Wracając z zakupami z Biedronki, rozmyślając o najbliższym weekendzie...
Rozmyślając o tym, że powinnam cieszyć się swoją wolnością.
Tak po prostu. Cieszyć się z każdego dnia.
Cóż znaczy wolność? To, że w domu nikt oprócz dzieci na mnie nie czeka ?
Niech będzie...
Zastanawiając się nad tym, czy nie wybrać się w niedzielę ze zborowym kolegą na spacer...
A może jakieś inne plany ? Dzień jest przecież długi.
Obładowana siatkami, pogrążona w rozmyślaniach, zostałam zaskoczona słowem od Pana jakie otrzymałam:
" cierpliwości ".
Nie, nie oszalałam. Nie była to moja myśl. Ani nie był to żaden głos. Trudno to wytłumaczyć mi...
Staje ci przed oczyma konkretne słowo - jakby głośno wypowiedziana myśl, albo bardzo wyraźnie " pomyślana ".
Pojawiło się zaskoczenie. Przecież chwila mało uroczysta.
I te siatki z Biedronki...
A tu odpowiedź na moje wcześniejsze modlitwy i na pogodzenie się z niektórymi sprawami.
Tyle modlitw i nawoływań. Tyle uroczystych chwil, w zaciszu, z modlitwą na ustach, z Biblią w ręku. Modlitw bez odpowiedzi... ( ? )
Cóż... Bóg ma swoją ekonomię czasu, a także czas na odpowiedź...
Odpowiedź także ma swój czas.
Czasem trudne to do przyjęcia i... do zrozumienia. A jakże.
08 marca 2015r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz