Jestem załamana swoimi dziećmi.
Zdaje się, że wyhodowałam dwa pasożyty.
Dwóch indywidualistów - ale to chyba nie moja zasługa - o skrajnie różnych osobowościach.
Nie specjalnie uspołecznionych, nie specjalnie pracowitych.
Tzw. leniwce pospolite.
Trochę im podkręcam śrubkę, niestety trochę - bo jak na razie z małymi rezultatami.
Spróbuję też zastosować tzw. pozytywną motywację.
Zmienię dietę, zacznę uprawiać z nimi sporty.
Martwi mnie jednak ten brak czasu.
Gdyby więcej mi pomagali, wszystkim wyszłoby to na dobre.
No i najważniejsze przeoczenie...
Nie czytam dzieciom Biblii.
A tak lubią słuchać, kiedy czytam im książki przed snem.
Nic, tylko wziąć się do roboty...
Zdaje się, że wyhodowałam dwa pasożyty.
Dwóch indywidualistów - ale to chyba nie moja zasługa - o skrajnie różnych osobowościach.
Nie specjalnie uspołecznionych, nie specjalnie pracowitych.
Tzw. leniwce pospolite.
Trochę im podkręcam śrubkę, niestety trochę - bo jak na razie z małymi rezultatami.
Spróbuję też zastosować tzw. pozytywną motywację.
Zmienię dietę, zacznę uprawiać z nimi sporty.
Martwi mnie jednak ten brak czasu.
Gdyby więcej mi pomagali, wszystkim wyszłoby to na dobre.
No i najważniejsze przeoczenie...
Nie czytam dzieciom Biblii.
A tak lubią słuchać, kiedy czytam im książki przed snem.
Nic, tylko wziąć się do roboty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz