Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wycieczka rowerowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wycieczka rowerowa. Pokaż wszystkie posty

23 lipca 2015

W gąszczu czai się żmija

Wróciłam właśnie z wycieczki rowerowej, na której udało mi się sfotografować drzewo.
To nie żart.
Kawał lasu poszedł do wycinki  (ostatnio biegała w nim sarna).
Mam nadzieję, że nikt nie wybuduje tam następnego Carrefoura, albo Lidla, albo nie zrobi parkingu, czy betonowej ścieżki zdrowia.
A mogło być tak pięknie.
Mogło, ale nie jest, więc będzie.
A ja sama jestem trochę w stresie ze względu na niestabilną sytuację życiową.
Nie mogę za dużo na blogu o wszystkim opowiadać, ale po prostu martwię się o siebie i o dzieci.
Jednak, jeśli kot żyje i nie pogruchotał sobie kości spadając z drugiego piętra na beton, to i u mnie nie może być źle.
Jedno jest pewne: ludzie mają w sobie zbyt wiele jadu.
Polak, gdyby mógł, to by Polaka zatłukł łopatą.
A teraz puenta:
Nawet łopata nie pomoże.

30 czerwca 2015

Rower

Kiedyś obiecałam wstawić fotki z wycieczki rowerowej.
Dzisiaj właśnie pojechałam na przejażdżkę za miasto, na wieś, ale oprócz czterech przyklejonych do twarzy much - nie licząc jednej połkniętej -, żadnych innych pamiątek nie przywiozłam, ponieważ - o ironio - córka rozładowała mi telefon tuż przed wyjazdem.
Piękne są te polskie łąki i lasy i pola. I zdewastowane przystanki autobusowe i puszki piwa na nich i wszystko inne też.
Albo nie. Najpiękniejsza jest fabryka chemikaliów.
Na szczęście widziałam ją tylko na horyzoncie.
No i jeszcze - ale tylko oczyma wyobraźni - widziałam swoją wysportowaną sylwetkę, też na horyzoncie.
Czego to ja nie widziałam...
Tak czy siak, kocham jazdę na rowerze.
Dotleniona głowa jest bardziej skora do optymizmu.
Za to mniej skora do narzekań i gadatliwości...

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.