Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jezioro. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jezioro. Pokaż wszystkie posty

28 czerwca 2016

Wakacje

Moi mili, moi kochani
Zmykam, jadę i się cieszę z tego bardzo.
Już jutro jadę w Bory Tucholskie, do lasu nad jezioro.
Mój komputer, na którym pracuję, zepsuł się akurat dzisiaj, pod koniec mojej pracy.
Dobrze, że to stało się w przeddzień urlopu.
Na razie i tak za bardzo zajęta jestem pakowaniem bambetli żeby martwić się innymi sprawami.
Pięćdziesiąt kilogramów ciuchów i cała sterta innych narzędzi czeka kolejno:
na podłodze, na suszarce do ubrań, na stole, w pralce i w różnych częściach domu.
No i oczywiście na półce z kosmetykami.
Nie wiem tylko jak przeżyję bez internetu na wakacjach.
Ale pewnie jakoś przeżyję.


Pozdrawiam i do zobaczenia :)

27 sierpnia 2015

Polskie lasy

Z porządkami to jest tak, że im więcej sprzątam, tym większy bałagan mam potem... do sprzątania.
Nie wiem, za czyją sprawką się tak dzieje, ale mniejsza o to.
Przypomniały mi się właśnie polskie lasy.
To niesamowite ile w nich śmieci się znajduje.
Najwięcej jest jednak butelek po wódce (nawet na dzikiej plaży).
Śmieci, butelki po alkoholach i puszki po piwie.
Na tyle nas stać.
Czyli nie jest źle?

25 sierpnia 2015

Biwak

Wróciłam (jakby to kogoś interesowało).
Kleszcz mnie nie zjadł na szczęście, chociaż...próbował!!
Usiadł mi z tyłu na łydkę, jednak córka w porę go zauważyła i zdążyłam intruza strząsnąć.
Taka ciekawostka: kleszcze nie wgryzają się w ofiarę od razu.
Zanim to zrobią, najpierw wędrują do jakiegoś przyjaznego im miejsca, np. do pachwiny, albo gramolą się na głowę.
Ten jednak nie zdążył.
Rzecz następna: ruskich maszyn nad jeziorem nie wypatrzyłam.
Następna ciekawostka: syn zobaczył na niebie białą kulę.
Było to dokładnie wczoraj.
Siedzieliśmy sobie na plaży i gapiliśmy się przed siebie - generalnie.
Ja czasem spoglądałam w bok, w stronę krzaków (problem z pęcherzem).
I właśnie w tym momencie przeleciała nad lasem (niewysoko nad lasem) biała kula.
Pojawiła się z dupy (cytuję syna), czyli nagle ni stąd, ni zowąd i w d...e zniknęła - czyli zniknęła ot...nagle.
Nie pierwszy raz udało mu się coś takiego zobaczyć.
Niestety mnie ta niespodzianka ominęła, przez pęcherz.
Może jeszcze mi się kiedyś uda wypatrzyć na niebie jakieś UFO.
Cd. jutro, albo potem.
Muszę się ogarnąć z bambetlami.
Pozdrawiam

22 sierpnia 2015

Nad jezioro

No cóż...
Nadeszła wiekopomna chwila - wyjeżdżam na kilka dni w polskie iglaste lasy.
Trzymajcie się ciepło moi mili czytelnicy, będę za Wami tęsknić (trochę), a po powrocie opowiem o przygodach, które mnie spotkały: o tym, jak uciekałam przed skorpionami, o tym jak polowałam na jeżozwierze, jelenie, dziki i sarny, oraz o tym, jak nie dałam się otruć frytkami z baru "Pod Jagódką".
Ślę całusy i do zobaczenia - kiedyś tam!

