17 lipca 2016

Psycholog

Kiedy wszystko układa się dobrze, kiedy nasza wiara zdaje się być niezachwiana, okazuje się, że wcale nie jest taka niezachwiana, że byle podmuch wiatru, a drzewo staje się zbyt giętkie.
Skąd się biorą te luki?
Każdy odpowiedź znajdzie sam, w swoim serduchu.
Jedno z moich dzieci było niegrzeczne w szkole, padła sugestia żeby pójść z nim do poradni i zrobić mu testy.
Szkoła się skończyła, wniosek o zrobienie testów wypuścił kiełki, zapomniałam go cofnąć.
Z konsekwencji poszliśmy na te badania i na samo dzień dobry spotkałam się z bardzo chłodnym, nieprzyjemnym przyjęciem - mnie jako rodzica, a dzieciak też się czuł niekomfortowo.
Pani psycholog wtłaczała w nas rzeczy, które tak naprawdę nie istniały, były sztucznymi, przez nią nadmuchanymi tworami. Do tego przybrała postawę taką podejrzliwą, podważającą wiarygodność moich słów. Z założenia atakująco - krytyczną.
Sama siebie skwitowała, powiedziała, że nie zamierza się bawić w policjanta wypytując kolejno o sytuację rodzinną.
Po tych testach stwierdziła, że dzieciak był nieufny do niej, w związku z tym powinien iść na terapię.
Obawiam się trochę tej jej opinii na piśmie.
Jako chrześcijanka nie godzę się z psychologią  - dla mnie wizyta tam to była czysta formalność, oraz pomyłka jak się okazało, o czym powinnam wiedzieć od początku.
Nie to, że każdą myśl zawartą w psychologii przekreślam, ale nie zamierzam się bawić w... detektywa, który wyruszył w podróż ze szkiełkiem w ręku.
Moim szkłem jest Biblia, a Gwiazdą Polarną Jezus.
Także w tej opisanej przez siebie sprawie również muszę zawierzyć Jezusowi.
Zawierzyć każdy następny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli byłeś tu, przeczytałeś wpis, pozostaw komentarz, podziel się swoimi spostrzeżeniami z innymi.