28 sierpnia 2015

Boży plan

Aha! I jeszcze tak dla odbrązowienia...
Czasem faktycznie Bóg mówi "nie".
Ale tylko w uzasadnionych przypadkach, ze względu na nasze (albo i czyjeś) dobro.
Chyba istnieje przecież jeszcze coś takiego jak plan Boży?
Nie oznacza to jednak, że modlitwa nie została wysłuchana.
Modlitwa została wysłuchana, a werdykt zawsze będzie dla nas pozytywnym zaskoczeniem.
Prędzej, czy później.

A teraz zmykam do miasta, kupić buty młodemu.

Boża ekonomia

Córka przed chwilą do mnie powiedziała: "Na razie nie pisz, na razie nie masz przecież świadectw".
Świadectw mam jednak bez liku.
Nie o wszystkich napiszę, gdyż są zbyt osobiste.
Nie ze wszystkich dotknięć Bożego Palca zdajemy sobie też sprawę.
Są oczywiście rzeczy, o które modliłam się latami...
I nic. Puszcza Białowieska.
Najgorszą, a zarazem najlepszą rzeczą (najlepszą, bo pocieszającą) jest dla mnie całkiem odmienna od naszej ekonomia czasu Boga (a także ekonomia Bożych dóbr, ale o tym innym razem).
Bywa ona bardzo frustrująca - z jednej strony.
Jesteśmy Hiobami, którzy nieźle muszą się nacierpieć, zanim Bóg nas wysłucha.
Dlatego też - z drugiej strony - nie warto tracić nadziei.
Nigdy, przenigdy.
Wszystkim swoim czytelnikom życzę tego z całego serca.
Miłego dnia, albo i nocy.
Pozdrawiam.

27 sierpnia 2015

Polskie lasy

Z porządkami to jest tak, że im więcej sprzątam, tym większy bałagan mam potem... do sprzątania.
Nie wiem, za czyją sprawką się tak dzieje, ale mniejsza o to.
Przypomniały mi się właśnie polskie lasy.
To niesamowite ile w nich śmieci się znajduje.
Najwięcej jest jednak butelek po wódce (nawet na dzikiej plaży).
Śmieci, butelki po alkoholach i puszki po piwie.
Na tyle nas stać.
Czyli nie jest źle?

26 sierpnia 2015

Sierpniowe porządki

Uroki końca sierpnia są takie, że zamiast korzystać z ostatnich dnia lata, biega się za podręcznikami, albo robi porządki w szafach ustępując miejsca nowemu.
Być może w najbliższy weekend uda mi się jeszcze skoczyć  z dziećmi do Gdańska, nad morze.
Ostatnio, kiedy byliśmy w Gdańsku fale były naprawdę wysokie.
Wszyscy mieliśmy niezły ubaw, kiedy trzeba było przez nie przeskakiwać.
W przeciwnym razie zalewały nas aż po czubki głów.
Mało ostatnio pisywałam o wierze.
Myślę, że miałam jakiś swoisty zastój w czytaniu Biblii - aż do wczoraj.
Chyba jak każdy miewam czasem okresy zniechęcenia, zaniechania, poszukiwania, oraz odkrywania Boga na nowo.
Fajne jest to, że Bóg z nas nigdy nie rezygnuje - w przeciwieństwie do nas.
My rezygnujemy i z siebie i z Niego też niestety.

25 sierpnia 2015

Biwak

Wróciłam (jakby to kogoś interesowało).
Kleszcz mnie nie zjadł na szczęście, chociaż...próbował!!
Usiadł mi z tyłu na łydkę, jednak córka w porę go zauważyła i zdążyłam intruza strząsnąć.
Taka ciekawostka: kleszcze nie wgryzają się w ofiarę od razu.
Zanim to zrobią, najpierw wędrują do jakiegoś przyjaznego im miejsca, np. do pachwiny, albo gramolą się na głowę.
Ten jednak nie zdążył.
Rzecz następna: ruskich maszyn nad jeziorem nie wypatrzyłam.
Następna ciekawostka: syn zobaczył na niebie białą kulę.
Było to dokładnie wczoraj.
Siedzieliśmy sobie na plaży i gapiliśmy się przed siebie - generalnie.
Ja czasem spoglądałam w bok, w stronę krzaków (problem z pęcherzem).
I właśnie w tym momencie przeleciała nad lasem (niewysoko nad lasem) biała kula.
Pojawiła się z dupy (cytuję syna), czyli nagle ni stąd, ni zowąd i w d...e zniknęła - czyli zniknęła ot...nagle.
Nie pierwszy raz udało mu się coś takiego zobaczyć.
Niestety mnie ta niespodzianka ominęła, przez pęcherz.
Może jeszcze mi się kiedyś uda wypatrzyć na niebie jakieś UFO.
Cd. jutro, albo potem.
Muszę się ogarnąć z bambetlami.
Pozdrawiam

22 sierpnia 2015

Nad jezioro

No cóż...
Nadeszła wiekopomna chwila - wyjeżdżam na kilka dni w polskie iglaste lasy.
Trzymajcie się ciepło moi mili czytelnicy, będę za Wami tęsknić (trochę), a po powrocie opowiem o przygodach, które mnie spotkały: o tym, jak uciekałam przed skorpionami, o tym jak polowałam na jeżozwierze, jelenie, dziki i sarny, oraz o tym, jak nie dałam się otruć frytkami z baru "Pod Jagódką".
Ślę całusy i do zobaczenia - kiedyś tam!

21 sierpnia 2015

Helikoptery i myśliwce

Niby samoloty wojskowe latają nad woj. pomorskim incydentalnie, jednak kiedyś nie zauważałam ich w ogóle. Śmigłowce wojskowe pojawiają się na niebie co kilka dni, myśliwce rzadziej, ale jednak.
Bezpośrednio nad linią brzegową Bałtyku jest tych maszyn znacznie więcej.
Kilka dni temu, kiedy byłam z dziećmi w Gdańsku, tuż nad morzem pojawiły się trzy samoloty wojskowe.
Nie były to może najnowocześniejsze modele, ale jednak były...
Najprawdopodobniej piloci wykonywali jakieś ćwiczenia, np. pikowali jednocześnie w dół, albo robili inne ewolucje.
Niekoniecznie takie spotkania ze skrzydlatymi intruzami wywołują we mnie uwznioślające odczucia.
Z reguły odczuwam w takich momentach niepokój.
Sytuacja na wschodzie Polski, każdy wie jaka jest i chyba trudno być na to całkowicie obojętnym.
Już od tego całego rozmyślania przyśniło mi się dzisiaj, że latam wojennymi maszynami, oraz to, że  obce siły ostrzeliwują nasze morze...
Wolę, aby pozostało to jednak w sferze mojej wyobraźni...

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.