Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lasy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lasy. Pokaż wszystkie posty

21 czerwca 2016

Na jagody

Polowanie na jagody zbliża się wielkimi krokami.
Bory Tucholskie to takie piękne miejsca w Polsce, w których są zielone bory i niebieskie jeziora.
Pomijam syf i porozrzucane butelki po whisky, wraz z puszkami od piw.
Poza tym wszystkim jest po prostu ładnie i przyjemnie.
Niestety nie będę mogła kontynuować pisania bloga, ponieważ nie posiadam urządzenia mobilnego, na którym mogłabym coś nabazgrać.
Nabazgram jak wrócę (jadę za tydzień).

Z materiałem w grochy skończyło się tak, że chciałam go wymienić na inny, czyli na taki z którego da się uszyć pościel dla dzieci. Okazało się jednak - co było do przewidzenia -, że polityka firmy zabrania wymiany materiału na inny, mimo iż materiału nikt specjalnie dla mnie nie kroił. Kupiłam ostatni kawałek.
Po przyjściu do domu obejrzałam materiał raz jeszcze i znalazłam na nim około 20 centymetrowe oczko. To był najprawdopodobniej błąd fabryczny.
Zaniosłam materiał na mus... Jednak panie nie chciały uwierzyć w to, że nie zrobiłam tego oczka specjalnie.
Materiał został wymieniony na inny, z takim trochę starodawnym motywem w brązowe kosteczki.
Da się uszyć z niego sukienkę, pościeli nie.
A w sklepie nie mam się po co pokazywać ;)

Pozdrawiam.

27 sierpnia 2015

Polskie lasy

Z porządkami to jest tak, że im więcej sprzątam, tym większy bałagan mam potem... do sprzątania.
Nie wiem, za czyją sprawką się tak dzieje, ale mniejsza o to.
Przypomniały mi się właśnie polskie lasy.
To niesamowite ile w nich śmieci się znajduje.
Najwięcej jest jednak butelek po wódce (nawet na dzikiej plaży).
Śmieci, butelki po alkoholach i puszki po piwie.
Na tyle nas stać.
Czyli nie jest źle?

7 lipca 2015

House Every Weekend

W Polsce teraz straszne upały są.
Miałam dzisiaj jechać z córką nad jezioro, ale niestety czynniki niezależne od nas stanęły nam na drodze.
Dopiero chyba w weekend wybierzemy się gdzieś, być może nad morze.
Nie wiem jeszcze tylko, czy pojedziemy do Gdańska, czy do Sopotu.
Wujek niestety nie chce nas teraz zaprosić do siebie, bo jest chory, więc pewnie będziemy dryfować po Trójmieście sami, tzn. ja i dzieci.
Póki co, rower uzależnia mnie od siebie.
Wieczorami lubię jeździć na wieś, przez pola, łąki i lasy.
Ostatnio w lesie widziałam nawet sarnę. I chyba się wystraszyła roweru, bo zdążyłam zobaczyć tylko jej biały zadek.
No i widziałam też kunę, która przebiegła mi przez drogę.
Może to była kuna, a może coś innego, w każdym bądź razie wyglądało jak fretka.
Dzisiaj być może też się wybiorę gdzieś na rowerze.
Myślę, że nie bardzo daleko, bo jestem trochę niedospana, a przez to zmęczona i nieco osłabiona.
Jednak dążenie do spartańskiej kondycji jest ostatnio moim cichym hoplem, a to z uwagi na to - ale tylko po części -, że mimochodem oglądam kanał Viva, na którym większość ludzi w teledyskach jest nieźle wygimnastykowanych i bardzo mi się to podoba.
Ot, taki szczegół (nie zamierzam paradować w gaciach po ulicy tak jak oni).
No i ostatni szczegół: uwielbiam teledysk Zowie "House Every Weekend" ;)

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.