12 sierpnia 2015

Boża ochrona

Chciałabym opowiedzieć o  pewnym wydarzeniu, które miało miejsce dzisiaj nad jeziorem.
Moja kuzynka, wraz z mężem zabrali moje i swoje dzieci nad jezioro.
Rano, przed ich wyjazdem zatelefonowałam do kuzynki z prośbą o to, żeby bacznie obserwowała moje dzieci podczas kąpieli.
Trochę śmiechem zareagowała na tę moją nadgorliwość, ale zapewniła mnie o tym, że zawsze obserwuje dzieci w trakcie pływania.
Jakiś czas później, przypomniało mi się, że kiedy mój syn był mały (miał może cztery, albo pięć lat) często budził się zapłakany w nocy, ponieważ śniło mu się, że jego młodsza siostrzyczka się utopiła.
Na skutek tego wspomnienia zaczęłam modlić się o bezpieczeństwo moich dzieci, oraz o bezpieczeństwo jej dzieci, a także wszystkich dzieci na tej plaży, jak i na innych plażach, aż po krańce świata.
W szczególności jednak myślałam o bezpieczeństwie mojej córki.
Po modlitwie poczułam się nieco spokojniejsza.
Potem jednak stanęły mi przed oczyma jakieś dantejskie sceny.
Zaczęłam min. zastanawiać się nad tym, w jaki sposób powiedzieliby mi o tym, że mojej córce stało się coś złego w wodzie...
Dopiero przed chwilą, czyli już pod koniec dnia, B. (córka) przyznała mi się do tego, że dzisiaj nad jeziorem o mały włos by się nie utopiła.
Ich sześcioletnia córka, wskoczyła mojej, nieco większej córce na grzbiet (na głębokiej wodzie) i nie chciała z niego zejść, myśląc że to fajna zabawa.
B. zachłysnęła się już nawet kilka razy wodą, jednak dzięki walce (szamotaninie i gwałtownym ruchom mającym uwolnić ją od od namolnej kuzynki) ostatecznie wypłynęła na jej powierzchnię.
Nie wiem, jak długo trwała ta szamotanina, jednak z tego co usłyszałam od B., dowiedziałam się, że miała duże trudności z tym, żeby znaleźć się na powierzchni jeziora.

Wierzę, że moja modlitwa uchroniła ją przed wydarzeniem, o którym byłam kiedyś wielokrotnie ostrzegana.
Uchronił ją Bóg - dzięki modlitwie.

8 sierpnia 2015

Biwak

Jest tak bardzo ciepło, że w zasadzie zamiast naładować sobie akumulatory Słońcem, od kilku dni walczę z bólem głowy.
Do tego dochodzi wysokie ciśnienie - kreska na barometrze pokazuje 1026 HP.
Mam wrażenie, że świat nieco zwolnił, a ludzie przestali już tak biegać za swoimi sprawami... Wszystko, co do tej pory zaprzątało im głowę stało się jakby mniej ważne.
Jest oczywiście jakoś tak "milej"... - lato w Polsce trwa przecież bardzo krótko. Pozostałe miesiące ustępują miejsca mniej przyjaznemu klimatowi, nie wspominając już o panujących wśród ludzi ponurych nastrojach.

Na moim krótkim wypadzie do domku letniskowego było całkiem fajnie.
Co prawda zaraz po rozlokowaniu rzeczy zaczęły fruwać nad naszymi głowami helikoptery wojskowe (było ich niespełna dziesięć), co wzbudziło we mnie ogólny niepokój (jestem dzieckiem ustroju komunistycznego - pokoleniem nafaszerowanym relacjami z obozów koncentracyjnych, a w czasie teraźniejszym - wiadomościami zza wschodniej granicy).
Może były to ćwiczenia wojskowe, nie wiem.
Mieszkam niedaleko od morza - granicy z innymi krajami, więc trudno o jednoznaczne stwierdzenia w tej kwestii.

Czas spędzony z rodziną, wszyscy spaliśmy w jednym łóżku.
Było ciasno i ciepło, a także bardzo przytulnie.
Wyłączam z tego jednak ostatni dzień. Synowi odwaliło, stał się agresywny po wypadku nad jeziorem, w którym zginął jakiś człowiek.
Ludzie o słabych sercach, jeśli zapragną nagle ochłodzić się w wodzie, bywa że dostają szoku termicznego, co niekiedy przypłacają życiem.

Grzybów i jagód w lesie nie było, za to trochę malin i poziomek.
Paprocie, skrzyp polny, mech, oraz zapach lasu...
Wszystko to kocham całym sercem - naturę, której na co dzień bardzo mi brakuje.
Niestety porozrzucane śmieci to efekt braku szacunku ludzi do drzew, do swoich płuc, do życia.
No i oczywiście do drugiego człowieka. O zwierzętach już nawet nie wspomnę.
Zwykły ludzki egoizm, puenta człowieka i afirmacja własnego Ego.

Przepraszam, nie mogę dalej pisać, jest mi za ciepło...

