15 czerwca 2015

Szkielet

Nie wiem, czy to był on?
Mijałam kogoś na ulicy, wlepiał we mnie wzrok.
Był bardzo podobny do XY, jednak zaczęłam się rumienić - na szczęście na moją twarz padało słońce - i nie przyjrzałam się dokładnie.
Teraz zjada mnie ciekawość.
Och...

Zabawa wczoraj była przednia.
Kręgle okraszone piwem toczyły się tak jak chciały.
Nie wszystkich znałam, ale to nieistotne.
Z koleżanką, która biegle mówi po angielsku dogadałam się - przetłumaczy mój scenariusz.
Dzisiaj na brudno zaczęłam robić już szkic.
Szkielet scenariusza został postawiony, w sumie pomysł zrodził się częściowo kilka dni temu, a częściowo wczoraj, na kręglach - wraz z tytułem -, oraz dzisiaj w trakcie pisania.
Podejrzewam, że zrekonstruuję go jeszcze z tysiąc razy i że za jakiś czas w ogóle nie będzie przypominał pierwowzoru.
Już przydałby mi się laptop.
Nie wyobrażam sobie ślęczeć przed monitorem odwrócona tyłkiem do całego świata.
No ale wszystko w swoim czasie - to czego tak bardzo nienawidzę.
Wielu rzeczy nie lubię, a najbardziej chyba czekania.
Kto to u licha był?

PS. Czy mój blog jest aż tak nudny, że prawie nikt tu nie wchodzi?
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.