18 czerwca 2015

Dzień dobry :)

Dzisiaj wiele nie napiszę.
Mam straszny syf w chacie. Ogółem: dużo sprzątania, ale mało czasu, bo o 5.00 pobudka (a potem galop do roboty).
Mimo wszelakich słabości, zwątpień, złamań, nałogów i stanów depresyjnych

https://www.youtube.com/watch?v=6sDqEhud8c0&index=24&list=RDqKeYmd7EK9k

mam wiele dowodów na to, że Bóg czynnie - choć z ukrycia - bierze udział w moim życiu.
Gramatycznie to, albo nie, ale pal licho.
Kto mnie czyta, ten wie, że parę dni temu minęłam na ulicy XY, który był do złudzenia podobny do mojej dawnej (albo i nie) miłości.
Owego pamiętnego dnia (kilka godzin wcześniej) zadałam Bogu pytanie o to czy w sercu XY znajdują się jeszcze jakieś okruchy...
Skarżyłam się też w modlitwie na mój wewnętrzny mętlik.
Po zakończonej modlitwie pojawiły się znienacka słowa "pomogę ci".
Gość z ulicy promieniował uśmiechem, patrzył się bardzo znacząco, biło od niego w moim kierunku ciepło...
Być może Pan użył innej osoby - ale bardzo podobnej do pierwowzoru - po to, aby odpowiedzieć na moje pytanie..
Niestety minęło parę ładnych lat od naszego ostatniego spotkania, więc mam wątpliwość czy to był XY, czy nie.
Teraz rzecz jasna trapi mnie to "troszeczkę".
Znowu Bogu przeszkadzam.
W następnym odcinku będzie następne świadectwo, no i...oczywiście mniej zakręcone ;)
Pozdrawiam i zapraszam do lektury :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.