.
A jest to produkcja z 2009 roku.
Polecam.
https://youtu.be/LOwkU07ncS8

30 stycznia 2016

Psychologia i Kościół


Podsyłam link do książki na temat zwodniczej natury psychologii.
Warto przeczytać i przeanalizować to o czym piszą autorzy.
Warto skonfrontować tę myśl z nauką Słowa Bożego.
Osobiście - polecam.
Pozdrawiam.

 http://www.tiqva.pl/component/attachments/download/3

11 listopada 2015

Listopad

Połowa dnia już dawno za nami, a ja niestety dzisiaj nic konstruktywnego jeszcze nie zrobiłam, ponieważ dopiero wstałam z łóżka. Po kilkunastu godzinach snu nadal czuję się zmęczona.
Boli mnie głowa, jednak już nie tak mocno, mdłości na szczęście też ustąpiły.
Bardzo możliwe, że to grypa, albo, że lekarz wczoraj przeholował z zastrzykami - dostałam ich chyba osiem, jak nie więcej. 
Dzień jakiś taki melancholijny, pada deszcz - czyli, że znowu.
O tym, że dzisiaj święto narodowe, nie będę wspominać, chociaż - w radio patriotycznie bardzo.
Google też zrobiło nam miłą niespodziankę w postaci biało - czerwonych napisów z bocianem pomiędzy literkami (to żart?).
Sporo ostatnio czytuję wiadomości politycznych i przyznam, że najbardziej rozbawiają mnie ironiczne komentarze pod adresem cyrku z naszej areny politycznej.
Daruję sobie jednak szczegóły, każdy (oprócz mnie) w domu przecież ma telewizor..
Sporo też ostatnio czytywałam proroctw dla świata, oraz dla Polski i to też na moją głowę nie podziałało jak balsam - a wręcz odwrotnie.
Ojciec Klimuszko powiedział tuż przed śmiercią, że na skutek bomb zrzuconych do Atlantyku, nastąpi ogromne wypiętrzenie wód i kawał Europy, ale i nie tylko Europy (np. Ameryka) znajdzie się pod wodą.
Np.Elbląg, o którym ojciec wspomniał, gdyż w nim mieszkał, też znajdzie się pod wodą.
Moje miasto, podobnie jak Elbląg znajduje się kilkadziesiąt km od morza, jednak wzniesione jest znacznie wyżej od Elbląga.
Zobaczymy co będzie, ale chyba nie będzie tak super. Mimo, że nie wszystkie proroctwa wyglądają identycznie (chodzi mi głównie o proroctwa głoszone przez chrześcijan), to jednak w dużej mierze się pokrywają/uzupełniają (przede wszystkim Polska wg proroków jest miejscem stosunkowo bezpiecznym, a wręcz najbezpieczniejszym).
Biblia jednak jest najbardziej wiarygodnym źródłem , niestety dość mocno zaszyfrowanym.
Mimo to nie jesteśmy zwolnieni - jako chrześcijanie - z obowiązku czytania Pisma Świętego i nie poprzestawaniu na informacjach bądź co bądź niewiadomego źródła....
Fasadowanie się kapokami i tak nic nie pomoże bez oczyszczenia serca w modlitwie i szczerej pokuty.

Pozdrawiam.

