19 czerwca 2015

Bóg zawsze działa we właściwym momencie

Mam takiego kolegę, z którym rozumiemy się jak rodzeństwo.
Kiedyś chodziliśmy razem do zboru, a potem poszliśmy jeszcze do szkoły.
Potem on odpadł ze szkoły, a ja ze zboru.
No i spotykamy się od czasu do czasu na spacerach w parku.
W związku z tym, że kupił sobie nowy telefon z nowym numerem i że ten numer jest co jakiś czas nieaktywny (kiedy próbuję się dodzwonić włącza się sekretarka z całkiem innej sieci, a sms-y często w ogóle nie dochodzą - problem z wysyłaniem), kontakt mamy nieco bardziej sporadyczny.
Przedwczoraj czułam się przygnębiona (bardziej niż zwykle), o czym powiedziałam Bogu w modlitwie.
Zastanawiałam się nad tym czy Pan rzeczywiście chce mi pomóc. I czy mnie w ogóle wysłuchuje.
Jednym słowem chwilowy kryzys wiary (nawet księża czasem na to cierpią). 
Ten smutek spowodowało spotkanie dwa dni wcześniej XY (albo duplikatu) na ulicy.
Po prostu ruszyło to we mnie pewne głęboko zakopane emocje.
Zaczęłam przeszukiwać pocztę emailową z nadzieją, że ktoś do mnie napisał.
Ale niestety...
Chciałam koniecznie z kimś pogadać (chodziło mi o osobę wierzącą w Boga).
Puściłam też znajomej strzałkę - ona zwykle oddzwania, ponieważ ma darmówki do mnie.
Niestety, tym razem nie oddzwoniła.
Nagle patrzę, przychodzi jakiś sms...
To właśnie od kolegi. Zapytał czy nie poszłabym z nim na spacer...
Mogłam nawet odpowiedzieć na jego sms, co w przypadku niezidentyfikowanych problemów z elektroniką graniczy z cudem (zwykle po kilka tygodni nie mamy z sobą łączności).
Na spacer poszliśmy, rozmowa z nim bardzo mi pomogła.
Co ciekawe, na drugi dzień znowu odnowiły się problemy z telefonem i teraz nie mamy z sobą kontaktu.
Trudno powiedzieć co jest przyczyną usterki.
Najważniejsze jest to, że Bóg działa we właściwym momencie.
Czasami dopiero kapitulacja sił ludzkich daje Bogu przestrzeń do działania.
Na dzisiaj (a może na teraz) tylko tyle.
Pozdrawiam.

18 czerwca 2015

Ps

To obiecane (wpis "Dzień dobry") "następne" świadectwo dopiero napiszę.

Dobranoc

A tak na marginesie, to to że na blogu pojawiają się świadectwa (Bożego Działania) też jest świadectwem.
Bóg mi to kiedyś obiecał, tzn. nowe świadectwa (wtedy, kiedy kończyły mi się "stare")
Być może ktoś kiedyś czytał wcześniejsze moje wypociny.
Dobrej nocy.

Dzień dobry :)

Dzisiaj wiele nie napiszę.
Mam straszny syf w chacie. Ogółem: dużo sprzątania, ale mało czasu, bo o 5.00 pobudka (a potem galop do roboty).
Mimo wszelakich słabości, zwątpień, złamań, nałogów i stanów depresyjnych

https://www.youtube.com/watch?v=6sDqEhud8c0&index=24&list=RDqKeYmd7EK9k

mam wiele dowodów na to, że Bóg czynnie - choć z ukrycia - bierze udział w moim życiu.
Gramatycznie to, albo nie, ale pal licho.
Kto mnie czyta, ten wie, że parę dni temu minęłam na ulicy XY, który był do złudzenia podobny do mojej dawnej (albo i nie) miłości.
Owego pamiętnego dnia (kilka godzin wcześniej) zadałam Bogu pytanie o to czy w sercu XY znajdują się jeszcze jakieś okruchy...
Skarżyłam się też w modlitwie na mój wewnętrzny mętlik.
Po zakończonej modlitwie pojawiły się znienacka słowa "pomogę ci".
Gość z ulicy promieniował uśmiechem, patrzył się bardzo znacząco, biło od niego w moim kierunku ciepło...
Być może Pan użył innej osoby - ale bardzo podobnej do pierwowzoru - po to, aby odpowiedzieć na moje pytanie..
Niestety minęło parę ładnych lat od naszego ostatniego spotkania, więc mam wątpliwość czy to był XY, czy nie.
Teraz rzecz jasna trapi mnie to "troszeczkę".
Znowu Bogu przeszkadzam.
W następnym odcinku będzie następne świadectwo, no i...oczywiście mniej zakręcone ;)
Pozdrawiam i zapraszam do lektury :)
 

