To zabawne, ale już całkiem zapomniałam o tym, że kiedyś chciałam zostać sławną projektantką.
Ach, jakie miałam wtedy marzenia.
Nauczyłam się szyć, jednak moje drogi z igłą i nicią rozminęły się nieco.
Nie tak do końca - prawdziwa miłość przecież nie rdzewieje.
Czasem wyciągam jeszcze maszynę do szycia.
To "czasem" jest poniekąd wymuszonym wyborem.
Wymusza na mnie to "czasem" czas...
Zadzwoniła nagle koleżanka ze studiów.
Przypomniała sobie, że jej kiedyś uszyłam sukienkę.
Podobno bardzo ładną.
Szczerze mówiąc, już nie pamiętam.
Chce żebym dla niej projektowała.
Też ma marzenia.
Co z tego wyjdzie?
Już i bez tego jestem przytłoczona natłokiem obowiązków.
A może jednak warto podjąć wyzwanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz