Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Blog o Bogu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Blog o Bogu. Pokaż wszystkie posty

14 lipca 2015

Myśliwce

Czy ktoś może wytłumaczyć mi, dlaczego tu myśliwce latają?
Być może to był jeden i ten sam samolot, bo w odstępie 1 godziny przeleciały łącznie dwa.
Za pierwszym razem słychać było okropny rumor.
Przez moment poczułam się bezbronna...
Pojawiły się jakieś migawki przed oczami.
Czarny anioł.

13 lipca 2015

Każdy ma jakiegoś kota

Ciężki dzień, ciężki...
Ale dla kota.
Nie wiem co się z nim dzieje teraz, po tym jak spadł z drugiego piętra.
Chodził po parapecie i spadł, a potem gdzieś sobie poszedł.
Kiedy wybiegłam na ulicę, już go nie było.
A u mnie wszystko w porządku. Tak prawie.
Zawsze jest "prawie", ale to moja norma.
Tak musi być widocznie.
Zauważyłam, że jeśli jakiś facet za długo się na mnie gapi, to po jakimś czasie zaczynam się rumienić.
Dobrze jest, jeśli wtedy da mi spokój.
I chociaż mi się nie podoba, to zwykle i tak się denerwuję.
Spojrzeniem też można wejść na czyjś teren.
Kiedyś byłam z dzieckiem u psychologa księdza.
Zrobił ze mną wywiad, po czym  gapił się na mnie przez ok. 2 minuty.
Cały czas zastanawiałam się o co mu chodzi, po czym gdzieś pod koniec drugiej minuty doszłam do wniosku, że...
Właściwie to nie doszłam do żadnego wniosku, oprócz takiego, że za długo patrzył mi się w oczy (obserwacja?).
Potem zaczęłam się rumienić, bo sobie coś głupiego o nim pomyślałam.
Na szczęście to była pierwsza i ostatnia nasza wizyta u księdza dyrektora.

A co z kotem?
Chciałabym żeby wrócił...

12 lipca 2015

Schody

Kurcze, naprawdę nie wiem, dlaczego niektóre modlitwy trwają latami, zanim zostaną wysłuchane.
Wszystko jest takie niewymierne.
Przed chwilą siedziałam na schodach, trochę się odseparowałam od świata.
Kiedy zatopiłam się w modlitwie, zauważyłam u góry na schodach kota.
Gapił się na mnie z wytrzeszczonymi oczami.
Potem zaczął się ocierać o słupki od poręczy, a później zszedł po schodach i mrucząc zaczął ocierać się o mnie.
Ciekawe co w takiej kociej głowie siedzi?
Po modlitwie czuję znowu takie ciepło na czubku głowy, wyraźną zmianę...
Mimo, że zmian brak.
Niektórzy mówią, że wiara jest dla mięczaków.
Nieprawda.
Wiara jest dla prawdziwych twardzieli.

10 lipca 2015

Wiara

Wyjrzało właśnie słońce za oknem i pięknie rozświetliło monitor...

Im więcej się modlę i im większa jest moja wiara tym... wcale nie jest łatwiej.
Bo co innego jeśli wiara przynosi jakieś widoczne owoce, np. uzdrowienie, albo spektakularne zmiany w życiu, choć wydaje się, że wszystko zmierzało w jak najgorszym kierunku.
Jednak wszystko pięknie wygląda na kazaniach, wszystko pięknie wygląda w książkach, które obiecują nowo nawróconym ludziom góry złota, z gratisowym karnetem na spełnianie życzeń... na życzenie.
Pan Jezus przecież wszystko potrafi i wszystko może, a jeśli nie otrzymujesz, to znaczy, że żyjesz w grzechu (nie powiedziane, że czasem tak nie jest), albo że się źle modlisz (też nie powiedziane, że czasem tak nie jest).
Niestety tak pojmowana Ewangelia może ranić już i tak często poranionych Chrześcijan.
Biblia to nie książka o pozytywnym myśleniu, dzięki której na zawołanie możemy wykreować sobie co tylko chcemy - choćby z założenia.
Czasem najlepsi Chrześcijanie, najbardziej pobożni ludzie przeżywają wielkie dramaty rozpaczy.
Niestety najciemniej jest tuż przed świtem.
I albo poddamy się w tym najtrudniejszym momencie, albo będziemy walczyć do końca.
Do pierwszej zorzy.
Nie mogę powiedzieć, że każda obmodlona sytuacja kończy się happy endem.
Może tak: Bóg wysłuchuje wszystkie modlitwy, jednak czasem mówi "nie".
Czasem, ale nie zawsze.
I jeśli mówi "nie", to jest to "nie" usprawiedliwione.  
Jest to "nie" najlepsze dla nas, z perspektywy Boga, nie z naszej (na dany moment).
Tak, czy inaczej, kiedyś spojrzymy na nasze życie oczyma Boga.
Najtrudniejsze doświadczenia przywodzą ludzi do największej wiary (czasem bywa na odwrót).
Mnie osobiście Bóg w wielu sytuacjach bardzo pomógł, aczkolwiek niektóre z nich na razie nie znalazły jeszcze swojego szczęśliwego zakończenia.
Mimo wszystko wierzę.

Wiara jako stan ducha potrafi zdziałać cuda. 
Modlitwa bez wiary jest martwa. 
Wiara bez modlitwy?
Raczej nie. Wiara sama w sobie jest modlitwą serca.

7 lipca 2015

House Every Weekend

W Polsce teraz straszne upały są.
Miałam dzisiaj jechać z córką nad jezioro, ale niestety czynniki niezależne od nas stanęły nam na drodze.
Dopiero chyba w weekend wybierzemy się gdzieś, być może nad morze.
Nie wiem jeszcze tylko, czy pojedziemy do Gdańska, czy do Sopotu.
Wujek niestety nie chce nas teraz zaprosić do siebie, bo jest chory, więc pewnie będziemy dryfować po Trójmieście sami, tzn. ja i dzieci.
Póki co, rower uzależnia mnie od siebie.
Wieczorami lubię jeździć na wieś, przez pola, łąki i lasy.
Ostatnio w lesie widziałam nawet sarnę. I chyba się wystraszyła roweru, bo zdążyłam zobaczyć tylko jej biały zadek.
No i widziałam też kunę, która przebiegła mi przez drogę.
Może to była kuna, a może coś innego, w każdym bądź razie wyglądało jak fretka.
Dzisiaj być może też się wybiorę gdzieś na rowerze.
Myślę, że nie bardzo daleko, bo jestem trochę niedospana, a przez to zmęczona i nieco osłabiona.
Jednak dążenie do spartańskiej kondycji jest ostatnio moim cichym hoplem, a to z uwagi na to - ale tylko po części -, że mimochodem oglądam kanał Viva, na którym większość ludzi w teledyskach jest nieźle wygimnastykowanych i bardzo mi się to podoba.
Ot, taki szczegół (nie zamierzam paradować w gaciach po ulicy tak jak oni).
No i ostatni szczegół: uwielbiam teledysk Zowie "House Every Weekend" ;)

4 lipca 2015

Spokój

Mam ostatnio coraz większą potrzebę wyciszenia.
Niestety moje życie składa się zwykle ze słuchania, albo może z "wysłuchiwania", co ogólnie bywa czasem bardzo męczące.
Nie lubię zbyt gadatliwych ludzi - jestem introwertyczką -, a zwłaszcza wtedy, kiedy nie mają nic sensownego do powiedzenia.
Problem polega na tym, że większość ludzi jednak nie ma nic sensownego do powiedzenia...
Zauważyłam, że przez ten harmider wokół mnie, nie słyszę Ducha Świętego.
Po prostu jest za głośno, a Duch Święty jest bardzo cichutki...
Ok.
Idę na rower.

Tytuł

Czy to przypadek, czy nie, nie wiem.
Szukając w googlach swojego bloga, znalazłam stronę jakiegoś programu telewizyjnego, o takiej samej nazwie co mój blog.
Mój blog istnieje jednak od kilku miesięcy (dwukrotnie stawiałam go od nowa), a program pierwszą emisję miał jakieś dwa tygodnie temu...
Ale Ok. Nie będę zaczepliwa.
Życzę redaktorom programu sukcesów w jego prowadzeniu, oraz Bożego prowadzenia w trakcie kręcenia kolejnych odcinków :)

http://telewizjarepublika.pl/Potyczki-z-wiara-odc-1,video,1796.html

27 czerwca 2015

Strach

Zabić miłość przez tchórzostwo?
Można tak?
A można.
Odpowiedź, która w modlitwie się pojawiła, opowiadała o czyimś strachu.
A właściwie o... "wystraszeniu się"...
Tak, tak. Mogłam nie pyskować tyle.

Osobiście uważam, że jestem wyjątkowym tchórzem.
Ale nie potrafię wyobrazić sobie tego, żeby strach miałby mnie powstrzymywać przed kochaniem.
A bardziej - przed uzewnętrznieniem uczuć.
Koleżanka (ta od rowerów wodnych) powiedziała, że ja z miłości potrafiłabym wskoczyć w ogień.
Nie rozumiem mężczyzn.
Nie rozumiem mężczyzn, którzy się boją.
Boją się, bo nie potrafią zaufać.
Nie miałam w planie nikogo krzywdzić.
Wolałabym samą siebie skrzywdzić najpierw, aniżeli.....................

Dziwne czasy.

22 czerwca 2015

Fuj

Chyba nie nadaję się do szkoły przetrwania.
Widziałam kiedyś takie programy telewizyjne, w których uczestnicy walczyli o milion dolarów i dlatego zżerali różne świństwa, albo skakali po dachach, itd.
Kilka dni temu kupiłam sobie w Biedronce jakieś pasty do smarowania chleba.
Jedna z nich to pomidorowa (strasznie ohydna).
Dzisiaj doczytałam, że znajdują się w niej szczątkowe ilości skorupiaków i małż.
Czy oni na głowę upadli?
Na samą myśl o tej paście włosy stają mi dęba na rękach - dosłownie - na sztorc.
Be.

Ps. Zapytałam kolegę, czy chce te pasty (mam ich kilka).
Twierdzi, że tak.
Jeszcze nie wie co go czeka (nie podałam mu składu).

9 czerwca 2015

Scenariusz

Myślę wciąż o tym swoim scenariuszu.
Podejrzewam, że wezmę się za niego dopiero po wakacjach.
Na wtedy też zaplanowałam sobie zakup laptopa.
Niestety, na razie mam bardzo okrojony budżet.
Plany robię zazwyczaj z dużym wyprzedzeniem.
Już wybiegam myślami naprzód i zastanawiam się nad tym, czy ktoś zechciałby na podstawie mojego scenariusza nakręcić film.
W Polsce nie ma czegoś takiego jak kino chrześcijańskie.
Kręci się co prawda filmy katolickie, ale mój nie ma odwoływać się do żadnej religii.
Raczej chciałabym ukazać w nim jakąś ciekawą historię, w odniesieniu do prawd ukrytych w Ewangelii.
Prawd, które mają trafić do ludzi, a nie do denominacji.
Scenariusz ma być ciekawy i inspirujący, a nie odstraszający, czy indoktrynujący.
Póki co, nie mam w głowie nawet jego zarysu.
Ufam, że... jeszcze.

8 czerwca 2015

Noc

Przez ostatnie dwa dni byłam tak zmęczona i roztargniona, że nawet jeśli Duch Św. cokolwiek by do mnie powiedział - a być może i mówił -, nie usłyszałabym tego.
Dlatego tak bardzo lubię wieczory i noce.
Dzieci śpią, a ja mam czas na układanie swoich myśli.
I na układanie się do snu.
Kocham ciszę,
w przerwach między zgiełkiem.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek usłyszała Pana w hałaśliwym miejscu, albo wtedy kiedy sama nie byłam wyciszona.
Jednak to i tak Bóg zwykle mnie uspokaja.


7 czerwca 2015

Pikowanie

Jedynym pozytywem wynikającym z upadku na glebę jest to, że kiedy człowiek jest już zbyt mocno poobijany, to przypomina sobie o czymś takim jak modlitwa i wołanie do Boga.
Takie modlitwy nieudaczników mają zwykle ogromna moc.
Nie za bardzo wierzę w ludzi szczęśliwych.
Wierzę w ludzi zadowolonych, spełnionych, urządzonych, usamodzielnionych, otoczonych przyjaciółmi, wielbionych i kochanych.
Wszystko to namiastki szczęścia, dające złudzenie samowystarczalności.
Pikowanie w dół zepsutym samolotem - jeśli upadek nie jest zbyt tragiczny w skutkach - pozwala odbić się od dna.
Zwykle jednak... od dna grzechów.
Co ciekawe, Bóg bardzo często dotykał mnie w chwilach pokuty.
Czasem nawet przemawiał.
Na razie cisza...
Cisza, której nienawidzę.
Nie ma w niej fajerwerków.
Jedyną nadzieją jest ta, którą przeczytałam w Słowie Bożym.
Ta, którą nagromadziłam wcześniej.
Takie zapasy na trudne chwile.
Niestety, jestem człowiekiem, który przywykł do hipermarketów, do tego, że wszystko czego potrzebuję jest na wyciągnięcie ręki.
W zbyt długich kolejkach do kasy przebieram z nogi na nogę.

10 maja 2015

Łódź

Paskudny dzisiaj miałam sen.

Odżyły w nim smutne wspomnienia o dawnej miłości.
Ta miłość siedziała na łodzi, przy samym dziobie i odwrócona była w stronę morza.
Kiedy ja przemierzając morze zbliżałam się do brzegu - nie wiem czy swoją łodzią, czy na piechotę, kontem oka obserwowałam tę swoją miłość. Ale ona obojętnie patrzyła w siną dal.
I nie wiedziałam czy to tylko pozory zewnętrzne, czy prawda jego serca.
Nie można tak nagle przecież wyłączyć guzik, po tym jak się go włączyło.
Nie można?
Nie. Serce to nie kalkulator.
Czy aby na pewno?
Amen ?

Piątek 17 kwietnia
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.