17 lipca 2016

Film "Armagedon"

Wklejam link do chrześcijańskiego filmu.
Z perspektywy tego co mówi na temat dni ostatecznych Biblia, ale też z perspektywy dzisiejszych wydarzeń film nabiera innego wymiaru.
A jest to produkcja z 2009 roku.
Polecam.
https://youtu.be/LOwkU07ncS8

Psycholog

Kiedy wszystko układa się dobrze, kiedy nasza wiara zdaje się być niezachwiana, okazuje się, że wcale nie jest taka niezachwiana, że byle podmuch wiatru, a drzewo staje się zbyt giętkie.
Skąd się biorą te luki?
Każdy odpowiedź znajdzie sam, w swoim serduchu.
Jedno z moich dzieci było niegrzeczne w szkole, padła sugestia żeby pójść z nim do poradni i zrobić mu testy.
Szkoła się skończyła, wniosek o zrobienie testów wypuścił kiełki, zapomniałam go cofnąć.
Z konsekwencji poszliśmy na te badania i na samo dzień dobry spotkałam się z bardzo chłodnym, nieprzyjemnym przyjęciem - mnie jako rodzica, a dzieciak też się czuł niekomfortowo.
Pani psycholog wtłaczała w nas rzeczy, które tak naprawdę nie istniały, były sztucznymi, przez nią nadmuchanymi tworami. Do tego przybrała postawę taką podejrzliwą, podważającą wiarygodność moich słów. Z założenia atakująco - krytyczną.
Sama siebie skwitowała, powiedziała, że nie zamierza się bawić w policjanta wypytując kolejno o sytuację rodzinną.
Po tych testach stwierdziła, że dzieciak był nieufny do niej, w związku z tym powinien iść na terapię.
Obawiam się trochę tej jej opinii na piśmie.
Jako chrześcijanka nie godzę się z psychologią  - dla mnie wizyta tam to była czysta formalność, oraz pomyłka jak się okazało, o czym powinnam wiedzieć od początku.
Nie to, że każdą myśl zawartą w psychologii przekreślam, ale nie zamierzam się bawić w... detektywa, który wyruszył w podróż ze szkiełkiem w ręku.
Moim szkłem jest Biblia, a Gwiazdą Polarną Jezus.
Także w tej opisanej przez siebie sprawie również muszę zawierzyć Jezusowi.
Zawierzyć każdy następny dzień.

16 lipca 2016

Głupie życie

Mam sporo do opisania, w zasadzie nie wiem od czego zacząć.
A pewnie nie o wszystkim mogę...
Zauważyłam jak bardzo Bóg mi na wszystkich moich drogach pomaga.
I doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że na wiele tych łask tak po prostu nie zasługuję.
Wszystko się układa w taki dziwny puzzel.
Ja bardzo często popełniam błędy (zapewne jak każdy - no ale bardziej od siebie wypada zacząć, przynajmniej w tym wypadku).
Błędy, które popełniam wynikają z roztargnienia, a najczęściej z pośpiechu i braku zastanowienia.
Jestem za nie dla siebie dość surowa.
Nie wiem dlaczego tak się dzieje.
Być może dlatego, że czasem uderzają w moich najbliższych, a jeśli nie, to zanim się coś stanie (a zwykle się nie stanie) oczyma wyobraźni widzę, że tak się stać może.
I wcale nie chodzi o to, że strach ma wielkie oczy.
Chodzi o to, że Dobry Bóg jest ode mnie o wiele mądrzejszy i o wiele silniejszy.
Żeby dać temu świadectwo musiałabym opisać najpierw całe swoje głupie życie. I byłoby mi naprawdę wstyd.
To bardzo duża sztuka umieć zaufać. Tak, żeby wynik był constans.
Żeby umieć zaufać i przestać się martwić.
Idę się pomodlić :)

Ucisz się...

Zlazłam coś takiego w internecie...
Ładne :)
https://www.youtube.com/watch?v=3XYyU98XjtY 

12 lipca 2016

...

To jest coś takiego, że ty jesteś nie w porządku, a ktoś, w stosunku do ciebie, jest bardzo w porządku.
I wtedy czujesz się taki zależny. Masz tylko ogrom wdzięczności i niczego już nie możesz dać w zamian. Bo masz tyle na sumieniu... Robi się czasem tak po prostu głupio i wstyd.
Nie dość, że ci nikt nie dał w twarz, albo wtedy też, kiedy niczego złego nie zrobiłeś. Po prostu sobie cicho siedziałeś i czekałeś.
W takich momentach poznaje się przyjaciół.
To tak jakbyś dostawał prezenty za to tylko, że jesteś.
Dzieci dostają prezenty.  I to obojętnie czy na nie zasługują, czy nie. 
Dzieci się kocha, bo są dziećmi. Bo są nasze.
Bóg nas kocha, a my jesteśmy Jego dziećmi.

28 czerwca 2016

Wakacje

Moi mili, moi kochani
Zmykam, jadę i się cieszę z tego bardzo.
Już jutro jadę w Bory Tucholskie, do lasu nad jezioro.
Mój komputer, na którym pracuję, zepsuł się akurat dzisiaj, pod koniec mojej pracy.
Dobrze, że to stało się w przeddzień urlopu.
Na razie i tak za bardzo zajęta jestem pakowaniem bambetli żeby martwić się innymi sprawami.
Pięćdziesiąt kilogramów ciuchów i cała sterta innych narzędzi czeka kolejno:
na podłodze, na suszarce do ubrań, na stole, w pralce i w różnych częściach domu.
No i oczywiście na półce z kosmetykami.
Nie wiem tylko jak przeżyję bez internetu na wakacjach.
Ale pewnie jakoś przeżyję.


Pozdrawiam i do zobaczenia :)
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.