16 grudnia 2015

Porządki

Na blogu robię dzisiaj małe porządki.
Poprawiam błędy i...generalnie rzecz biorąc poprawiam co się da.
W sumie to nie byłabym sobą gdybym się do czegoś nie doczepiła.
Czuję się już jednak znacznie lepiej.
Wstąpiły we mnie nadzieja i wiara.
Wierzę, że to Bóg napełnia serce nadzieją.
Nadzieją na bliżej nieokreśloną przyszłość, której już nie muszę w stu procentach kontrolować.
Nadzieją na to, że będzie dobrze, jakkolwiek będzie. Przecież nie jestem sama. Nie ja tylko podejmuję decyzje.
Kilka miesięcy temu obiecałam napisać o swoim nawróceniu i o tym w jaki sposób w moich rękach znalazła się Biblia.
Pamiętam o tej zapowiedzi, dlatego postaram się niebawem nadrobić zaległości.
Chciałabym także na blogu powrócić do tematu psychologii w kościołach, a także psychologii w świecie.
To naprawdę bardzo szeroki temat i podejrzewam, że nie zdążę w najbliższych dniach opracować go szczegółowo.
Czytałam kilka prac chrześcijan, którzy także pokwapili się wytknąć palcem to i owo temu nie mającemu z chrześcijaństwem wiele wspólnego nurtowi.
Postaram się jednak temat rozszerzyć i podzielić kilkoma nowymi spostrzeżeniami, których nie odnalazłam w innych związanych z tym tematem pracach.
Psychologia wdarła się już jakiś czas temu do kościołów i zdaje się mieć wysokie aspiracje do konkurowania ze Słowem Bożym. Czasem jest to jakby uzupełnianie Słowa Bożego o nowe "niezbędne" dla dobrego rozumienia Ewangelii treści...
Ale o tym szerzej kiedy indziej.

15 grudnia 2015

Fotografie

Dzisiaj odnalazły się na poczcie e-mailowej zagubione zdjęcia moich dzieci. Być może wczoraj niedokładnie pocztę przeszukiwałam. Zwłaszcza ze zdjęcia synka nad morzem bardzo się cieszę. Ładnie się na nim uśmiecha i ma takie fajne krzywe zęby:) Chciałabym przed świętami wydrukować kilka fotek i zawiesić mu na ścianie oprawione w antyramę. To będzie taki prezent świąteczny. Odpuszczę sobie nawet w ten weekend zajęcia w Gdańsku. Ważne żebyśmy - ja i dzieci - spędzili ten czas razem. Trzeba będzie posprzątać w domu, przygotować jakieś dania wigilijne.
Na koniec cytat:
Nadzieja umiera ostatnia.

Zima

Zastanawiam się nad tym, czy ktoś w ogóle czyta ten blog.
Brak komentarzy z reguły nie świadczy o zainteresowaniu blogiem (a może się mylę?).
Nie wiem, czy nieliczne wejścia, które rejestruje licznik odwiedzin wiążą się z rzeczywistym zainteresowaniem blogiem, czy może jednak są to bardziej przypadkowe kliknięcia.
Przydałyby się jakieś oznaki życia od czytających. W zasadzie blog bez czytelników przypomina trochę opustoszały sklep...

Dzisiaj w moim miasteczku znowu spadł śnieg.
Pokryły się białym puchem drzewa i drogi.
Niestety temperatury oscylujące w granicach zera sprawiły, że w niektórych miejscach śnieg zamienił się w szarą chlapę.
Nadal źle się czuję, można powiedzieć, że depresyjnie.
Ale przyczyny tego złego samopoczucia są bardzo prozaiczne.
Nie narzekam na życie, jestem za nie wdzięczna Bogu.
Najważniejsza zasada, której się trzymam, to walczyć do samego końca i nigdy się nie poddawać.
Mam też ostatnio większą potrzebę tego, żeby się częściej modlić.
Modlitwy, które zdają się być nie wysłuchane stają się frustrujące.
Może po prostu coś chrzanię swoim postępowaniem?
Ale chyba tak...
A może to tylko pustynia znowu?


14 grudnia 2015

Pamiątkowe zdjęcia

Jest mi tak bardzo przykro.
Miałam na poczcie zapisane zdjęcia pamiątkowe moich dzieci.
Niestety część się pokasowała - tych najładniejszych.
Za długo zwlekałam ze zgraniem ich.
Kawałek serca został wyrwany.
Nie da się go dokleić.
Bardzo kocham swoje dzieci, ale mam wrażenie, że cały czas z czymś nawalam.
Łza.

