Odebrałam właśnie z reklamacji swoje buty firmy Nike.
Niestety odpowiedź była odmowna, ze względu - jak to wyjaśniono na piśmie - "najprawdopodobniej" niewłaściwego użytkowania obuwia.
To są buty do biegania, w których po 3 tygodniach chodzenia starły się zapiętki.
A ja w tych butach nawet nie biegałam, bo za ślisko było na dworze.
Poza tym zabrałam się (w końcu) za czytanie Pisma Świętego.
Zdarza się, że wybieram do tego mało odpowiednie miejsca, np. łazienkę.
Co ciekawe, Bóg olśniewa mnie swoimi odpowiedziami - i wcale nie w postaci słów - w mało przeznaczonych do czytania Biblii miejscach.
Czytałam o śmierci Mojżesza (Piąta Księga Mojżeszowa 34).
I coś bardzo mnie w tym tekście poruszyło, coś mnie ujęło: to, że Bogu nic nie umyka.
Że my, ludzie, patrząc na cały ten cały bałagan świata w okół siebie, myślimy że Bóg zapomniał do nas zaglądać (nie zamierzam tutaj wymieniać wszystkich okropieństw, które czasem dobiegają moich uszu, albo tych, które mnie kiedyś spotkały; wszyscy przecież żyjemy na tym samym świecie, wśród... podobnych nam ludzi).
Że jeśli faktycznie "stąpamy po Bogu", to nawet nie to, że Mu nic z tych rzeczy, które nas spotykają nie umyka.
Obojętnie, czy ktoś w Boga wierzy, czy nie, to Bóg ma kontrolę nad wszystkimi wydarzeniami.
Rejestruje wszystko, jest obecny wszędzie i każde, nawet złe wydarzenie wynikające z łamania Woli Bożej wepnie w swój doskonały plan - z ostatecznym zakończeniem, które zaplanował dla - także dla nas.
Czytając Piątą Księgę Mojżeszową 34 zrozumiałam coś jeszcze.
Że jeśli zawierzymy Bogu swoje życie, wszystkie swoje doświadczenia, to mimo zmyłek, które rzuca nam pod nogi Szatan, a czasem nasz zbłąkany umysł, On cały czas swój plan realizuje.
W nas, obok nas, poprzez ludzi, których spotykamy, poprzez "przypadkowe" wydarzenia, w których uczestniczymy jest obecny w każdym calu, milimetrze naszego życia, w każdym oddechu.
Nawet jeśli zły pokrzyżuje nam nasze drogi, Bóg je poskłada.
Inną trasą dojedziesz do tego samego celu.
Niestety odpowiedź była odmowna, ze względu - jak to wyjaśniono na piśmie - "najprawdopodobniej" niewłaściwego użytkowania obuwia.
To są buty do biegania, w których po 3 tygodniach chodzenia starły się zapiętki.
A ja w tych butach nawet nie biegałam, bo za ślisko było na dworze.
Poza tym zabrałam się (w końcu) za czytanie Pisma Świętego.
Zdarza się, że wybieram do tego mało odpowiednie miejsca, np. łazienkę.
Co ciekawe, Bóg olśniewa mnie swoimi odpowiedziami - i wcale nie w postaci słów - w mało przeznaczonych do czytania Biblii miejscach.
Czytałam o śmierci Mojżesza (Piąta Księga Mojżeszowa 34).
I coś bardzo mnie w tym tekście poruszyło, coś mnie ujęło: to, że Bogu nic nie umyka.
Że my, ludzie, patrząc na cały ten cały bałagan świata w okół siebie, myślimy że Bóg zapomniał do nas zaglądać (nie zamierzam tutaj wymieniać wszystkich okropieństw, które czasem dobiegają moich uszu, albo tych, które mnie kiedyś spotkały; wszyscy przecież żyjemy na tym samym świecie, wśród... podobnych nam ludzi).
Że jeśli faktycznie "stąpamy po Bogu", to nawet nie to, że Mu nic z tych rzeczy, które nas spotykają nie umyka.
Obojętnie, czy ktoś w Boga wierzy, czy nie, to Bóg ma kontrolę nad wszystkimi wydarzeniami.
Rejestruje wszystko, jest obecny wszędzie i każde, nawet złe wydarzenie wynikające z łamania Woli Bożej wepnie w swój doskonały plan - z ostatecznym zakończeniem, które zaplanował dla - także dla nas.
Czytając Piątą Księgę Mojżeszową 34 zrozumiałam coś jeszcze.
Że jeśli zawierzymy Bogu swoje życie, wszystkie swoje doświadczenia, to mimo zmyłek, które rzuca nam pod nogi Szatan, a czasem nasz zbłąkany umysł, On cały czas swój plan realizuje.
W nas, obok nas, poprzez ludzi, których spotykamy, poprzez "przypadkowe" wydarzenia, w których uczestniczymy jest obecny w każdym calu, milimetrze naszego życia, w każdym oddechu.
Nawet jeśli zły pokrzyżuje nam nasze drogi, Bóg je poskłada.
Inną trasą dojedziesz do tego samego celu.