21 czerwca 2016

Na jagody

Polowanie na jagody zbliża się wielkimi krokami.
Bory Tucholskie to takie piękne miejsca w Polsce, w których są zielone bory i niebieskie jeziora.
Pomijam syf i porozrzucane butelki po whisky, wraz z puszkami od piw.
Poza tym wszystkim jest po prostu ładnie i przyjemnie.
Niestety nie będę mogła kontynuować pisania bloga, ponieważ nie posiadam urządzenia mobilnego, na którym mogłabym coś nabazgrać.
Nabazgram jak wrócę (jadę za tydzień).

Z materiałem w grochy skończyło się tak, że chciałam go wymienić na inny, czyli na taki z którego da się uszyć pościel dla dzieci. Okazało się jednak - co było do przewidzenia -, że polityka firmy zabrania wymiany materiału na inny, mimo iż materiału nikt specjalnie dla mnie nie kroił. Kupiłam ostatni kawałek.
Po przyjściu do domu obejrzałam materiał raz jeszcze i znalazłam na nim około 20 centymetrowe oczko. To był najprawdopodobniej błąd fabryczny.
Zaniosłam materiał na mus... Jednak panie nie chciały uwierzyć w to, że nie zrobiłam tego oczka specjalnie.
Materiał został wymieniony na inny, z takim trochę starodawnym motywem w brązowe kosteczki.
Da się uszyć z niego sukienkę, pościeli nie.
A w sklepie nie mam się po co pokazywać ;)

Pozdrawiam.

19 czerwca 2016

Materiał w grochy

Kupiłam wczoraj materiał w grochy za całe 80 zł.
Jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch złotych rąk, które potrafią wyczarować cuda.
Niestety po przymiarce płachty w domu stwierdziłam, że na grochy jestem już za stara i że grochy jakoś mi nie leżą.
Myślę, że nie potrafię godzić się ze swoimi słabościami, z pomyłkami.
Zawsze na szali wydatków stawiam dzieci, dlatego staram się żyć oszczędnie i przeważnie robię przemyślane zakupy.
Przeważnie...
I chociaż Bóg wybacza nam nasze błędy, my nie zawsze potrafimy sobie wybaczyć, podobnie jak nie zawsze potrafimy wybaczać innym.
Czyżbym surowo siebie oceniała?
A może zbyt wysokie poprzeczki sobie stawiam, nie uwzględniając czynnika ludzkiego...

18 czerwca 2016

Co słychać na blogu?

Już najgorszy odcinek drogi mam za sobą.
Skończyła się szkoła dzieci i większość problemów, które o mały włos mnie nie powaliły.
Ja do swojej szkoły nie wrócę na pewno, muszę swój czas oddać rodzinie i domowi.
Biblii nie cisnęłam w kąt. Nie wiem kiedy, ale ich ilość urosła już do znacznych rozmiarów górki.
Część znalazłam w piwnicy, część dostałam od jakichś ludzi, jeszcze inne znalazłam w domu.
Może czekały na mnie? Wśród innych książek ściśnięte na półkach.

Niedługo wyjeżdżam na wakacje, więc tak jak w zeszłym roku będę polować na jagody.
Przydałby mi się jakiś laptop do pisania, np. bloga:)

Co porabiają moi czytelnicy?
Piszcie, co  u Was, jak Wam się blog podoba i piszcie tak po prostu:)

26 kwietnia 2016

...

Jestem, żyję, chociaż wątpię, że to psa z kulawą nogą obchodzi ;)
Mam kłopoty i chwilowy brak nastroju do pisania.
Może przed wakacjami jeszcze zajrzę.
Buziaki ślę czytelnikom.

2 kwietnia 2016

Pierwsze dni kwietnia

W moim mieście świeci słońce, zaczynam odczuwać deficyty w garderobie wiosennej, a zwłaszcza w butach, których nie mam. To znaczy mam, ale są już za ciepłe.
Choinka z Gwiazdki wypuściła takie jasnozielone gałązki, teraz już spokojnie może stać na werandzie.
Kiedy wróci brat z zagranicy dam mu ją do zasadzenia w ogrodzie.
A teraz biegnę do pracy, muszę się trochę poznęcać nad ludźmi, mam nadzieję, że będą dzisiaj bardziej wyrozumiali ;)

Życzę wszystkim dobrego weekendu, pracowitego, ale tylko trochę...
Nie traćcie nigdy wiary, warto doceniać każdy dzień, drobiazgi. To właśnie te chwile kiedyś będziemy wspominać z utęsknieniem.

Pozdrawiam :)

30 marca 2016

Modlitwa wysłuchana

Mili Państwo
Chciałam Wam złożyć życzenia świąteczne, ale miałam problem z routerem, więc i połączenie z internetem było niemożliwe.
Życzę zatem wszystkim szczęścia, pomyślności i wszystkiego co dobre; spokoju, bliskości z Bogiem, pełni miłości i wytrwałości.
Teraz, po świętach - myślę że każda okazja do składania sobie życzeń jest dobra.

Zastanawiałam się wczoraj nad modlitwami, które są "niewysłuchane" przez Boga.
Wzięłam słowo w cudzysłów, ponieważ to, żeby Bóg nie słyszał, czy tak jak napisałam: nie wysłuchiwał naszych modlitw jest rzeczą niemożliwą.
Przewertowałam kilka artykułów w internecie w poszukiwaniu informacji - byłam ciekawa co na ten temat mają do powiedzenia inni chrześcijanie - po czym doszłam do wniosku, że nie jestem sama w swoich poszukiwaniach.
Brak odpowiedzi na modlitwę bywa trudnym doświadczeniem, które może postawić naszą wiarę pod znakiem zapytania.
Bywa, że przez wiele miesięcy możemy modlić się o jakąś sprawę, a czasem nawet i lat.
Nie wiem, czy brak odpowiedzi w postaci spełnienia naszej modlitwy oznacza odpowiedź negatywną - w tym rozumieniu przeczącą.
A co np. jeśli modlimy się o jakąś ciężko chorą osobę i ta osoba mimo naszych modlitw nadal jest bardzo chora? Czy to oznacza, że powinniśmy zaprzestać naszej modlitwy?
W tym miejscu przypomina mi się biblijna przypowieść o natrętnym przyjacielu.

Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. Łk, 11, 5-8 

Albo o natrętnej wdowie:

Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem. Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie. I Pan dodał: Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?

Sama często bywałam jak ten natrętny przyjaciel, czy też natrętna wdowa.
I bynajmniej nie mówię tu tylko o modlitwie, ale o postawie życiowej, dzięki której mogłam coś "ugrać".
A jeżeli modliłam się o coś latami i ... nie działo się nic - przynajmniej w moim rozumieniu -, zwykle pojawiał się ból. Ból i żal, ale nie tyle z powodu sytuacji, o którą się modliłam i która mimo moich usilnych modlitw nie uległa zmianie, ale z powodu milczenia Boga.
Myślę, że milczenie Boga jest często jedynym z najtrudniejszych doświadczeń, które może dotknąć chrześcijanina.
Biblijny Zachariasz (ojciec Jana Chrzciciela) modlił się o syna do późnej starości.
Jego żona była już bardzo starą kobietą kiedy zaszła w ciążę.
Ich modlitwa trwała kilkadziesiąt lat zanim otrzymali to, o co prosili Boga.
Zachariasz najwidoczniej stracił wiarę w to, że kiedykolwiek zostanie wysłuchana, bo kiedy spotkał Anioła, który zapowiedział narodziny syna, nie uwierzył mu.

To, czy nasza modlitwa jest zgodna z wolą Boga powinniśmy omawiać z Bogiem, w modlitwie.
Biblia winna być naszym kompasem. Wówczas i modlitwa znajdzie swój właściwy kierunek.
Z takich, czy z innych przyczyn Bóg może odwlekać jej spełnienie.
U Boga wszystko ma swój czas, ma On też pełną i doskonałą perspektywę naszego życia, a także i życia innych ludzi, którzy w nasze życie są w jakiś sposób wpleceni (albo i nie).
Pełną perspektywę wszystkich wydarzeń.
Bóg z czasem - może to być nawet bardzo długi czas - objawi nam swój doskonały plan dla naszego życia. Zrozumienie może pojawić się  dużo później. Pojawią się nowe doświadczenia, słowa natchnione przez Ducha Świętego, czasem wypływające z ust innych ludzi.
Czasem to właśnie nasze modlitwy wymagają uzdrowienia. Nie mówię o modlitwach o zdrowie, pracę, męża, dziecko, bezpieczeństwo, zapewnienie podstawowych potrzeb życiowych, czy inne ważne dla naszego życia rzeczy.
Piszę o takich wyborach, które nas samych unieszczęśliwiłyby po jakimś czasie, mimo, iż dzisiaj niekoniecznie zdajemy sobie z tego sprawę.
Ale to, czy modlitwa jest zgodna z wolą Boga, czy też nie - bo jej dopełnienie jest np. kwestią czasu -  wymaga dyskusji, w modlitwie, właśnie z Panem Bogiem.
I pokory, żeby umieć przyjąć to co przygotował dla nas Pan Bóg, a nie to przy czym tak się upieramy.

13 marca 2016

Oparcie

Jakiś czas mnie znowu nie było....
Rozpoczęłam nową pracę, która całkowicie zaabsorbowała moją uwagę, pochłonęła, odciągnęła od innych - jakby się mogło wydawać - mniej ważnych czynności.

Dzisiaj, kiedy nie mam specjalnie siły na kreślenie liter - znowu dopadła mnie grypa - witam po krótkiej przerwie swoich czytelników.
Za oknem zdążyła pojawić się wiosna, wczesna, jeszcze nie ma kwiatów, ale przyroda zdaje się pomału budzić ze snu - takimi małymi symptomami, jak te, które sprawiły, że dzień stał trochę dłuższy i już nie muszę chodzić w zimowym płaszczu, jak i te, które na niebie można od czasu do czasu zaobserwować:
klucze głośno krzyczących gęsi (lecą zapewne od punktu A do punktu B).
Są jedną z z oznak nadchodzącej wiosny.

Życzę wszystkim swoim czytelnikom miłej niedzieli, dobrej i spokojnej (ale nie nudnej) oraz tego żebyście nigdy nie tracili nadziei.
Na marzenia, na sens i światło dla waszego życia.
Nawet po długiej nocy nadchodzi dzień, nie warto się nigdy poddawać.
Wierzę, że Bóg odpowiada na modlitwy, choć innymi od naszych kategoriami odmierza czas.

Nie poddawajcie się!
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.