4 lipca 2015

Spokój

Mam ostatnio coraz większą potrzebę wyciszenia.
Niestety moje życie składa się zwykle ze słuchania, albo może z "wysłuchiwania", co ogólnie bywa czasem bardzo męczące.
Nie lubię zbyt gadatliwych ludzi - jestem introwertyczką -, a zwłaszcza wtedy, kiedy nie mają nic sensownego do powiedzenia.
Problem polega na tym, że większość ludzi jednak nie ma nic sensownego do powiedzenia...
Zauważyłam, że przez ten harmider wokół mnie, nie słyszę Ducha Świętego.
Po prostu jest za głośno, a Duch Święty jest bardzo cichutki...
Ok.
Idę na rower.

Tytuł

Czy to przypadek, czy nie, nie wiem.
Szukając w googlach swojego bloga, znalazłam stronę jakiegoś programu telewizyjnego, o takiej samej nazwie co mój blog.
Mój blog istnieje jednak od kilku miesięcy (dwukrotnie stawiałam go od nowa), a program pierwszą emisję miał jakieś dwa tygodnie temu...
Ale Ok. Nie będę zaczepliwa.
Życzę redaktorom programu sukcesów w jego prowadzeniu, oraz Bożego prowadzenia w trakcie kręcenia kolejnych odcinków :)

http://telewizjarepublika.pl/Potyczki-z-wiara-odc-1,video,1796.html

2 lipca 2015

Przestrzeń do działania

Zgodnie z postanowieniem, doczłapałam się autobusem miejskim do dzikiej plaży, porośniętej tu i ówdzie trzciną.
Woda, w moim odczuciu była jeszcze zbyt chłodna, aby się w niej kąpać.
Popluskałam się tylko od pasa w dół.
W autobusie jednak nie było "plebsu", ani pijanych panów.
Normalni ludzie, którzy po pracy chcieli wypocząć.
Nie lubię tego miejsca, na którym zatrzymuje się autobus.
W ogóle nie lubię tej całej ulicy.
Kiedyś ją uwielbiałam nawet, mimo, że stoją na niej hipermarkety, a obok nich znajdują się duże parkingi.
W sumie nic ciekawego się tam nie znajduje.
Kiedy odczaruję wszystkie ulice w tym mieście, które zakaziłam swoim niestrudzonym sercem, naprawdę nie wiem.
Pan chyba nieco skąpi mi swoich słów w tym temacie (kiedy to piszę, czuję, że to może do końca nie jest tak).
Otrzymuję nieraz wskazówki dotyczące spraw bieżących, a tu tak głucho.
Prawdopodobnie sama zagarnęłam cały teren dla siebie i nie pozwalam Mu na działanie.

Wspólnota duchowa

Diabeł tak bardzo nienawidzi ludzi, to niesamowite.
Czasem widzę jak bliskie mi osoby cierpią.
Jeśli oni mają słabą wiarę, wiem, że ja muszę za nich walczyć.
Może to i nawet nie kwestia wiary u tych ludzi, ale umęczenia cierpieniem.
Kiedy każda zła myśl nagle się ziszcza, to znaczy że naprawdę coś złego się dzieje w życiu człowieka.
Jednak nie ma wolności bez solidarności.
Nie pozwolę ci zginąć.
Modlitwa do Jezusa zwycięży każde zło.

1 lipca 2015

Pytania

Chyba nie powinnam pisać teraz...
Zmęczenie, brak czasu, natłok obowiązków, minuty, które uciekają bezpowrotnie.
Zaplanowałam na jutro wyjazd nad jezioro.
Pewnie doczłapiemy się tym nieszczęsnym autobusem miejskim.
Autobusem, który dowozi plebs, rozwrzeszczane dzieci i wstawionych panów.
Coś we mnie niedobrego siedzi.
Nie piszę o grzechach, bo tych mam całkiem sporo, nie ma się czym chwalić.
Piszę o melancholii, o depresji może bardziej.
Przebijam się przez mur samej siebie.
Przez mur bezwiary.
Niestety nie wierzę w najważniejsze rzeczy, a mianowicie nie wierzę w miłość.
Może inaczej: wierzę w miłość, ale nie wierzę w to, że ona zawsze wygrywa.
No bo tak jest.
Niedobrze, że strach bywa silniejszy.
Niedobrze, że cokolwiek bywa silniejsze.
Grzech też zwycięża w ludziach Boga.
Dochodzę do smutnych wniosków.
Na szczęście, w tym całym moim smutku - bynajmniej rzadko odczuwam radość pełną piersią - Pan mi błogosławi.
Czasem chcę coś zrobić, kierują mną błędne przesłanki i nagle pojawia się myśl: "Nie, nie, to nie tak.
Zrób to inaczej".
I wtedy wychodzi całkiem Ok.
Ale to jedynie krople w morzu potrzeb duchowych.
Te ciche, dobre podpowiedzi.
Nie jestem nikim wyjątkowym.
Może właśnie dlatego Bóg mnie prowadzi.
Mały pyłek.

30 czerwca 2015

Rower

Kiedyś obiecałam wstawić fotki z wycieczki rowerowej.
Dzisiaj właśnie pojechałam na przejażdżkę za miasto, na wieś, ale oprócz czterech przyklejonych do twarzy much - nie licząc jednej połkniętej -, żadnych innych pamiątek nie przywiozłam, ponieważ - o ironio - córka rozładowała mi telefon tuż przed wyjazdem.
Piękne są te polskie łąki i lasy i pola. I zdewastowane przystanki autobusowe i puszki piwa na nich i wszystko inne też.
Albo nie. Najpiękniejsza jest fabryka chemikaliów.
Na szczęście widziałam ją tylko na horyzoncie.
No i jeszcze - ale tylko oczyma wyobraźni - widziałam swoją wysportowaną sylwetkę, też na horyzoncie.
Czego to ja nie widziałam...
Tak czy siak, kocham jazdę na rowerze.
Dotleniona głowa jest bardziej skora do optymizmu.
Za to mniej skora do narzekań i gadatliwości...

28 czerwca 2015

Znowu pada deszcz,

ale tęczy już raczej nie będzie - za późno...
Poza tym jezioro jednak zaliczyłam. Na krótko, bo na krótko, ale jednak.
Tzn. ja się nie kąpałam, ale dzieci tak.
Być może za tydzień pojedziemy nad morze, do Gdańska, albo Sopotu.
Jeśli dożyję.
Deeeszcz!!!

https://www.youtube.com/watch?v=qyoFl1ux2z8
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.