15 maja 2015

W drodze

Wiedziałam, że nie wyrobię.
Dwa wpisy o tym, że następnym razem coś napiszę, bo teraz  a k u r a t  nie mogę, następny o tym, że będę mniej pisać, bo mnie Pan uczy milczenia i następny dość szybko po poprzednim.
Póki co, zamiast się umyć, odpaliłam komputer i zamiast się ubrać zastanawiam się nad tym czy czyściec istnieje, czy też nie.
Czasem wrzucam na bloga świadectwa - relacje z nieba i piekła min.katolików, oraz protestantów.
Nierzadko różnią się one (nie)znacznie pod względem opisu piekła - jedni widzą czyściec, inni nie.
Ci, którzy opowiadają o czyśćcu, to katolicy.
Nie sądzę jednak, aby ktokolwiek, opowiadając o tym co mu się "przytrafiło" po drugiej stronie, zmyślał.
Jest taki werset, który daje do myślenia:

Mt 5:25-6
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz .


Jednak to czytelnikowi pozostawiam interpretację tych świadectw (jeśli komuś w ogóle chce się odsłuchiwać je, albo czytać) - relacji z nieba i piekła. 
Nie narzucam niczego, nie jestem kaznodzieją.
Dzielę się jedynie tym, co wg mnie na uwagę zasługuje, obok czego nie można przejść obojętnie, a raczej: nie powinno.
Każdy w swoim sercu powinien osądzić: co słuszne, co nie.
No i mały szczegół, o którym zapominać nie wolno: z Biblią w ręku.
Póki co, robi się późno, choć jest bardzo wcześnie.
Pędzę zaraz do piekarni, a potem pędzę cieszyć się majem, po drodze (w biegu) do pracy.
Miłego dnia:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.