21 grudnia 2015

Zmiany

Jeszcze do niedawna miałam aspiracje i plany.
Doszłam jednak do wniosku, że muszę dzieciom więcej czasu poświęcić, oraz pomóc im w nauce.
Oderwać od komputera, spróbować stworzyć alternatywę.
Może odwiedzanie co jakiś czas schroniska dla bezdomnych zwierząt, basen?
Ale przede wszystkim nauka. Suma summarum znowu wyląduję w książkach.

Jest mi trochę smutno.
Śmierć kolegi też do tego przyczyniła się w jakimś stopniu.
Sama świadomość, że się niedawno z kimś rozmawiało i to właśnie o Bogu i o tym jak może być "po drugiej stronie", a teraz...
Kolega tam właśnie jest... Choć gdzie dokładnie - nie wiem.
Wierzył w Boga i wierzył w Jezusa, miałam jednak wrażenie, że chwiejnie stąpa w wierze.
Najprawdopodobniej jednak nie popełnił samobójstwa, na całe szczęście.
Teraz i tak już wszystko w rękach Boga.
Klamka zapadła.

19 grudnia 2015

Trawa

Z przyczyn technicznych wirtualne pióro będę czasem musiała odłożyć na półkę.
Mój komputer mocno szwankuje i co parę minut wyłączają mi się strony.

Byłam dzisiaj w parku i zobaczyłam, że rośnie tam młoda trawa.
Ale to chyba trochę dziwne o tej porze roku.
Jest ciepło jak wczesną wiosną...
Czasem zdarza się, że na wiosnę tracę ludzi, których znam, których lubię, albo których kocham.
Dzisiaj dowiedziałam się, że umarł mój kolega.
Najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.
Był mocno chory, a do tego dużo pił...
Miesiąc temu zaniosłam mu coś do jedzenia.
Rozmawialiśmy o niebie, o piekle i czyśćcu.
Czasami opowiadałam mu o tym, jak Bóg wiele dobrego uczynił w moim życiu.
Mówił, że podziwia mnie za wiarę. Że dla niego to przypadki są zwyczajne.
Też wierzył w Boga.
Martwię się teraz o niego, nie wiem gdzie jest.
Łączności brak.

16 grudnia 2015

Porządki

Na blogu robię dzisiaj małe porządki.
Poprawiam błędy i...generalnie rzecz biorąc poprawiam co się da.
W sumie to nie byłabym sobą gdybym się do czegoś nie doczepiła.
Czuję się już jednak znacznie lepiej.
Wstąpiły we mnie nadzieja i wiara.
Wierzę, że to Bóg napełnia serce nadzieją.
Nadzieją na bliżej nieokreśloną przyszłość, której już nie muszę w stu procentach kontrolować.
Nadzieją na to, że będzie dobrze, jakkolwiek będzie. Przecież nie jestem sama. Nie ja tylko podejmuję decyzje.
Kilka miesięcy temu obiecałam napisać o swoim nawróceniu i o tym w jaki sposób w moich rękach znalazła się Biblia.
Pamiętam o tej zapowiedzi, dlatego postaram się niebawem nadrobić zaległości.
Chciałabym także na blogu powrócić do tematu psychologii w kościołach, a także psychologii w świecie.
To naprawdę bardzo szeroki temat i podejrzewam, że nie zdążę w najbliższych dniach opracować go szczegółowo.
Czytałam kilka prac chrześcijan, którzy także pokwapili się wytknąć palcem to i owo temu nie mającemu z chrześcijaństwem wiele wspólnego nurtowi.
Postaram się jednak temat rozszerzyć i podzielić kilkoma nowymi spostrzeżeniami, których nie odnalazłam w innych związanych z tym tematem pracach.
Psychologia wdarła się już jakiś czas temu do kościołów i zdaje się mieć wysokie aspiracje do konkurowania ze Słowem Bożym. Czasem jest to jakby uzupełnianie Słowa Bożego o nowe "niezbędne" dla dobrego rozumienia Ewangelii treści...
Ale o tym szerzej kiedy indziej.

