14 grudnia 2015

Pamiątkowe zdjęcia

Jest mi tak bardzo przykro.
Miałam na poczcie zapisane zdjęcia pamiątkowe moich dzieci.
Niestety część się pokasowała - tych najładniejszych.
Za długo zwlekałam ze zgraniem ich.
Kawałek serca został wyrwany.
Nie da się go dokleić.
Bardzo kocham swoje dzieci, ale mam wrażenie, że cały czas z czymś nawalam.
Łza.

Pod prąd


Nie wiem czy jest możliwe, aby tu, na Ziemi żyć całkowicie uczciwie.
I o ile świadomie potrafimy podejmować przemyślane decyzje względem ciała i ducha, o tyle nieświadomie manipulujemy i sobą, i Bogiem. Innymi oczywiście też.
Zawsze znajdzie się zgrabne wytłumaczenie na swoje niedociągnięcia (?).
Nawet to, że nie piszę w formie osobowej. Nawet to, że grzechy nazywam niedociągnięciami.
Piszę z automatu. Zwykle dopiero po czasie pojawia się refleksja, choć słowo "refleksja" z refleksem niewiele wspólnego ma.
No ale dajmy temu spokój już...
Dzisiaj rano po raz drugi zarejestrowałam się na stronie dla potencjalnych dawców szpiku (DKMS).
To już drugie moje podejście. Po pierwszym zarejestrowaniu miałam otrzymać pałeczki do wymazu, ale tak się nie stało, mimo, iż od tego czasu upłynęło już osiem miesięcy.
Jestem - jako przedstawiciel gatunku ludzkiego - istotą wielce egoistyczną.
Kosztuje mnie wiele wysiłku, aby tej tendencji wyjść naprzeciw.
Poszukałam również - tak dla orientacji najpierw - adresów Domów Dziecka w swoim województwie.
Pewnie istnieje jakaś możliwość żeby tym dzieciom choćby w malutkim stopniu pomóc.
Nie jestem co prawda w stanie odmienić ich losu, ani ich przygarnąć, ale być może istnieją inne formy pomocy. Muszę temat przetrawić.
https://www.youtube.com/watch?v=8YKAHgwLEMg

13 grudnia 2015

Parę słów o blogu

Na początku tworzenia tego bloga zamieszczałam na nim bardzo dużo wszelkich świadectw, opisów cudów, czy tzw. dziwnych zbiegów okoliczności.
Teraz zamieszczam ich znacznie mniej...
Historie, które opisywałam jednym w zasadzie ciągiem były zebrane do jednego worka praktycznie z całego mojego życia.
Nie podzieliłam się wszystkim, a i książka nie znalazła jeszcze swojego zakończenia - na całe szczęście.
Nie mam też zamiaru koloryzować rzeczywistości, w której przyszło mi żyć, rzeczywistości którą na swój sposób przeżywam.
Nie będę też o wszystkim pisać - o wszystkim tym, o czym chciałabym napisać, gdybym tylko mogła - internet nie jest miejscem kameralnym, nie każdy przecież ma pozytywne zamiary.
Nie jest to także blog stricte chrześcijański. Nie ewangelizuję, nie przekonuję, i pewnie wielu "prawdziwych" chrześcijan, nieco bardziej poukładanych i tryskających Słowem Bożym niż ja miałoby mi wiele do zarzucenia. Nie mogę zaprzeczyć.
Będę się jednak nadal dzieliła okruchami - tymi dobrymi, tymi które mogą dać nadzieję i siłę także innym.
Myślę, że nie ma nic gorszego niż udawanie kogoś kim się nie jest.
A ja staram się być sobą. Inaczej zresztą nie potrafię.
Póki co w moim mieście spadł śnieg. Tak jak było do przewidzenia, ostały się z niego tylko wielkie kałuże i cienka, biała pokrywa na dachach.
Niedziela przypomina niedzielę, a moi znajomi pozaszywali się w swoich norach.
Są smutni, wszyscy niestety cierpią na samotność. Nie potrafię im w zasadzie pomóc, nie potrafię nic konstruktywnego poradzić.
Nie potrafię pomóc sobie sama, a co dopiero im.
Myślę, że życie w Polsce jest trudne. A może po prostu życie jest trudne.
W takich momentach, czyli w momentach przeżywania różnych trudności pozostaje nam czasem tylko Bóg.
Ale to dobrze.
Pozdrawiam

12 grudnia 2015

Perła

Kiedyś oglądałam piękny film pt."Cud w Mediolanie".
Film jest naprawdę świetny, leciał na TVP Kultura, jednak nie zdążyłam obejrzeć całego.
Chętnie obejrzałabym go z dziećmi do końca. Mogę uczyć się od głównego bohatera, wbić sobie pewne lekcje do głowy. Zresztą większości z nas by się to przydało.
Niestety filmu nie ma w internecie. Jest to włoski klasyk, w czarno-białym kolorze.
Naprawdę gorąco polecam. Film jest bardzo wzruszający.
Za niedługo kupię sobie telewizor, jeszcze przed Gwiazdką. Na niektóre filmy warte obejrzenia trzeba niestety w TV polować (...żyję jak w dziczy...)
Jak i na wszystko co cenne.

Szklana pogoda

Soboty są naprawdę nudne. Ale niedziele jeszcze bardziej.
W tak małym mieście nie ma za bardzo dokąd pójść. Jest park i parę miejskich ścieżek. Sklepy, galeria, i sama nie wiem jeszcze co. Cały komplet aptek.
A może to nawet nie o miejsca chodzi, tylko o ludzi, którzy nas otaczają?
Dzisiaj deszcz strasznie zawodzi, ale ja chyba jeszcze bardziej od deszczu.
Ostatni łabędzia krzyk: nuda.
Wszyscy pozamykali się w swoich ciasnych kanciapach.
Wszyscy ci, z którymi i tak mnie nic nie łączy, oprócz grzecznościowych uśmiechów rzucanych sporadycznie, nawet nie wiem czy szczerze.
Naprawdę jest mi nudno i smutno.

9 grudnia 2015

Todd White

Ciepły grudzień

Na rynku już od kilku dni stoi piękna i wielka, ustrojona bombkami choinka.
W ogóle całe centrum jest ładnie udekorowane ozdobami świątecznymi i lampkami.
Trochę się smucę tym, że jest tak bardzo ciepło. Nawet jeśli spadnie śnieg, to i tak się szybko roztopi.
W czasach mojego dzieciństwa zimy były naprawdę srogie i mroźne.
Wtedy pługi często jeździły po ulicach. To były takie śmieszne auta z nartą z przodu.
Jeśli piszę o zimie, to dlatego że myślę o dzieciach.
Tak trochę głupio żeby śnieg znały prawie wyłącznie z telewizji.
Ale trudno. Najwyżej zamiast jodły będziemy w przyszłości wstawiać cytrusy do doniczek.
Nie ma co się jednak martwić na zapas. Wszak bywają gorsze zmartwienia.
Znalazłam dzisiaj piękny cytat:
Młyny Boże mielą wolno, ale dokładnie i na miałko (Friedrich Logau).
Nie jestem pewna jak to zdanie odczytać, ale sądzę, że autor mówi o sprawiedliwości Bożej.
Chyba też o pracy jaką Bóg wkłada w nas. W to, żeby człowieka ociosać.

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.