17 czerwca 2015

70 groszy

W drodze powrotnej minęłam pana menela, który zwykle na mój widok drze się na cały głos: "Dlaczego pani taka smutna zawsze chodzi?".
Czasem jednak zdarza się, że zawoła: "O! Widzę, że dzisiaj jest pani uśmiechnięta!".
Swoją drogą, bardzo pogodny człowiek.
No, ale pewnie ma to swoje logiczne wytłumaczenie.
W dużej mierze jego rytm dnia wyznaczają odstępy czasu, pomiędzy dopadnięciem kolejnej flaszki taniego wina czereśniowego, albo jabola.
I tym razem nie uszedł jego uwadze stan mojego ducha, który najwyraźniej miałam wymalowany na twarzy.
- Dlaczego pani zawsze...?
Szczerze mówiąc nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
Nie chciałam zagłębiać się w przyczyny swojego smutku, tam, gdzieś pośród ulicznych nieznajomych i miejskiego zgiełku, który od czasu do czasu zagłuszał to, czego czasem nie chcielibyśmy pomyśleć.
Z zamyślenia wyrwało mnie wołanie, tym razem o 70 groszy...
70 groszy, o które menel prosił, bo mu zabrakło do czegoś tam...
- Ale niech pani nie myśli, że ja jestem pijany.
Miałam akurat przy sobie jakieś drobne, namiastki szczęścia - być może.
Można za nie kupić alkohol.
Ciepły uśmiech, dobre słowo, są w cenie złota.
Ten pan jest bogaty.

https://www.youtube.com/watch?v=QGDs9gONIPA

Climatologia geografica

Uwieńczeniem dnia było zrobienie... gromadki zakupów w Biedronce.
To moja codzienna cowieczorna rozrywka.
Kiedy obładowana nadmiarem towaru dodreptałam do kasy ( towar miałam w kartoniku po mlekach ), z wierzchołka góóóry zakupów spadło na ziemię masło.
Jakaś pani, która w wyścigu do kasy była pierwsza - bo mnie wyprzedziła - schyliła się ze współczuciem i położyła masło z powrotem na wierzchołek Mont Everestu.
Za chwilę jej mąż dołączył do akcji i okazał się prawdziwym gentlemenem, ponieważ przepuścił mnie na pozycję pierwszą w kolejce do kasy.
- Tym razem pani przeholowała.
Dodał jeszcze po cichu pomagając mi wyładować towar z kartonika " jakiś numerek... telefonu ? ".
Yyyyyyy?
- To bardzo ładnie z państwa strony, że mnie przepuściliście do kasy.
Ja też czasem przepuszczam. Zwykle jednak jak ktoś ma mniej rzeczy ode mnie.
- Ja tam zawsze przepuszczam - dodał mąż -, jak mają mniej i nawet jak mają więcej ode mnie. I tak jest całe życie. I nic z tego nigdy nie mam. Zawsze wychodzę na zero.
- Ale to później punktuje - zauważyła żona.
- Przytaknęłam posłusznie głową, bo wiem, że dobre uczynki... posłusznie wracają.
- Zawsze zdążysz potem jeszcze jakieś zakupy donieść...- dodała na koniec.

15 czerwca 2015

Konstelacja

Uwielbiam tę piosenkę.
Może trochę kiczowata i głos się gościowi trzęsie, ale naprawdę ją lubię :P
Podoba mi się nuta.

https://www.youtube.com/watch?v=0UjU0kPb-6Y
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.