6 sierpnia 2015

Światło

Gdyby ten blog mógł być formą pamiętnika...
Byłaby to raczej specyficzna książka.
I obawiam się, że zbyt niezrozumiała dla wielu.
Co prawda nie interesują mnie statystyki, ale pochopne uwagi też raczej nie.
Aktualnie jestem Chrześcijanką bez zboru.
I nie to, że nie ma w moim mieście żadnego zboru.
Zostałam w nim dość szybko zaklasyfikowana do takich, którzy raczej nie osiągają spektakularnych efektów w drodze podążania za Jezusem.
Przyznaję. Fajerwerków raczej brak.
Gdyby jednak przeczytać od początku te wszystkie świadectwa, o których napisałam na blogu.
Mogłabym powiedzieć, że ta wyboista droga, którą przeszłam, usłana jest prawdziwymi diamentami.
Jednakowoż jest tak kręta, że nie ma sensu o niej pisać.
Jednak to, że podążało się krętą drogą można dostrzec dopiero z pewnej odległości.
I nie chodzi wcale o dystans do problemów, który nabiera się z czasem upływających dni, albo lat.
Bardziej chodzi o właściwe fundamenty.
O to, że Jezus otwiera (chciałabym powiedzieć: otworzył) mi oczy.
O to, że Biblia jest księgą piękną, a zarazem bardzo prostą.

Nikt nie chodzi w Twoich butach, nikt nie wie, jaką drogę Ty przeszedłeś (dlatego nikt nie ma prawa Cię osądzać).
Zawsze jednak warto mieć u boku dobrego przewodnika i właśnie na te dopiero nadchodzące dni.
Bóg przecież nie powiedział jeszcze swojego ostatniego słowa.
Wierzysz?

Za jakiś czas napiszę o tym, jaką drogę Pismo Święte musiało przejść zanim wpadło w moje ręce.
To takie małe świadectwo będzie.
Pozdrawiam.

19 lipca 2015

Wczoraj i dzisiaj

Nie wiem jak to jest, ale popołudniami pogoda znacznie się psuje.
I tak jak wczoraj nad jeziorem - gdzieś po godzinie 16.00 - niebo zaszło chmurami, tak i dzisiaj trudno mówić o ładnej pogodzie.
Nie przeszkadza mi ona absolutnie.
Myślę raczej o dzieciach, wakacje przecież tak krótko trwają.
A potem znowu szkoła...
Moja kuzynka wrzuca na facebooku jakieś filmiki z uzdrowicielami z Indii i różne inne podobne rzeczy.
Też kiedyś w tym siedziałam.
Może to dlatego, że nasza babka notorycznie wróżyła z kart, taka jakaś trochę odjechana była.
U kuzynki rozmnożyło się to przez pączkowanie, u mnie też, jednak później <na szczęście> mi przeszło.
Nie wspominam dobrze czasów, w których interesowałam się New Age.
Po iluś latach ćwiczeń oddechowych, medytacyjnych, zabawy hipnozą, i mniejsza o to z czym jeszcze miałam bardzo przykre doświadczenia.
Zaczynałam min. tracić energię do życia.
Chodziłam strasznie wycieńczona, do tego stopnia, że nawet nie miałam siły myśleć.
Myślenie abstrakcyjne zaczynało sprawiać mi ogromne problemy, a pojęcia "wczoraj", "dzisiaj" stały się dla mnie kompletnie niezrozumiane.
Oczywiście, to tylko nieliczne przykłady pojęć, z którymi sobie nie radziłam.
Kiedy tata śmiertelnie zachorował byłam już tak wycieńczona, że nie byłam w stanie pomagać mamie w obowiązkach, które polegały na opiece nad chorym człowiekiem.
Wówczas ciężko było mi uzasadnić swoją postawę, tak aby ostatecznie została ona przyjęta ze zrozumieniem.
O uczuciu chłodu w ciele i rozpieraniu - jakby przez jakąś energię - od środka już nawet nie wspominam.
To był bardzo trudny czas.
Modliłam się, ale to nic nie pomagało.
Byłam już zbyt słaba.
Potem odstąpiłam od wielu różnych praktyk (np. ZEN), przestałam czytać książki New Age - choć wiem, że to dość szerokie pojęcie.
Niby wszystko się uspokoiło, a tu trach.
We śnie zobaczyłam piekło, o którego istnieniu nawet mi się nie śniło w najgorszych snach.

