Przypomniało mi się właśnie - teraz w trakcie burzy - jak kiedyś odwiedziłam z synkiem przepiękną, bardzo starą katedrę w Oliwie, w Gdańsku.
Niebo było zachmurzone, zanosiło się na deszcz. Gdzieniegdzie grzmiały pioruny.
Weszliśmy do kościoła posłuchać koncertu organowego (znajdują się w nim jedne z najstarszych organów w Europie).
Mimo, że synek nie przepadał nigdy za muzyką (nawet wtedy w wózeczku, kiedy miał zaledwie dwa latka), ja muzykę kocham, a za organową wręcz przepadam.
Osoba, która zapowiadała koncert zaprosiła wszystkich zgromadzonych do powstania i odmówienia modlitwy "Ojcze nasz".
W momencie, kiedy padły pierwsze słowa modlitwy, przez okna wdarło się światło słoneczne, a jego promienie rozświetliły cały ołtarz, padając na niego centralnie.
Ołtarz był rozświetlony do ostatniego słowa modlitwy.
Po "amen" Słońce zakryły chmury, w kościele zrobiło się ciemno.
W tle zaczęła rozbrzmiewać muzyka Ennio Morricone...
( 27.04.2015 r.)
Niebo było zachmurzone, zanosiło się na deszcz. Gdzieniegdzie grzmiały pioruny.
Weszliśmy do kościoła posłuchać koncertu organowego (znajdują się w nim jedne z najstarszych organów w Europie).
Mimo, że synek nie przepadał nigdy za muzyką (nawet wtedy w wózeczku, kiedy miał zaledwie dwa latka), ja muzykę kocham, a za organową wręcz przepadam.
Osoba, która zapowiadała koncert zaprosiła wszystkich zgromadzonych do powstania i odmówienia modlitwy "Ojcze nasz".
W momencie, kiedy padły pierwsze słowa modlitwy, przez okna wdarło się światło słoneczne, a jego promienie rozświetliły cały ołtarz, padając na niego centralnie.
Ołtarz był rozświetlony do ostatniego słowa modlitwy.
Po "amen" Słońce zakryły chmury, w kościele zrobiło się ciemno.
W tle zaczęła rozbrzmiewać muzyka Ennio Morricone...
( 27.04.2015 r.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz