28 czerwca 2015

Relax

Wyobrażacie sobie autobus, który wyrusza w trasy tylko wtedy, kiedy jest ładna pogoda?
W moim mieście, jak co roku latem, rusza taka linia sezonowa, dzięki której pasażerowie mogą dojechać autobusem miejskim nad jezioro położone o kilka km stąd (od miasta, w którym mieszkam).
No ale jak pada deszcz to autobus zostaje w domu.
Widać jestem lepsza od autobusu.
W związku z powyższym (pogoda) uaktywniam swojego fisia i robię sobie dzisiaj dzień piękności, tudzież dzień zabaw z dziećmi.
Poszyję też na maszynie i porobię różne rzeczy, na które zwykle nie mam czasu.
Total relax.
Miłej niedzieli.

27 czerwca 2015

Strach

Zabić miłość przez tchórzostwo?
Można tak?
A można.
Odpowiedź, która w modlitwie się pojawiła, opowiadała o czyimś strachu.
A właściwie o... "wystraszeniu się"...
Tak, tak. Mogłam nie pyskować tyle.

Osobiście uważam, że jestem wyjątkowym tchórzem.
Ale nie potrafię wyobrazić sobie tego, żeby strach miałby mnie powstrzymywać przed kochaniem.
A bardziej - przed uzewnętrznieniem uczuć.
Koleżanka (ta od rowerów wodnych) powiedziała, że ja z miłości potrafiłabym wskoczyć w ogień.
Nie rozumiem mężczyzn.
Nie rozumiem mężczyzn, którzy się boją.
Boją się, bo nie potrafią zaufać.
Nie miałam w planie nikogo krzywdzić.
Wolałabym samą siebie skrzywdzić najpierw, aniżeli.....................

Dziwne czasy.

Rower wodny

Słońce, Słońce, Słońce.
Pierwszy dzień wakacji został należycie przywitany przez pogodę.
Jeśli temperatura się utrzyma, zrobimy jutro z przyjaciółką i dziećmi wypad nad jezioro.
Oby pogoda tylko nie spłatała nam figla, bo mamy w planie rowery wodne.
Potem ona wyjeżdża za granicę i już nie będzie drugiej takiej okazji.
A poza tym wszystko w porządku. Prawie.
Kosmetyczka stwierdziła, że mam pier....olca.
Tu zmarszczka, tam kreseczka.
Że wymyślam i że przesadzam.
Czyli nie jest źle.
Druga dobra rzecz, to to, że kolega nie otruł się pastami (oliwkową, z makrelą, oraz pomidorową), które mu z dobroci serca ofiarowałam (bo sama nie mogłam ich jeść).
Byłam jednak uczciwa i uprzedziłam, że w paście pomidorowej są ryby i skorupiaki. I że jest w smaku ohydna.
I żeby lepiej uważał na zdrowie.
Ale jest Ok. Smakowało mu, żyje.
Kiedy mu te pasty dawałam - tam na dole, koło domu -  widziałam, że ksiądz się przykleił do szyby.
Taki młody i wysoki.
Nie wiem czy on tak z nudów, czy z innego powodu.
Ciekawe o co mu chodziło.

26 czerwca 2015

Zmierzch

Czytając swojego bloga stwierdziłam, że jest on dość nudny.
Poza tym faktycznie można się zastanawiać nad tym, czy autor faktycznie ma równo pod sufitem.
Niestety sama nie odpowiem sobie na to pytanie.
Tak czy siak popiszę od czasu do czasu, może a nóż wyłoni się z tych notek jakaś cenna myśl.
Myślę, że człowiek naprawdę zawsze i wszędzie będzie poszukiwać kontaktu z drugim człowiekiem, a także będzie poszukiwać kontaktu z Bogiem.
Ja zaczęłam poszukiwać Boga chyba dlatego, że w swoim życiu zabrnęłam trochę za daleko.
Niespełniona miłość, która o mały włos mnie nie zabiła... i rozdarcie serca.
Jaki lek miałby mi na to pomóc?
Jezus jednak przychodzi z pomocą...
Niesie nadzieję i ukojenie.
Szkoda, że czasem tak trudno się na Niego zdecydować.
Ostatnio kumpela pytała mnie o sposoby zwalczania zaparć (proszę wybaczyć mi ten niewyszukany przykład).
Napisałam jej w smsie, że dobry jest na to szpinak, śliwki, woda i olej na czczo, i tak dalej.
Stwierdziła, że "kurcze", że na najprostsze i oczywiste metody nikt nie zwraca uwagi.
I jeszcze jedna osoba, to samo mi niedawno powiedziała.
Nie pamiętam jednak kto.
Ale to zmęczenie.
Jaskółki za oknem strasznie piszczą...
Dobrej nocy.

25 czerwca 2015

Odwiedziny bloga

Zapraszam do aktywnego komentowania bloga :)
Prawdę powiedziawszy, nie wiem czy ktoś to autentycznie czyta, czy wejścia są tylko przypadkowe, albo z "automatu".

Pozdrawiam

Skrzynka pocztowa

Kiedy dzisiaj zatopiłam się w modlitwie, popłynęło kilka krótkich odpowiedzi...Bóg potrafi opowiedzieć także o czyimś cierpieniu...
Bóg widzi to, czego my nie widzimy.
Dlaczego mi o tym powiedział?
Być może problem pośrednio także mnie dotyczy.
Albo i nie... pośrednio.
Ten człowiek wygląda przecież na takiego uśmiechniętego...

24 czerwca 2015

Moje miasto

Chyba faktycznie sobie odpuszczę.
Dam sobie na luz i Bogu.
Widocznie wszystkiego wiedzieć nie muszę, nie teraz.
Myślałam dzisiaj o podróży w dalekie krainy.
Nie wiem, skąd mi się ten zapał do podróżowania wziął, ostatnio przecież nieco zastygłam...
Przyszło mi coś takiego do głowy, że wraz ze zmianą miejsca zamieszkania pojawią się nowi ludzie i nowe odpowiedzi, a także nowe perspektywy. Te duchowe także. A może i przede wszystkim.
Doszły w pewnym momencie do mnie takie oto słowa: "przygotuj się".
W sumie...
Mam sentyment do tego miasta.
Nie wiem tylko, czy ono też ma do mnie taki sam sentyment jaki ja mam do niego...

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.