15 grudnia 2015

Fotografie

Dzisiaj odnalazły się na poczcie e-mailowej zagubione zdjęcia moich dzieci. Być może wczoraj niedokładnie pocztę przeszukiwałam. Zwłaszcza ze zdjęcia synka nad morzem bardzo się cieszę. Ładnie się na nim uśmiecha i ma takie fajne krzywe zęby:) Chciałabym przed świętami wydrukować kilka fotek i zawiesić mu na ścianie oprawione w antyramę. To będzie taki prezent świąteczny. Odpuszczę sobie nawet w ten weekend zajęcia w Gdańsku. Ważne żebyśmy - ja i dzieci - spędzili ten czas razem. Trzeba będzie posprzątać w domu, przygotować jakieś dania wigilijne.
Na koniec cytat:
Nadzieja umiera ostatnia.

Zima

Zastanawiam się nad tym, czy ktoś w ogóle czyta ten blog.
Brak komentarzy z reguły nie świadczy o zainteresowaniu blogiem (a może się mylę?).
Nie wiem, czy nieliczne wejścia, które rejestruje licznik odwiedzin wiążą się z rzeczywistym zainteresowaniem blogiem, czy może jednak są to bardziej przypadkowe kliknięcia.
Przydałyby się jakieś oznaki życia od czytających. W zasadzie blog bez czytelników przypomina trochę opustoszały sklep...

Dzisiaj w moim miasteczku znowu spadł śnieg.
Pokryły się białym puchem drzewa i drogi.
Niestety temperatury oscylujące w granicach zera sprawiły, że w niektórych miejscach śnieg zamienił się w szarą chlapę.
Nadal źle się czuję, można powiedzieć, że depresyjnie.
Ale przyczyny tego złego samopoczucia są bardzo prozaiczne.
Nie narzekam na życie, jestem za nie wdzięczna Bogu.
Najważniejsza zasada, której się trzymam, to walczyć do samego końca i nigdy się nie poddawać.
Mam też ostatnio większą potrzebę tego, żeby się częściej modlić.
Modlitwy, które zdają się być nie wysłuchane stają się frustrujące.
Może po prostu coś chrzanię swoim postępowaniem?
Ale chyba tak...
A może to tylko pustynia znowu?


14 grudnia 2015

Pamiątkowe zdjęcia

Jest mi tak bardzo przykro.
Miałam na poczcie zapisane zdjęcia pamiątkowe moich dzieci.
Niestety część się pokasowała - tych najładniejszych.
Za długo zwlekałam ze zgraniem ich.
Kawałek serca został wyrwany.
Nie da się go dokleić.
Bardzo kocham swoje dzieci, ale mam wrażenie, że cały czas z czymś nawalam.
Łza.

Pod prąd


Nie wiem czy jest możliwe, aby tu, na Ziemi żyć całkowicie uczciwie.
I o ile świadomie potrafimy podejmować przemyślane decyzje względem ciała i ducha, o tyle nieświadomie manipulujemy i sobą, i Bogiem. Innymi oczywiście też.
Zawsze znajdzie się zgrabne wytłumaczenie na swoje niedociągnięcia (?).
Nawet to, że nie piszę w formie osobowej. Nawet to, że grzechy nazywam niedociągnięciami.
Piszę z automatu. Zwykle dopiero po czasie pojawia się refleksja, choć słowo "refleksja" z refleksem niewiele wspólnego ma.
No ale dajmy temu spokój już...
Dzisiaj rano po raz drugi zarejestrowałam się na stronie dla potencjalnych dawców szpiku (DKMS).
To już drugie moje podejście. Po pierwszym zarejestrowaniu miałam otrzymać pałeczki do wymazu, ale tak się nie stało, mimo, iż od tego czasu upłynęło już osiem miesięcy.
Jestem - jako przedstawiciel gatunku ludzkiego - istotą wielce egoistyczną.
Kosztuje mnie wiele wysiłku, aby tej tendencji wyjść naprzeciw.
Poszukałam również - tak dla orientacji najpierw - adresów Domów Dziecka w swoim województwie.
Pewnie istnieje jakaś możliwość żeby tym dzieciom choćby w malutkim stopniu pomóc.
Nie jestem co prawda w stanie odmienić ich losu, ani ich przygarnąć, ale być może istnieją inne formy pomocy. Muszę temat przetrawić.
https://www.youtube.com/watch?v=8YKAHgwLEMg
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.