9 czerwca 2015

Czekanie na wiatr

To już chyba ostatnia kawa, którą w siebie dzisiaj wtłoczyłam.
Już i tak dawno przekroczyłam limit dzienny.
Znowu męczą mnie wspomnienia.
Niepotrzebnie chodzę ścieżkami, które pobudzają mnie do wspomnień.
Czy to kiedyś minie?
Nie wiem, czy kiedykolwiek się jeszcze zakocham.
Gdzieś w środku podupadła wiara w swoją kobiecość.
Hmm...
Yolo.
Zatem po tych kilku swoich kawach i gruntownych upadkach może powinnam w końcu pomyśleć o sobie?
Wciąż walczę o Słowa od Pana.
I o mądrość i o dar proroczy.
Bóg niestety znowu zamilkł...
Mam nadzieję, że nie na wieki.
Nie przepadam za gadatliwymi osobami, ale to już byłaby lekka przesada.
Zastanawiam się nad tym, jak sobie radzą zakonnicy?
Chyba też muszą czuć się bardzo osamotnieni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.