14 lipca 2015

Kapitulacja

Jeszcze nie tak do końca, ale w znacznym stopniu... poddaję się.
Po prostu daję sobie na luz.
Za dużo walczę, za dużo szamoczę się, za mało ufam i pozwalam.
Bogu.
Jednak moje ego jest jeszcze zbyt silne.
To nie są puste frazesy.
Sama widzę, że staram się zbyt wiele rzeczy kontrolować.
I swoje myśli i wszystko naokoło i...
Wcale się nie dziwię, że idzie mi jak po grudzie - mam na myśli przemiany wewnętrzne, przemiany charakteru, a także dary duchowe.
I to chyba jest najważniejsza przyczyna zahamowania mojego wzrostu.
Brak zaufania Bogu.

10 lipca 2015

Wiara

Wyjrzało właśnie słońce za oknem i pięknie rozświetliło monitor...

Im więcej się modlę i im większa jest moja wiara tym... wcale nie jest łatwiej.
Bo co innego jeśli wiara przynosi jakieś widoczne owoce, np. uzdrowienie, albo spektakularne zmiany w życiu, choć wydaje się, że wszystko zmierzało w jak najgorszym kierunku.
Jednak wszystko pięknie wygląda na kazaniach, wszystko pięknie wygląda w książkach, które obiecują nowo nawróconym ludziom góry złota, z gratisowym karnetem na spełnianie życzeń... na życzenie.
Pan Jezus przecież wszystko potrafi i wszystko może, a jeśli nie otrzymujesz, to znaczy, że żyjesz w grzechu (nie powiedziane, że czasem tak nie jest), albo że się źle modlisz (też nie powiedziane, że czasem tak nie jest).
Niestety tak pojmowana Ewangelia może ranić już i tak często poranionych Chrześcijan.
Biblia to nie książka o pozytywnym myśleniu, dzięki której na zawołanie możemy wykreować sobie co tylko chcemy - choćby z założenia.
Czasem najlepsi Chrześcijanie, najbardziej pobożni ludzie przeżywają wielkie dramaty rozpaczy.
Niestety najciemniej jest tuż przed świtem.
I albo poddamy się w tym najtrudniejszym momencie, albo będziemy walczyć do końca.
Do pierwszej zorzy.
Nie mogę powiedzieć, że każda obmodlona sytuacja kończy się happy endem.
Może tak: Bóg wysłuchuje wszystkie modlitwy, jednak czasem mówi "nie".
Czasem, ale nie zawsze.
I jeśli mówi "nie", to jest to "nie" usprawiedliwione.  
Jest to "nie" najlepsze dla nas, z perspektywy Boga, nie z naszej (na dany moment).
Tak, czy inaczej, kiedyś spojrzymy na nasze życie oczyma Boga.
Najtrudniejsze doświadczenia przywodzą ludzi do największej wiary (czasem bywa na odwrót).
Mnie osobiście Bóg w wielu sytuacjach bardzo pomógł, aczkolwiek niektóre z nich na razie nie znalazły jeszcze swojego szczęśliwego zakończenia.
Mimo wszystko wierzę.

Wiara jako stan ducha potrafi zdziałać cuda. 
Modlitwa bez wiary jest martwa. 
Wiara bez modlitwy?
Raczej nie. Wiara sama w sobie jest modlitwą serca.

