16 lipca 2015

Znajomi

Jak to jest, że czasami rozmawia nam się lepiej ze znajomymi, niż z własnymi rodzicami?
Niby geny dziedziczone, jednak osobowości skrajnie odmienne.
Mam takie dwie osoby, które bardzo lubię.
Młodszego o 10 lat kolegę i znajomą, starszą ode mnie o ponad 20 lat.
Obaj wierzący ludzie.
Mam jeszcze koleżankę w swoim wieku, taką ze szkolnej ławki.
Też się bardzo lubimy.
Niekiedy mówimy o sobie "mąż i żona".
Jej tata czasem z nas sobie żartuje, że obie zbzikowane jesteśmy.
Nieraz mówi do mojej koleżanki w ten sposób: "Ty i ta twoja XY idealnie pasujecie do siebie".
To ma być taki nieco sarkastyczny dowcip.
Bez uśmieszku oczywiście się nie obywa.
Wierzę w to, że kiedy się modlimy, to Bóg wybiera nam ludzi, których spotykamy.
Pismo Święte mówi o tym, że czasem nawet Anioły gościmy w swoim domu.
Czasem są to niewidzialne istoty, a czasem widzialne - przy dobrych wiatrach.
Obym na swojej drodze spotkała choć jednego anioła...

15 lipca 2015

Cierpienie

Blog spychany jest na coraz to dalsze strony...
Mówi się trudno.
Czytając artykuł o Syryjczykach (wpis poniżej), myślę sobie: gdzie Bóg w takich sytuacjach się znajduje?
Wielu Chrześcijan - tych, których poznałam osobiście i tych, których znam tylko ze słyszenia wie jak wiele Bóg w ich życiu uczynił.
Wiedzą, bo doświadczyli uzdrowień ze śmiertelnych chorób, z niedowidzenia, z niedowładów, i z wielu, wielu innych rzeczy, wobec których medycyna rozkłada ręce.
Dlaczego zatem tak okrutnie cierpią ludzie - innym razem?
Nie wiem, nie wiem, nie wiem.
Ciężko mi to zrozumieć. Sama przecież cierpię...
I mimo wszystko wierzę.
Niestety - podejrzewam - każdy ma swoje granice.

14 lipca 2015

Uchodźcy z Syrii

Przeczytałam przed chwilą artykuł o uchodźcach z Syrii.
Podziwiam tych ludzi.
Boże, co się na świecie dzieje.
Pierwsi uchodźcy z Syrii już w Polsce

Myśliwce

Czy ktoś może wytłumaczyć mi, dlaczego tu myśliwce latają?
Być może to był jeden i ten sam samolot, bo w odstępie 1 godziny przeleciały łącznie dwa.
Za pierwszym razem słychać było okropny rumor.
Przez moment poczułam się bezbronna...
Pojawiły się jakieś migawki przed oczami.
Czarny anioł.

Kapitulacja

Jeszcze nie tak do końca, ale w znacznym stopniu... poddaję się.
Po prostu daję sobie na luz.
Za dużo walczę, za dużo szamoczę się, za mało ufam i pozwalam.
Bogu.
Jednak moje ego jest jeszcze zbyt silne.
To nie są puste frazesy.
Sama widzę, że staram się zbyt wiele rzeczy kontrolować.
I swoje myśli i wszystko naokoło i...
Wcale się nie dziwię, że idzie mi jak po grudzie - mam na myśli przemiany wewnętrzne, przemiany charakteru, a także dary duchowe.
I to chyba jest najważniejsza przyczyna zahamowania mojego wzrostu.
Brak zaufania Bogu.

Siedem żyć

Kot na szczęście wrócił, cały, ale lekko kuśtykający.
To naprawdę nieźle, biorąc pod uwagę tak dużą wysokość.
Czytałam dzisiaj w internecie o tym jak jakiś kot wypadł komuś z okna na ósmym piętrze.
Spadł na trawnik.
I też przeżył.
Teraz wiem dlaczego mówi się, że koty mają siedem żyć.
Ja nie mam siedmiu żyć, na całe szczęście.
Nie wytrzymałabym z sobą tak długo....................................

Martwię się

Zupełnie nie spodziewałam się takiej sytuacji.
Siedziałam na tapczanie i modliłam się, a tu nagle córka przybiegła z płaczem, że kot spadł z parapetu.
I że sobie gdzieś poszedł potem.
Słyszałam kiedyś, że koty mają miękkie lądowania, ale taka wysokość to już jest ładny kawałek drogi.
Wczoraj, wyglądając z okna "za kotem", zaczęłam szacować prędkość z jaką mógł spadać.
Nie pamiętam dobrze lekcji fizyki (i tak nigdy ich specjalnie nie rozumiałam), ale coś mi świta, że prędkość z jaką spada ciało na ziemię, zależna jest... tzn.  że wszystkie ciała spadają z jednakową prędkością.
Ale kot przecież nie jest aż taki ciężki, to i może ryzyko obrażeń mniejsze.
Głowa do góry. Pewnie wróci za parę dni.
Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.