Pod prąd


Nie wiem czy jest możliwe, aby tu, na Ziemi żyć całkowicie uczciwie.
I o ile świadomie potrafimy podejmować przemyślane decyzje względem ciała i ducha, o tyle nieświadomie manipulujemy i sobą, i Bogiem. Innymi oczywiście też.
Zawsze znajdzie się zgrabne wytłumaczenie na swoje niedociągnięcia (?).
Nawet to, że nie piszę w formie osobowej. Nawet to, że grzechy nazywam niedociągnięciami.
Piszę z automatu. Zwykle dopiero po czasie pojawia się refleksja, choć słowo "refleksja" z refleksem niewiele wspólnego ma.
No ale dajmy temu spokój już...
Dzisiaj rano po raz drugi zarejestrowałam się na stronie dla potencjalnych dawców szpiku (DKMS).
To już drugie moje podejście. Po pierwszym zarejestrowaniu miałam otrzymać pałeczki do wymazu, ale tak się nie stało, mimo, iż od tego czasu upłynęło już osiem miesięcy.
Jestem - jako przedstawiciel gatunku ludzkiego - istotą wielce egoistyczną.
Kosztuje mnie wiele wysiłku, aby tej tendencji wyjść naprzeciw.
Poszukałam również - tak dla orientacji najpierw - adresów Domów Dziecka w swoim województwie.
Pewnie istnieje jakaś możliwość żeby tym dzieciom choćby w malutkim stopniu pomóc.
Nie jestem co prawda w stanie odmienić ich losu, ani ich przygarnąć, ale być może istnieją inne formy pomocy. Muszę temat przetrawić.
https://www.youtube.com/watch?v=8YKAHgwLEMg

13 grudnia 2015

Parę słów o blogu

Na początku tworzenia tego bloga zamieszczałam na nim bardzo dużo wszelkich świadectw, opisów cudów, czy tzw. dziwnych zbiegów okoliczności.
Teraz zamieszczam ich znacznie mniej...
Historie, które opisywałam jednym w zasadzie ciągiem były zebrane do jednego worka praktycznie z całego mojego życia.
Nie podzieliłam się wszystkim, a i książka nie znalazła jeszcze swojego zakończenia - na całe szczęście.
Nie mam też zamiaru koloryzować rzeczywistości, w której przyszło mi żyć, rzeczywistości którą na swój sposób przeżywam.
Nie będę też o wszystkim pisać - o wszystkim tym, o czym chciałabym napisać, gdybym tylko mogła - internet nie jest miejscem kameralnym, nie każdy przecież ma pozytywne zamiary.
Nie jest to także blog stricte chrześcijański. Nie ewangelizuję, nie przekonuję, i pewnie wielu "prawdziwych" chrześcijan, nieco bardziej poukładanych i tryskających Słowem Bożym niż ja miałoby mi wiele do zarzucenia. Nie mogę zaprzeczyć.
Będę się jednak nadal dzieliła okruchami - tymi dobrymi, tymi które mogą dać nadzieję i siłę także innym.
Myślę, że nie ma nic gorszego niż udawanie kogoś kim się nie jest.
A ja staram się być sobą. Inaczej zresztą nie potrafię.
Póki co w moim mieście spadł śnieg. Tak jak było do przewidzenia, ostały się z niego tylko wielkie kałuże i cienka, biała pokrywa na dachach.
Niedziela przypomina niedzielę, a moi znajomi pozaszywali się w swoich norach.
Są smutni, wszyscy niestety cierpią na samotność. Nie potrafię im w zasadzie pomóc, nie potrafię nic konstruktywnego poradzić.
Nie potrafię pomóc sobie sama, a co dopiero im.
Myślę, że życie w Polsce jest trudne. A może po prostu życie jest trudne.
W takich momentach, czyli w momentach przeżywania różnych trudności pozostaje nam czasem tylko Bóg.
Ale to dobrze.
Pozdrawiam

12 grudnia 2015

Perła

Kiedyś oglądałam piękny film pt."Cud w Mediolanie".
Film jest naprawdę świetny, leciał na TVP Kultura, jednak nie zdążyłam obejrzeć całego.
Chętnie obejrzałabym go z dziećmi do końca. Mogę uczyć się od głównego bohatera, wbić sobie pewne lekcje do głowy. Zresztą większości z nas by się to przydało.
Niestety filmu nie ma w internecie. Jest to włoski klasyk, w czarno-białym kolorze.
Naprawdę gorąco polecam. Film jest bardzo wzruszający.
Za niedługo kupię sobie telewizor, jeszcze przed Gwiazdką. Na niektóre filmy warte obejrzenia trzeba niestety w TV polować (...żyję jak w dziczy...)
Jak i na wszystko co cenne.
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.