Powinnam teraz zacząć sprzątać - mam straszny bałagan (czyt. syf), a czasu pozostało przecież niewiele.
Ale ja teraz wolę pisać bloga (taki mały reset).
Jutro Wigilia, czyli przeddzień Świąt Bożego Narodzenia.
Nie wiemy jednak dokładnie (przynajmniej ja nie wiem) kiedy urodził się Pan Jezus.
Wydaje mi się, że święta te wynikają więcej z tradycji pogańskich, aniżeli z tradycji chrześcijańskich.
W zasadzie chyba nie mają z nimi nawet zbyt wiele wspólnego - dobrze, jak cokolwiek.
Dla mnie jest to czas na spotkanie z rodziną - i tą bliższą i tą dalszą - w atmosferze innej niż zazwyczaj.
Czasem jednak jest tak, że takie rodzinne święta są powodem ogromnego smutku dla znajomych, albo dla nieznajomych.
Mój kolega miał dzisiaj pogrzeb. Nie doczekał biedak samotności.
Jeszcze miesiąc temu pytałam go gdzie zamierza spędzić święta.
Powiedział mi wtedy, że woli o tym nie myśleć.
Miał rację, hmm... Kto by pomyślał.
Podobnie i jego ostatnie słowa do mnie (w wiadomości mailowej) wglądały właśnie tak:
"Do zobaczenia (moje imię). Z Panem Bogiem."
Dopiero później miał wypadek.
Jeśli jutro nie zdążę zrobić wpisu (a mój komputer czasem jest jak kot...),
to już dzisiaj życzę swoim czytelnikom:
Śladów stóp Jezusa na każdej wydeptanej przez Was ścieżce.
Błogosławieństw Bożych na każdym kroku.
Bezpieczeństwa, powodzenia i pełni wiary.
Nigdy się nie załamujcie, Bóg jest nieprzenikniony,
ale kochać Was będzie zawsze.
Wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia :)
Ale ja teraz wolę pisać bloga (taki mały reset).
Jutro Wigilia, czyli przeddzień Świąt Bożego Narodzenia.
Nie wiemy jednak dokładnie (przynajmniej ja nie wiem) kiedy urodził się Pan Jezus.
Wydaje mi się, że święta te wynikają więcej z tradycji pogańskich, aniżeli z tradycji chrześcijańskich.
W zasadzie chyba nie mają z nimi nawet zbyt wiele wspólnego - dobrze, jak cokolwiek.
Dla mnie jest to czas na spotkanie z rodziną - i tą bliższą i tą dalszą - w atmosferze innej niż zazwyczaj.
Czasem jednak jest tak, że takie rodzinne święta są powodem ogromnego smutku dla znajomych, albo dla nieznajomych.
Mój kolega miał dzisiaj pogrzeb. Nie doczekał biedak samotności.
Jeszcze miesiąc temu pytałam go gdzie zamierza spędzić święta.
Powiedział mi wtedy, że woli o tym nie myśleć.
Miał rację, hmm... Kto by pomyślał.
Podobnie i jego ostatnie słowa do mnie (w wiadomości mailowej) wglądały właśnie tak:
"Do zobaczenia (moje imię). Z Panem Bogiem."
Dopiero później miał wypadek.
Jeśli jutro nie zdążę zrobić wpisu (a mój komputer czasem jest jak kot...),
to już dzisiaj życzę swoim czytelnikom:
Śladów stóp Jezusa na każdej wydeptanej przez Was ścieżce.
Błogosławieństw Bożych na każdym kroku.
Bezpieczeństwa, powodzenia i pełni wiary.
Nigdy się nie załamujcie, Bóg jest nieprzenikniony,
ale kochać Was będzie zawsze.
Wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz