Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Duch Święty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Duch Święty. Pokaż wszystkie posty

9 lipca 2015

Einstein

Czy Bóg zmienia zdanie?
W Biblii pełno jest wersetów dotyczących tego, że Bóg nie zmienia zdania.
Ale są i przykłady na to, że usilna modlitwa sprawiedliwego potrafi zdziałać cuda.
Nie będę sypać teraz wersetami, nie mam ich w głowie.
Czytałam kiedyś piękną historię, która rozgrywała się gdzieś w czasach średniowiecza.
Dotyczyła ona małżeństwa - bardzo biednych, ale pobożnych ludzi -, które z jakichś powodów nie mogło mieć dziecka.
Puenta była taka, że mimo, iż Bóg powiedział, że nie da im dziecka (powiedział im to przez proroka, który w modlitwie prosił o dziecko dla nich), to po latach jednak urodziło im się dziecko.
Stało się tak dlatego, że nie ustawali w modlitwie i mimo wcześniejszych modlitw o potomka, które w zasadzie nie zostały wysłuchane - nie odwrócili się od Boga.
Wkleiłabym link do tego opowiadania, ale jego chyba już nie ma na tej stronie.

A teraz, zanim pójdę spać, wkleję jeszcze fragment mojej rozmowy z nastoletnim synem.
O coś się mnie pytał, nie pamiętam już jednak o co :)

Ja: (...) Czy ty myślisz, ze ja jestem chodzącym Einsteinem ?
Młody: Nie. Einstein by na te czasy nic nie rozkminił.
Nawet jak się porusza w Mario strzałkami.

Zmienna pogoda

Poranny smutek osiągnął swoje apogeum, do przed chwilą.
Nie wiem kiedy ostatni raz czytałam Pismo Święte, ale z braku alternatyw na poprawę samopoczucia (nawet modlitwa nie skutkowała), złapałam za Biblię.
Księgę otworzyłam ot tak, na przypadkowej stronie.
Jest w Biblii sporo zakładek ze ścinków papierów, rysunków, sprawdzianów dzieci i Bóg raczy wiedzieć z czego jeszcze.
Otworzyłam Księgę na małym kwiatuszku z papieru, który podarowała mi niegdyś córka.
Kwiatuszek oznaczył rozdział Izajasza 62.
O dziwo, przeczytanie rozdziału bardzo mi pomogło (gdyby nie to, nie miałabym ochoty, ani siły robić nowego wpisu na blogu).
Czuję teraz na czubku głowy takie ciepło i  "rzeźkość", a moje samopoczucie diametralnie się zmieniło.
Ogólnie jestem sfrustrowana walką.
I już sama nie wiem, czy to walką z Bogiem, czy walką przed Bogiem, z samą sobą.
Nęka mnie nadal kilka problemów z przeszłości, których sama nie potrafię poukładać.
Odpowiedzi, na które liczyłam nie pojawiły się.
"Masz być cierpliwa"- ta, jak widać musi mi w zupełności wystarczyć.
Muszę być bardzo czujna, żeby nie pomylić się i nie zasymilować jakichś swoich własnych myśli...
Dlatego dobra relacja z Bogiem - silna i mocna, oparta na systematycznej  modlitwie są najlepszymi drogowskazami dla osoby szukającej swojej drogi (no i oczywiście czytanie Pisma Świętego).
Cóż. Nikt nie powiedział, że będzie lekko.

Chmury zawisły nad moim domem i nad domami sąsiadów, jednak mój nastrój na szczęście nie przypomina już tego za oknem.
O, właśnie wyszło Słońce.

8 lipca 2015

Zeszyt

Z roweru wczoraj wyszły nici. Córka zachorowała i nie mogłam zostawić jej samej.
Niestety dzisiaj nadal jest chora, poza tym właśnie zaczął padać deszcz.
Dobrze, że już w domu jestem.
Kupiłam w księgarni biało - czarny zeszyt do zapisywania złotych myśli.
Będę notować w nim odpowiedzi, które pojawiają się w modlitwie, a czasem ot tak po prostu, czyli w przerwach między modlitwami, które z reguły wypełniają znaczną część mojego dnia.
Jest już ich całkiem sporo (odpowiedzi) i gdyby nie długopis, oraz kartka papieru, wszystkie uleciałyby z wiatrem.
Dzisiaj zrozumiałam, że Bóg jest bardzo precyzyjny.
Że jeśli myślisz, że wybaczyłeś, to niestety możesz się grubo pomylić.
Wybaczenie, to... wybaczenie gruntowne. Co do joty. I co do milimetra.
Bóg jest precyzyjny i wielokrotnie się o tym przekonałam.
Także dzisiaj, kiedy to w zasadzie byłam pewna, że już dawno wybaczyłam.
Ale nie. Pan wskazał na stan mojego serca, mimo, że nie byłam go w ogóle świadoma (właściwie to nawet do teraz nie jestem, jeśli mam kierować się swoimi własnymi odczuciami).
A teraz zapraszam do odsłuchania piosenki (moim zdaniem takiej sobie), która leciała w Empiku, do którego weszłam w poszukiwaniu ładnego zeszytu.
Piosenka ma za to bardzo fajne słowa (odsłuchałam ją od połowy).
Przywitała mnie w ten oto sposób: "nie poddawaj się, bo to twój czas".

https://www.youtube.com/watch?v=US2bJxaWqGA

7 lipca 2015

House Every Weekend

W Polsce teraz straszne upały są.
Miałam dzisiaj jechać z córką nad jezioro, ale niestety czynniki niezależne od nas stanęły nam na drodze.
Dopiero chyba w weekend wybierzemy się gdzieś, być może nad morze.
Nie wiem jeszcze tylko, czy pojedziemy do Gdańska, czy do Sopotu.
Wujek niestety nie chce nas teraz zaprosić do siebie, bo jest chory, więc pewnie będziemy dryfować po Trójmieście sami, tzn. ja i dzieci.
Póki co, rower uzależnia mnie od siebie.
Wieczorami lubię jeździć na wieś, przez pola, łąki i lasy.
Ostatnio w lesie widziałam nawet sarnę. I chyba się wystraszyła roweru, bo zdążyłam zobaczyć tylko jej biały zadek.
No i widziałam też kunę, która przebiegła mi przez drogę.
Może to była kuna, a może coś innego, w każdym bądź razie wyglądało jak fretka.
Dzisiaj być może też się wybiorę gdzieś na rowerze.
Myślę, że nie bardzo daleko, bo jestem trochę niedospana, a przez to zmęczona i nieco osłabiona.
Jednak dążenie do spartańskiej kondycji jest ostatnio moim cichym hoplem, a to z uwagi na to - ale tylko po części -, że mimochodem oglądam kanał Viva, na którym większość ludzi w teledyskach jest nieźle wygimnastykowanych i bardzo mi się to podoba.
Ot, taki szczegół (nie zamierzam paradować w gaciach po ulicy tak jak oni).
No i ostatni szczegół: uwielbiam teledysk Zowie "House Every Weekend" ;)

Czujność

Przez ostatnich kilka dni nie miałam dostępu do internetu - panowie informatycy pomylili kabelki...
I nie wiem od czego zacząć, bo tak naprawdę niewiele się dzieje (z jednej strony).
Mój bajzel w głowie pomału się kurczy, a to już przecież bardzo dużo.
Bóg uczy mnie cierpliwości, czujności, zaufania i miłości do ludzi.
Chyba jeszcze wielu innych dobrych rzeczy, których na razie nie potrafię sprecyzować, jednak czuję w sobie pozytywne zmiany, przede wszystkim w swojej postawie w stosunku do Boga.
Odpowiedzi pojawiają się na tematy, które dotychczas (przez wiele lat) mnie trapiły, a może raczej... trawiły od środka.
Nie będę o nich pisać - ani o odpowiedziach, ani o swoich problemach -, w sumie nie wiem czy byłabym zrozumiana przez czytelnika.
Jedno jest pewne: słowo "cierpliwość" mogłabym wyryć sobie na czole markerem.
Cierpliwość dotyczy także odpowiedzi, które mają się dopiero pojawić.
Nauka bycia czujnym jest moją inną, ważną lekcją, którą muszę opanować, aby nie stracić dobrej relacji z Bogiem.
Min. również z tego powodu przestałam pić w ogóle alkohol.
Niestety nawet piwo potrafi uśpić czujność, a co za tym idzie: zdolność rozróżnienia tego co pochodzi od Boga, a co nie.
Pozdrawiam.

4 lipca 2015

Spokój

Mam ostatnio coraz większą potrzebę wyciszenia.
Niestety moje życie składa się zwykle ze słuchania, albo może z "wysłuchiwania", co ogólnie bywa czasem bardzo męczące.
Nie lubię zbyt gadatliwych ludzi - jestem introwertyczką -, a zwłaszcza wtedy, kiedy nie mają nic sensownego do powiedzenia.
Problem polega na tym, że większość ludzi jednak nie ma nic sensownego do powiedzenia...
Zauważyłam, że przez ten harmider wokół mnie, nie słyszę Ducha Świętego.
Po prostu jest za głośno, a Duch Święty jest bardzo cichutki...
Ok.
Idę na rower.

25 czerwca 2015

Skrzynka pocztowa

Kiedy dzisiaj zatopiłam się w modlitwie, popłynęło kilka krótkich odpowiedzi...Bóg potrafi opowiedzieć także o czyimś cierpieniu...
Bóg widzi to, czego my nie widzimy.
Dlaczego mi o tym powiedział?
Być może problem pośrednio także mnie dotyczy.
Albo i nie... pośrednio.
Ten człowiek wygląda przecież na takiego uśmiechniętego...

22 czerwca 2015

Prowadzenie

Chciałabym jeszcze aby Pan poukładał mi ten cały mętlik w głowie.
Mętlik wywołany jest przeszłością, brakiem danych informacyjnych w kwestiach ważnych.
Kiedy pomiędzy dwojgiem ludzi brakuje szczerej rozmowy i porozumienia, kiedy zaczyna brakować uczciwości, zaczynają rodzić się konflikty.
Kiedyś jeden pastor powiedział, że Bóg jest specem od zadań niemożliwych.
Piękne, prawda?
Z drugiej jednak strony niemożliwością jest aby Bóg robił coś, co nie jest zgodne z Jego wolą.
A Bóg ma swoją wolę.
I ja niestety też mam swoją.
Nie zawsze się z Bogiem zgadzam.
Kiedyś pewnie połknie mnie wieloryb.

Fuj

Chyba nie nadaję się do szkoły przetrwania.
Widziałam kiedyś takie programy telewizyjne, w których uczestnicy walczyli o milion dolarów i dlatego zżerali różne świństwa, albo skakali po dachach, itd.
Kilka dni temu kupiłam sobie w Biedronce jakieś pasty do smarowania chleba.
Jedna z nich to pomidorowa (strasznie ohydna).
Dzisiaj doczytałam, że znajdują się w niej szczątkowe ilości skorupiaków i małż.
Czy oni na głowę upadli?
Na samą myśl o tej paście włosy stają mi dęba na rękach - dosłownie - na sztorc.
Be.

Ps. Zapytałam kolegę, czy chce te pasty (mam ich kilka).
Twierdzi, że tak.
Jeszcze nie wie co go czeka (nie podałam mu składu).

Obudź się

Zastanawiam się nad tym, czy pisać o tym, o czym chcę napisać, czy też nie.
Już chyba wspominałam kiedyś, że przyjdzie taki moment, w którym google, albo inna korporacja rządząca internetem, albo w ogóle jakaś inna korporacja, np. rządowa, wsadzi mi chip w tyłek i powie, że to dla mojego dobra.
Ale Ok.
Wczoraj, kiedy kładłam się spać, miałam brudne myśli (zdarza się).
Jednak po odmówionej modlitwie, myśli wyprostowały się (TEŻ SIĘ ZDARZA).
Kiedy już zasypiałam, otrzymałam słowo "obudź się".
Nie wiedziałam szczerze mówiąc, czy to moje majaki senne, czy też nie, ale siłą woli wytrzeszczyłam oczy i...obudziłam się.
Potem otrzymałam kilka słów dotyczących mojej przyszłości, jednak oszczędzę czytelnikom szczegółów (bardzo mi przykro, ale to zbyt osobiste).
Bóg ma jakiś plan dla mojego życia i chyba moje planowanie nie ma tutaj nic do rzeczy.
Dzisiaj natomiast uświadomiłam sobie, że muszę zerwać ze swoimi grzechami.
Uwielbiam być zaskakiwana przez Boga i szczerze mówiąc nie chcę już dłużej budować twierdz na naszej wspólnej drodze...

9 czerwca 2015

Scenariusz

Myślę wciąż o tym swoim scenariuszu.
Podejrzewam, że wezmę się za niego dopiero po wakacjach.
Na wtedy też zaplanowałam sobie zakup laptopa.
Niestety, na razie mam bardzo okrojony budżet.
Plany robię zazwyczaj z dużym wyprzedzeniem.
Już wybiegam myślami naprzód i zastanawiam się nad tym, czy ktoś zechciałby na podstawie mojego scenariusza nakręcić film.
W Polsce nie ma czegoś takiego jak kino chrześcijańskie.
Kręci się co prawda filmy katolickie, ale mój nie ma odwoływać się do żadnej religii.
Raczej chciałabym ukazać w nim jakąś ciekawą historię, w odniesieniu do prawd ukrytych w Ewangelii.
Prawd, które mają trafić do ludzi, a nie do denominacji.
Scenariusz ma być ciekawy i inspirujący, a nie odstraszający, czy indoktrynujący.
Póki co, nie mam w głowie nawet jego zarysu.
Ufam, że... jeszcze.

8 czerwca 2015

Noc

Przez ostatnie dwa dni byłam tak zmęczona i roztargniona, że nawet jeśli Duch Św. cokolwiek by do mnie powiedział - a być może i mówił -, nie usłyszałabym tego.
Dlatego tak bardzo lubię wieczory i noce.
Dzieci śpią, a ja mam czas na układanie swoich myśli.
I na układanie się do snu.
Kocham ciszę,
w przerwach między zgiełkiem.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek usłyszała Pana w hałaśliwym miejscu, albo wtedy kiedy sama nie byłam wyciszona.
Jednak to i tak Bóg zwykle mnie uspokaja.


7 czerwca 2015

Pikowanie

Jedynym pozytywem wynikającym z upadku na glebę jest to, że kiedy człowiek jest już zbyt mocno poobijany, to przypomina sobie o czymś takim jak modlitwa i wołanie do Boga.
Takie modlitwy nieudaczników mają zwykle ogromna moc.
Nie za bardzo wierzę w ludzi szczęśliwych.
Wierzę w ludzi zadowolonych, spełnionych, urządzonych, usamodzielnionych, otoczonych przyjaciółmi, wielbionych i kochanych.
Wszystko to namiastki szczęścia, dające złudzenie samowystarczalności.
Pikowanie w dół zepsutym samolotem - jeśli upadek nie jest zbyt tragiczny w skutkach - pozwala odbić się od dna.
Zwykle jednak... od dna grzechów.
Co ciekawe, Bóg bardzo często dotykał mnie w chwilach pokuty.
Czasem nawet przemawiał.
Na razie cisza...
Cisza, której nienawidzę.
Nie ma w niej fajerwerków.
Jedyną nadzieją jest ta, którą przeczytałam w Słowie Bożym.
Ta, którą nagromadziłam wcześniej.
Takie zapasy na trudne chwile.
Niestety, jestem człowiekiem, który przywykł do hipermarketów, do tego, że wszystko czego potrzebuję jest na wyciągnięcie ręki.
W zbyt długich kolejkach do kasy przebieram z nogi na nogę.

6 czerwca 2015

Bóg cudów

Co pewien czas, osoba którą się opiekuję, skądinąd także nawrócony człowiek - odwiedza gabinet psychiatry - to ze względu na jej schorzenie neurologiczne.
Ten dość miły lekarz rutynowo kieruje chorych na wszelkiego rodzaju psychologiczne terapie.
Niestety jeszcze do niedawna nie docierały do niego argumenty w postaci tego, że ów metody psychologii nie są miłe Bogu, dalekie wszakże od nauki Chrystusa.
Namolny upór w połączeniu z przekonaniem o konieczności holistycznego podejścia do leczenia wszelkich schorzeń układu nerwowego dały efekt w postaci... jeszcze większego uporu, bez chęci indywidualnego podejścia do każdego człowieka z osobna.
Kiedy postanowiłam sprawę zawierzyć Bogu - usta tego lekarza opatrzyć plastrem, tak żeby nie mógł mówić rzeczy, które nie podobają się Panu - lekarz zamilkł.
Od czasu, kiedy zostały przedłożone Panu /w tej sprawie/ modlitwy, lekarz spuścił z tonu - oby na zawsze - i nie wiem dlaczego przestał  naciskać, a nawet w ogóle wspominać o jakichkolwiek dziwnych świeckich metodach.
I mogłabym w tę dziwną jego zmianę nie uwierzyć, ale jako osoba towarzysząca sama byłam świadkiem jego zamilknięcia od czasu kiedy zaczęłyśmy się o te wizyty modlić, tj. jakieś kilka miesięcy temu.
Ten wyjątkowo uparty człowiek - uparty jak osioł - w ogóle zdaje się, zmienił swoje nastawienie do drugiego człowieka, a może po prostu zapomniał o tym czego on chce?
Najwyraźniej moja modlitwa została wysłuchana i co najważniejsze: była zgodna z wolą Boga.

30 maja 2015

Pióro wieczne

Chciałabym aby ten dzień był dobry.
Wstałam dość wcześnie, więc ryzyko niespodzianek większe.
W powietrzu fruwają topole, sezon truskawkowy rozpoczął się na dobre.
Jak w każdą sobotę, niedługo wyruszam na łowy.
Tym razem w poszukiwaniu sokowirówki.
Jeśli chodzi o rozkład zajęć, to stawiam na improwizację.
Czasem mam wrażenie, ze te wszystkie zwykłe, przewidywalne chwile będę kiedyś wspominać z utęsknieniem.
Wtedy, kiedy technologia jeszcze bardziej posunie się naprzód, a być może wtedy, kiedy nie będzie już zwykłych domów i zwykłych rodzin.
Chciałabym te wszystkie chwile zakląć w piórze wiecznym.
Być na zawsze z tymi, których kocham.

29 maja 2015

Sól


Dzisiaj miałam dzień piękności.
Rzęsy opatrzyłam henną (po to żeby nie musieć używać tuszu), a włosy farbą do włosów.
Z dietą na razie idzie jak po grudzie, ale nie ma co się dziwić.
Do lata jeszcze kilka dni przecież pozostało ;)
Jednak to nie jest tak do końca, że żyję tylko próżnościami.
Czasem pozwalam sobie na zwykłe drobiazgi, ludzkie umilacze.
Z bardziej obiecujących nowin dopowiem tylko tyle, że zaczęłam na nowo zaglądać do Biblii.
W końcu, w końcu, dopiero.
Po raz drugi natknęłam się na wersety o świeczniku i wietrzejącej soli (wczoraj po raz pierwszy - w innej Biblii).
Naprawdę czuję, że potrzebuję odbudowania głębokiej relacji z Bogiem.
Przecież jestem solą, a ja sobie daję wciskać kity, że jestem po to, żeby musieć robić 1001 niepotrzebnych rzeczy na minutę i... zapominać o swojej prawdziwej naturze.
O powołaniu.
Nienawidzę tego świata - i bardzo dobrze.
Kiedy czytam Pismo Święte coraz bardziej dociera do mnie, że nie jestem z tego świata.
Nie wiem jednak dlaczego pozwalam sobie czasem na "skoki w bok".
To oczywiście taka metafora, dlatego wzięłam słowa w cudzysłów.
Wiele szkody wyrządzili mi ludzie, którzy z założenia mieli pomagać.
Ech, faryzeusze.
Ja teraz przez nich kuśtykam.
Jednak nie czas się zatrzymywać na ubolewaniu, nie czas się nad sobą roztkliwiać.
Jest wyjście, jest droga, nie kręta, ale prosta.
Jest wyjście z zamętu i ze spustoszenia - tak.
Ten zamęt ze szczegółami został opisany w Biblii.
Wiele nauk ucho łechce.
Większość ludzi cały czas kłamie.
Po co słuchać kłamstw?
Trzeba mierzyć wysoko, jesteśmy cenni.
Bardzo cenni.
Odkupieni krwią Jezusa.


24 maja 2015

Strategia

Głos oddany, córka przysposobiona - z własnej chęci - do wypełnienia tzw. obowiązku obywatelskiego :)
Była ze mną i wrzuciła kartkę z "krzyżykiem do urny".
Kłamanie nie jest drogą do postawienia Polski na nogi.
Mnie też korci, żeby skłamać -  że się z kimś umawiam.
To dla świętego spokoju.
Kurcze, muszę naprawdę opracować jakąś strategię zniechęcenia.
Najlepszą opcją byłoby zaproszenie do siebie i pokazanie tego całego bajzlu.
Ale chyba sobie odpuszczę...
Rany, czemu Pan teraz milczy!?

