Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cuda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cuda. Pokaż wszystkie posty

16 stycznia 2016

Boża interwencja

Prześcigam się ze zmęczeniem bardziej niż z jazdą na lodzie, na butach.
Ale kiedy jesteśmy już w temacie.
Dzisiaj pewna pani, starsza wiekiem, poślizgnęła się na schodach w przychodni tak, że mogłaby wylądować w najlepszym wypadku... z powrotem w przychodni.
Za tą panią maszerował pan z laseczką (drewnianą), też starszy człowiek.
Nie wiem, może to był jej mąż, chociaż chyba nie.
Dzieliła ich odległość kilku metrów ;)
Ten pan poruszył moje serce na tyle, że widząc trud jaki wkłada w chodzenie odczułam głęboką potrzebę pomodlenia się za niego.
Pomodliłam się też za tą panią która maszerowała przed nim.
W momencie kiedy skończyłam się za nią modlić wpadła w poślizg.
Być może był to przypadek wynikający z rachunku prawdopodobieństwa.
Kiedyś pomyślałabym właśnie w ten sposób.
Jednak Bóg wiele razy uchronił mnie przed przykrościami, a czasem nawet przed niebezpieczeństwami.
Ochronił też przed moimi własnymi grzechami.
Jeśli obezwładniała mnie w życiu jakaś pokusa, a głęboko modliłam się uprzednio o Bożą pomoc i... pokusa nie mijała, myślałam sobie, hmm, gdzie jest to o czym mówią inni chrześcijanie?
Boża interwencja.
Ni stąd ni zowąd zaczynały się jednak dziać niepozorne rzeczy, zmieniać okoliczności.
A to zawołała mnie nagle mama: "pomóż babci, teraz".
A to ktoś przyszedł w odwiedziny z zapytaniem o stan kranu.
Innym razem otrzymałam w odpowiednim momencie mail z wiadomością, na którą długo czekałam.
Mail się wyświetlił wytłuszczonym drukiem na otwartej w komputerze skrzynce pocztowej, a jego treść całkowicie zaabsorbowała moją uwagę.
Zdarzały się też sytuacje, w których Bóg nie pomagał mi.
Działo się tak wtedy, kiedy nie modliłam się Bożą pomoc.
Nie podejmowałam wyzwania i nie walczyłam o siebie, oraz o prawidłową relację z Bogiem zawczasu!
Całkiem prawdopodobne, że modlitwa uchroniła tę panią przed upadkiem.
Pozdrawiam.

4 sierpnia 2015

Pohybel

Znowu nie powinnam pisać...
Sterta bałaganu i klejąca się podłoga, nie zrobiony obiad.
Do tego zmęczenie, oraz zmęczenie upałem.
Nagrzany asfalt dodatkowo podtrzymuje wysokie temperatury.
Fajnie, że powróciło do Polski lato.
Jutro pewnie pojadę z córką nad jezioro, miejskim autobusem.
To są rzeczy bardzo prozaiczne.
Bo ja... chyba nie mam zbyt wielkich wymagań od życia - na szczęście.
Mam za to nieco większe wymagania od Boga.
Od Niego wymagam rzeczy niemożliwych.
Podobno jest specem od zadań niewykonalnych.
To dobrze. Nawet bardzo dobrze.
Domagam się sprawiedliwości.
Ale tylko w tej jednej kwestii... (w innym wypadku bałabym się prosić).
W tej, w której jedynie Ty Panie byłeś świadkiem.
Sen.

9 lipca 2015

Einstein

Czy Bóg zmienia zdanie?
W Biblii pełno jest wersetów dotyczących tego, że Bóg nie zmienia zdania.
Ale są i przykłady na to, że usilna modlitwa sprawiedliwego potrafi zdziałać cuda.
Nie będę sypać teraz wersetami, nie mam ich w głowie.
Czytałam kiedyś piękną historię, która rozgrywała się gdzieś w czasach średniowiecza.
Dotyczyła ona małżeństwa - bardzo biednych, ale pobożnych ludzi -, które z jakichś powodów nie mogło mieć dziecka.
Puenta była taka, że mimo, iż Bóg powiedział, że nie da im dziecka (powiedział im to przez proroka, który w modlitwie prosił o dziecko dla nich), to po latach jednak urodziło im się dziecko.
Stało się tak dlatego, że nie ustawali w modlitwie i mimo wcześniejszych modlitw o potomka, które w zasadzie nie zostały wysłuchane - nie odwrócili się od Boga.
Wkleiłabym link do tego opowiadania, ale jego chyba już nie ma na tej stronie.

A teraz, zanim pójdę spać, wkleję jeszcze fragment mojej rozmowy z nastoletnim synem.
O coś się mnie pytał, nie pamiętam już jednak o co :)

Ja: (...) Czy ty myślisz, ze ja jestem chodzącym Einsteinem ?
Młody: Nie. Einstein by na te czasy nic nie rozkminił.
Nawet jak się porusza w Mario strzałkami.
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.