Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boże Narodzenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boże Narodzenie. Pokaż wszystkie posty

26 grudnia 2015

Ufność

I mamy ostatni dzień świąt.
W drodze do szpitala, przez park i opustoszałe place zabaw, kałuże będę mogła bez problemu pokonać w swoich ulubionych, czarnych kaloszach..
Babcia cieszy się z każdych odwiedzin.
To na razie jej jedyna atrakcja.
Pamięć bliskich, rozmowa, towarzystwo.

Sporą część wolnego czasu spędziłam na czytaniu Biblii, modlitwie i zamęczaniu swoimi pytaniami Pana Boga.
Odpowiedź nadeszła dzisiaj.
Po bitwie, mozołach i chyba lekkim zmęczeniu.
Odpowiedź w postaci przeświadczenia, pewności i ufności, które pojawiły się w moim sercu.
Przeświadczenia, że odpowiedzi na moje pytania pojawią się we właściwym czasie.
Nie w słowach, ale w postaci konkretnych wydarzeń, które dopiero mają nadejść.
Tak właśnie - we właściwym czasie.
Odczuwam spokój, oraz ufność.

25 grudnia 2015

Wytrwałość w modlitwie

Święta upływają w atmosferze spokoju.
Czasami przerywa ją jednak mój uniesiony głos.
Dzieci wolą komputer od świata żywych.
Z tego też powodu - jak i z powodu (ich) słabych wyników w nauce zawieszam dalszą edukację.
Poniekąd szkoda, jednak są na tym świecie rzeczy ważniejsze od...
Może i nie ambicji, ale... własnych planów?

Fragment dnia spędziłam dzisiaj na modlitwie.
Myślę, że jestem jak natrętna wdowa.
Potrafię modlić się o jedną sprawę przez wiele lat.
Czasem nie wiem czy brak odpowiedzi wynika z błędnie postawionego pytania, z niewyznanych grzechów, czy też z jakichś innych przyczyn. Np. z tego, że dla Boga czas nie istnieje w takim rozumieniu jak dla nas.
Nie wiem też czy moja modlitwa jest zgodna z wolą Boga.
Jeśli przyczyna braku odpowiedzi leży w tym właśnie miejscu, wierzę, że i to mi Bóg objawi - we właściwym czasie.
Poddawać się jednak nie zamierzam.
Pozdrawiam.

23 grudnia 2015

Święta, święta, ach...

Powinnam teraz zacząć sprzątać - mam straszny bałagan (czyt. syf), a czasu pozostało przecież niewiele.
Ale ja teraz wolę pisać bloga (taki mały reset).
Jutro Wigilia, czyli przeddzień Świąt Bożego Narodzenia.
Nie wiemy jednak dokładnie (przynajmniej ja nie wiem) kiedy urodził się Pan Jezus.
Wydaje mi się, że święta te wynikają więcej z tradycji pogańskich, aniżeli z tradycji chrześcijańskich.
W zasadzie chyba nie mają z nimi nawet zbyt wiele wspólnego - dobrze, jak cokolwiek.
Dla mnie jest to czas na spotkanie z rodziną - i tą bliższą i tą dalszą - w atmosferze innej niż zazwyczaj.
Czasem jednak jest tak, że takie rodzinne święta są powodem ogromnego smutku dla znajomych, albo dla nieznajomych.

Mój kolega miał dzisiaj pogrzeb. Nie doczekał biedak samotności.
Jeszcze miesiąc temu pytałam go gdzie zamierza spędzić święta.
Powiedział mi wtedy, że woli o tym nie myśleć.
Miał rację, hmm... Kto by pomyślał.
Podobnie i jego ostatnie słowa do mnie (w wiadomości mailowej) wglądały właśnie tak:
"Do zobaczenia (moje imię). Z Panem Bogiem."
Dopiero później miał wypadek.

Jeśli jutro nie zdążę zrobić wpisu  (a mój komputer czasem jest jak kot...),
to już dzisiaj życzę swoim czytelnikom:
Śladów stóp Jezusa na każdej wydeptanej przez Was ścieżce.
Błogosławieństw Bożych na każdym kroku.
Bezpieczeństwa, powodzenia i pełni wiary.
Nigdy się nie załamujcie, Bóg jest nieprzenikniony,
ale kochać Was będzie zawsze.
Wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia :)
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.