23 maja 2015

Słowa

Znowu chyli się na deszcz, rower sobie dzisiaj odpuszczę.
Co do słów, które czasem otrzymuję, to nie wiem czy pochodzą od Boga, Jezusa, Ducha Św., czy jakiegoś anioła...
"Spokojnie", "poczekaj", "poczekaj trochę", albo "cierpliwości" - słowa te wskazują na moje emocje w danej chwili i są drogowskazem, czyli ukierunkowuję mnie.
Pojawiają się w kontekście jakiejś konkretnej sytuacji, która bardzo mnie nurtuje.
Zwykle są dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyż pojawiają się nagle, niespodziewanie i bywa, że są całkowicie sprzeczne z moimi oczekiwaniami.
Co najważniejsze: są to słowa, których ja nie pomyślałam.
Ciężko mi to jednak wytłumaczyć...
Wiem jednak, że od Pana je otrzymuję (nie ważne za czyim pośrednictwem).
Pojawiają się w chwilach pokory, smutku i wyciszenia.
Często też po modlitwie, albo w trakcie.



Zakupy

Jak zawsze w sobotę wybrałam się dzisiaj na zakupy.
Moje dzieciaki wyrastają co jakiś czas ze swoich ubrań, poza tym jest wiosna, a niedługo lato i wszyscy potrzebujemy odświeżenia swojej garderoby.
W sklepie z ubraniami spędziłam dzisiaj nawet sporo czasu.
Udało mi się wybrać kilka rzeczy, ale przy stojaku ze spódnicami stwierdziłam, że żadna z nich nie podoba mi się.
Raz, że były jakieś strasznie pstrokate, a do tego większość z nich w falbany, za którymi specjalnie nie przepadam.
Zaznaczę, że chęć posiadania spódnicy nie jest jakąś moją fanaberią.
Ja po prostu nie mam ani jednej spódnicy na lato.
W pewnym momencie przyszła mi do głowy taka myśl, że większość rzeczy, które dzisiaj wykonałam - wykonałam samodzielnie.
Wszystko sama, z własnej woli, z własnych chęci i własnymi siłami i wg własnego uznania.
Nie znalazłam nawet małej chwili na modlitwę, nie zastanowiłam się nad tym, czego Bóg chce ode mnie i szczerze mówiąc w ogóle Go w moim planie dnia nie uwzględniłam.
Za tym stwierdzeniem przyszła zaraz myśl, żeby się pomodlić.
Tak, o te spódnice i inne ubrania, które są mi potrzebne.
Poprosiłam Boga o to, aby pomógł mi je wybrać.
Po zakończonej, krótkiej modlitwie otrzymałam odpowiedź od Boga w postaci słów: "pomogę ci".
Nie spodziewałam się odpowiedzi na modlitwę w tak prozaicznej sprawie. 
W ogóle nie spodziewałam się żadnej odpowiedzi.
Czasami nie rozumiem rachuby Boga. 
W znacznie poważniejszych sprawach, które omawiałam w modlitwach latami, nie otrzymywałam odpowiedzi, a w kwestii, która może wydawać się nie tak bardzo istotna, odpowiedź pojawiła się znienacka.
Jestem za nią Panu Bogu niezmiernie wdzięczna.
Całe moje serce uległo w tamtym momencie przemianie.
Przede wszystkim poczułam ogromną wdzięczność za wiele dóbr, którymi On chce mnie nadal obdarowywać każdego dnia, ale na które ja Mu nie pozwalam, bo wciąż o Nim zapominam.
Wszystko pojawi się w odpowiednim momencie, ale na pewno nie samo z siebie.
Bóg chce pomagać, ale my Mu zwyczajnie musimy na to pozwolić.


Sumienie

Dawno nie nawiązywałam do Pisma Świętego.
Nie chcę nikogo zanudzać, nie chcę też pouczać, jednak chciałabym pewnym przemyśleniem podzielić się z innymi.
Czasami Diabeł namawia ludzi do robienia różnych złych rzeczy.
Wydarzenia same układają się jakby "fajnie".
Widzimy same plusy danej sytuacji, dajemy namówić się na extra super oferty, promocje, ulegamy emocjom cudzym, albo swoim.
Nikt nie jest idealny, każdy ma swoje słabe punkty...
Niestety On nigdy nie daje nic za darmo i zawsze przychodzi po zapłatę.
Częścią rachunku są także wyrzuty sumienia.
Wyrzuty sumienia pojawiają się na skutek grzechów, które popełniliśmy, ale nie zawsze.
Czasem są po prostu zwykłym kitem, że jesteśmy całkiem do bani i że to co robimy też jest do bani.
Jeśli pojawiają się na koncie, trzeba je po prostu powierzyć Bogu.
On na pewno serce uleczy i pomoże przetrwać trudne chwile, albo naprawić jakieś sytuacje.
Bóg kocha cię takim jakim jesteś, łącznie z twoimi wadami.





Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.