Pozdrawiam :)

19 lipca 2015

Wczoraj i dzisiaj

Nie wiem jak to jest, ale popołudniami pogoda znacznie się psuje.
I tak jak wczoraj nad jeziorem - gdzieś po godzinie 16.00 - niebo zaszło chmurami, tak i dzisiaj trudno mówić o ładnej pogodzie.
Nie przeszkadza mi ona absolutnie.
Myślę raczej o dzieciach, wakacje przecież tak krótko trwają.
A potem znowu szkoła...
Moja kuzynka wrzuca na facebooku jakieś filmiki z uzdrowicielami z Indii i różne inne podobne rzeczy.
Też kiedyś w tym siedziałam.
Może to dlatego, że nasza babka notorycznie wróżyła z kart, taka jakaś trochę odjechana była.
U kuzynki rozmnożyło się to przez pączkowanie, u mnie też, jednak później <na szczęście> mi przeszło.
Nie wspominam dobrze czasów, w których interesowałam się New Age.
Po iluś latach ćwiczeń oddechowych, medytacyjnych, zabawy hipnozą, i mniejsza o to z czym jeszcze miałam bardzo przykre doświadczenia.
Zaczynałam min. tracić energię do życia.
Chodziłam strasznie wycieńczona, do tego stopnia, że nawet nie miałam siły myśleć.
Myślenie abstrakcyjne zaczynało sprawiać mi ogromne problemy, a pojęcia "wczoraj", "dzisiaj" stały się dla mnie kompletnie niezrozumiane.
Oczywiście, to tylko nieliczne przykłady pojęć, z którymi sobie nie radziłam.
Kiedy tata śmiertelnie zachorował byłam już tak wycieńczona, że nie byłam w stanie pomagać mamie w obowiązkach, które polegały na opiece nad chorym człowiekiem.
Wówczas ciężko było mi uzasadnić swoją postawę, tak aby ostatecznie została ona przyjęta ze zrozumieniem.
O uczuciu chłodu w ciele i rozpieraniu - jakby przez jakąś energię - od środka już nawet nie wspominam.
To był bardzo trudny czas.
Modliłam się, ale to nic nie pomagało.
Byłam już zbyt słaba.
Potem odstąpiłam od wielu różnych praktyk (np. ZEN), przestałam czytać książki New Age - choć wiem, że to dość szerokie pojęcie.
Niby wszystko się uspokoiło, a tu trach.
We śnie zobaczyłam piekło, o którego istnieniu nawet mi się nie śniło w najgorszych snach.

18 lipca 2015

Promienie słoneczne

Mimo wysokich temperatur i utrzymującego się słońca, niebo znowu zaszło chmurami.
Dzisiaj, kiedy byłam nad jeziorem, chciałam porobić jakieś zdjęcia.
Tak pięknie przebijały promienie słoneczne przez chmury.
Niestety mój aparat jest dość słabej jakości jak sądzę i niestety nie potrafi rejestrować tak istotnych szczegółów.
Z roweru dzisiaj raczej też wyjdą nici...
Jednak bardziej od jazdy rowerem brakuje mi chyba kogoś, kto olśniłby mnie jakąś myślą, dobrym słowem, ciepłem.

Miasto opustoszało, czy mi się tylko wydaje ?

7 lipca 2015

House Every Weekend

W Polsce teraz straszne upały są.
Miałam dzisiaj jechać z córką nad jezioro, ale niestety czynniki niezależne od nas stanęły nam na drodze.
Dopiero chyba w weekend wybierzemy się gdzieś, być może nad morze.
Nie wiem jeszcze tylko, czy pojedziemy do Gdańska, czy do Sopotu.
Wujek niestety nie chce nas teraz zaprosić do siebie, bo jest chory, więc pewnie będziemy dryfować po Trójmieście sami, tzn. ja i dzieci.
Póki co, rower uzależnia mnie od siebie.
Wieczorami lubię jeździć na wieś, przez pola, łąki i lasy.
Ostatnio w lesie widziałam nawet sarnę. I chyba się wystraszyła roweru, bo zdążyłam zobaczyć tylko jej biały zadek.
No i widziałam też kunę, która przebiegła mi przez drogę.
Może to była kuna, a może coś innego, w każdym bądź razie wyglądało jak fretka.
Dzisiaj być może też się wybiorę gdzieś na rowerze.
Myślę, że nie bardzo daleko, bo jestem trochę niedospana, a przez to zmęczona i nieco osłabiona.
Jednak dążenie do spartańskiej kondycji jest ostatnio moim cichym hoplem, a to z uwagi na to - ale tylko po części -, że mimochodem oglądam kanał Viva, na którym większość ludzi w teledyskach jest nieźle wygimnastykowanych i bardzo mi się to podoba.
Ot, taki szczegół (nie zamierzam paradować w gaciach po ulicy tak jak oni).
No i ostatni szczegół: uwielbiam teledysk Zowie "House Every Weekend" ;)

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.