10 maja 2015

Wiara

Parę słów o mojej wierze...
Nie jestem zrzeszona w żadnej organizacji, nie chodzę do kościoła.
Przed paroma laty nawróciłam się w kościele protestanckim.
Jakiś czas odwiedzałam też kościół zielonoświątkowy, jednak moje wizyty na coniedzielnych nabożeństwach były niesystematyczne.
Za to właśnie solidnie mi się oberwało, jak i za to, że po pracy nie chciałam przychodzić na nauki przygotowujące mnie do chrztu.
Nie mogłam przychodzić, ponieważ musiałam z dziećmi lekcje odrabiać, oraz chciałam spędzić po całym dniu nieobecności, choć trochę czasu z rodziną.
Poza tym, nie podobało mi się w kościele odbieganie od zdrowych nauk Chrystusa - znacznie, lecz niezauważalnie.
Bardzo nie lubię, kiedy łączy się Chrześcijaństwo z psychologią, na którą tak uczulona jestem.
I choć zdaję sobie sprawę z tego, że psychologia zawiera w sobie wiele mądrości - np. psychologia poznawcza, która zajmuje się procesami poznawczymi jest kierunkiem stricte naukowym - ale jeśli traktować ją jako całość, to jest błotem.
Niewiele różni się od filozofii New Age, która nie dość, że nie uchroniła mnie przed piekłem, to jeszcze pomogła mi się tam dostać (prawie na całe szczęście).
Nie podoba mi się także gadanie w zborach o tym szaleńcu Benny Hinnie. 
Jeśli jeszcze nie słyszałeś o słynnym kaznodziei, to proszę obejrzyj filmik z nabożeństw, na których uzdrawia chorych.
Czasami miłość do Chrystusa zamienia się w fanatyzm, a niekiedy w idealizowanie siebie, w idealizowanie kościoła i ludzi w nim zgromadzonych (ale nigdy poza nim).
Wkrada się pycha i zamiłowanie do osądzania.
Wycofałam się - wg niektórych osób, to droga prowadząca na pohybel.
Jednak nie oznacza to, że zrezygnowałam z Boga.
Wręcz przeciwnie.
Coraz bardziej mnie zadziwia i ... coraz bardziej pochłania.
Na razie cenię sobie prywatną relację, w której drugi człowiek nie bruździ.
Być może kiedyś się to zmieni, tzn. mam nadzieję, że znajdę swoje miejsce w jakimś kościele.
W chwili obecnej i tak zbyt dużego wyboru w tej kwestii nie mam.
W katolickim też nie czuję się najlepiej. Ale o tym kiedy indziej.
Pozdrawiam!

kwiecień 2015r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.