8 lipca 2015

Zeszyt

Z roweru wczoraj wyszły nici. Córka zachorowała i nie mogłam zostawić jej samej.
Niestety dzisiaj nadal jest chora, poza tym właśnie zaczął padać deszcz.
Dobrze, że już w domu jestem.
Kupiłam w księgarni biało - czarny zeszyt do zapisywania złotych myśli.
Będę notować w nim odpowiedzi, które pojawiają się w modlitwie, a czasem ot tak po prostu, czyli w przerwach między modlitwami, które z reguły wypełniają znaczną część mojego dnia.
Jest już ich całkiem sporo (odpowiedzi) i gdyby nie długopis, oraz kartka papieru, wszystkie uleciałyby z wiatrem.
Dzisiaj zrozumiałam, że Bóg jest bardzo precyzyjny.
Że jeśli myślisz, że wybaczyłeś, to niestety możesz się grubo pomylić.
Wybaczenie, to... wybaczenie gruntowne. Co do joty. I co do milimetra.
Bóg jest precyzyjny i wielokrotnie się o tym przekonałam.
Także dzisiaj, kiedy to w zasadzie byłam pewna, że już dawno wybaczyłam.
Ale nie. Pan wskazał na stan mojego serca, mimo, że nie byłam go w ogóle świadoma (właściwie to nawet do teraz nie jestem, jeśli mam kierować się swoimi własnymi odczuciami).
A teraz zapraszam do odsłuchania piosenki (moim zdaniem takiej sobie), która leciała w Empiku, do którego weszłam w poszukiwaniu ładnego zeszytu.
Piosenka ma za to bardzo fajne słowa (odsłuchałam ją od połowy).
Przywitała mnie w ten oto sposób: "nie poddawaj się, bo to twój czas".

https://www.youtube.com/watch?v=US2bJxaWqGA

1 lipca 2015

Pytania

Chyba nie powinnam pisać teraz...
Zmęczenie, brak czasu, natłok obowiązków, minuty, które uciekają bezpowrotnie.
Zaplanowałam na jutro wyjazd nad jezioro.
Pewnie doczłapiemy się tym nieszczęsnym autobusem miejskim.
Autobusem, który dowozi plebs, rozwrzeszczane dzieci i wstawionych panów.
Coś we mnie niedobrego siedzi.
Nie piszę o grzechach, bo tych mam całkiem sporo, nie ma się czym chwalić.
Piszę o melancholii, o depresji może bardziej.
Przebijam się przez mur samej siebie.
Przez mur bezwiary.
Niestety nie wierzę w najważniejsze rzeczy, a mianowicie nie wierzę w miłość.
Może inaczej: wierzę w miłość, ale nie wierzę w to, że ona zawsze wygrywa.
No bo tak jest.
Niedobrze, że strach bywa silniejszy.
Niedobrze, że cokolwiek bywa silniejsze.
Grzech też zwycięża w ludziach Boga.
Dochodzę do smutnych wniosków.
Na szczęście, w tym całym moim smutku - bynajmniej rzadko odczuwam radość pełną piersią - Pan mi błogosławi.
Czasem chcę coś zrobić, kierują mną błędne przesłanki i nagle pojawia się myśl: "Nie, nie, to nie tak.
Zrób to inaczej".
I wtedy wychodzi całkiem Ok.
Ale to jedynie krople w morzu potrzeb duchowych.
Te ciche, dobre podpowiedzi.
Nie jestem nikim wyjątkowym.
Może właśnie dlatego Bóg mnie prowadzi.
Mały pyłek.

10 maja 2015

Bóg patrzy

Bycie Chrześcijaninem to nie zasługi, ale łaska.

Razu jednego, bardzo niedawno temu, chciałam zrobić coś niezbyt chwalebnego, jeśli kierować się tym czego naucza nas Pismo Św., niekoniecznie drugi człowiek.
W pewnym momencie jakby wsadzone zostały do mojej głowy dwa słowa: "ja widzę".
Od razu postawiona zostałam do pionu.
Długo prosiłam w modlitwach o to - a czasem po prostu było to zwykłe stękanie - aby Bóg zechciał ze mną porozmawiać.
No co? Pogadać sobie chciałam z Bogiem.
A tu trach. I to w momencie brojenia.
A raczej przed.
Czy pisałam Wam o tym, że Bóg lubi zaskakiwać?
Ostatnio coraz częściej Pan do mnie przemawia.
W następnym wpisie wyjaśnię dlaczego tak się dzieje.
Niestety, teraz czas mnie ponagla.

Miłego dnia, pędzę do pracy!

Środa 29 kwietnia 2015r.
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.